Dokładnie 12 lat temu Szwedzi do spółki z Duńczykami wyrzucili „Squadra Azzurra” z Euro 2004. Po wielu latach oczekiwania nadarzyła się okazja, żeby Włosi odpłacili Skandynawom pięknym za nadobne.
Czarny dzień w historii mistrzostw Europy
22 czerwca 2004 roku. Według Włochów jeden z najczarniejszych dni w historii mistrzostw Europy. Dzień, w którym układ zwyciężył ze zdrową rywalizacją. Dzień, w którym Skandynawowie splamili swój honor.
Przed rozpoczęciem spotkań 3. kolejki grupy C wszystko było jasne i klarowne. Reprezentacja Italii musiała wygrać swój mecz z Bułgarią i czekać na rozstrzygnięcie w spotkaniu Szwecji z Danią. Przy wygranej Włochów jedynym wynikiem w równoległym meczu, który nie dawał im awansu, był remis 2:2.
Do 89. minuty Duńczycy prowadzili 2:1. Jedna akcja i przypadkowy strzał Martina Jonsona zmieniły wszystko. Szwedzcy kibice znajdujący się na Estadio do Bessa w Porto wybuchli z radości, ale fani i piłkarze rywali na wielce zdruzgotanych nie wyglądali. W końcu sami byli już pewni awansu. Mecz zakończył się remisem, który promował obie drużyny, rozpoczynającym tym samym wieloletnie pretensje Włochów, którzy głęboko uwierzyli w spisek zawiązany między nimi.
To prawda, że jesteśmy sąsiadami i są miedzy nami dobre relacje. Przed meczem niektóre gazety i kibice sugerowali, że mecz zakończy się wynikiem 2:2. Ale to były głosy ulicy. Każdy, kto oglądał ten mecz, widział, że nie było ustawki. Dania była silna, a my mieliśmy szczęście. Andreas Andersson, były reprezentant Szwecji
Prezes włoskiej federacji oskarżał Skandynawów o ustawienie wyniku, bezstronni obserwatorzy z niesmakiem przyglądali się temu „widowisku”, ale UEFA nie znalazła dowodów na nielegalne działanie ze strony obu zainteresowanych drużyn. Szwedzkie dzienniki śmiały się w twarz z Włochów, a wiceprezydent AC Milan Andrea Galliani grzmiał na łamach włoskiej prasy, twierdząc, że „Squadra Azzurra” została okradziona z awansu. Zapomniał jednak, że Italia na Euro w Portugalii grała fatalnie.
„Zemścijcie się!”
Od tamtego spotkania minęło 12 lat, ale okazję do wyrównania rachunków Włosi dostali dopiero na mistrzostwach Europy we Francji. Być może przeciętni kibice nie pamiętają już o całym zdarzeniu, ale w emocjonalnych Włochach siedziało to do dziś. Dlatego też ich piątkowy mecz ze Szwecją miał wiele podtekstów. Zlatan kontra Buffon? Pff, jakie to ma znaczenie. We wszystkich dziennikach przypominano tamte wydarzenia. Na okładce „Tuttosport” po oczach bił tytuł „Italio, zmuś ich do przełknięcia biszkopta!” („biscotto” to kolokwialne określenie na ustawianie meczów).
Na samym Stade Municipal w Tuluzie również było gorąco. Włoscy kibice wywiesili transparenty z napisami: „Pamiętamy 2004 rok”. Szwedzi odpowiedzieli tym samym, ironicznie śmiejąc się z tego, że udało im się 12 lat temu zagrać na nosie rywalowi. Kiedy w 88. minucie zwycięskiego gola zdobył Eder, wydawało się, że w Italii wreszcie dojdzie do swoistego katharsis, oczyszczenia ze złych emocji i zapomnienia dawnych krzywd. Jednak, jak sugeruje wiele ludzi na Półwyspie Apenińskim, była to dopiero pierwsza część zemsty.
Porażka z Irlandią = Szwecja poza Euro
Przed ostatnią kolejką Euro 2016 Włosi rozdają karty w grupie E. Sami mają pewny awans z pierwszego miejsca, więc w meczu z Irlandią mogą zrobić wszystko. Dać odpocząć kluczowym zawodnikom? Czemu nie. Zdjąć zagrożonych absencją za żółte kartki? To raczej pewne. Przetestować nowe rozwiązania w ofensywie? Pewnie. Mogą również odpuścić Irlandczykom, tylko po to, by mieć pewność, że Szwecja nie awansuje do 1/8 finału. To zresztą sugeruje wiele osób we włoskich mediach. Nie widzą powodu, by zabijać się w meczu o nic, skoro porażka może dopełnić zemstę na znienawidzonym rywalu. A takowa najlepiej smakuje na chłodno.
Już dzisiaj wiemy, że na 90% nie zagra dwóch kluczowych obrońców „Squadra Azzurra”, Giorgio Chiellini i Leonardo Bonucci. W ich miejsce Conte pośle Angelo Ogbonnę i Matteo Darmiana. Możliwe, że nie pojawi się Gianluigi Buffon, który ma gorączkę. Na pewno zabraknie Antonio Candrevy. Prawdopodobne są również zmiany w środku pola i ofensywie. Mówi się nawet o ośmiu, dziewięciu zmianach w stosunku do poprzednich meczów!
Wyrachowanie zwycięży?
Włosi to makiaweliści, co zresztą pokazują tegoroczne mistrzostwa. Chłodna kalkulacja, oszczędzanie sił itd. Patrząc na to, jak szumnie w mediach były przypominane wydarzenie z 22 czerwca 2004 roku, trudno odrzucić na bok myślenie o zemście. Gdyby rzeczywiście reprezentacja Italii odpuściła Irlandczykom i wyrzuciła za burtę Skandynawów, mielibyśmy piękny chichot losu. I kolejny rozdział w historii pojedynku Włochy – Szwecja, bo jesteśmy pewni, że na tym by się to nie skończyło.