Mistrzostwa Europy w TVP. Kto zyska więcej, telewizja czy kibice?


27 kwietnia 2016 Mistrzostwa Europy w TVP. Kto zyska więcej, telewizja czy kibice?

Stało się – Euro 2016 będzie transmitowane na antenie TVP. Nie wszystkie mecze, ale te najważniejsze owszem. Żadna kampania reklamowa nie da publicznej tyle, co właśnie francuski czempionat – tajemnicą poliszynela jest, że futbol w Polsce to więcej niż sport numer jeden. Kurski i Szaranowicz mają się z czego cieszyć, ale co z kibicami? 


Udostępnij na Udostępnij na

Sezon 2015/2016 to czas wielkich przetasowań na scenie piłki nożnej w telewizji. Zaczęło się od Eleven, które weszło do Polski przez drzwi, przy okazji wyrywając przynajmniej pół ściany. Następnie do TVP zawitał Jacek Kurski, zrobił w nowym miejscu pracy zimowo-wiosenną rewolucję i w końcu wykupił pakiet na wszystkie mecze kadry w latach 2018-2022. Brakowało wisienki na torcie.

Kurski to wytrawny cukiernik, więc wisienki nie zabrakło. Dzisiaj prezes Telewizji Polskiej ogłosił, że w „Jedynce” obejrzymy jedenaście spotkań zbliżających się coraz większymi krokami mistrzostw Europy: mecz otwarcia Francja – Rumunia, wszystkie grupowe mecze Polaków (także te w fazie pucharowej, jeżeli podopieczni Nawałki awansują), dwa mecze 1/8 finału, dwa mecze 1/4 finału, oba półfinały i finał.

Najpierw przemawiał Kurski, który prócz ogłoszenia najważniejszego komunikatu pozwolił sobie na wymienienie kilku zawodników kadry, później przyszła kolej na Włodzimierza Szaranowicza, dyrektora TVP Sport. Były partner Dariusza Szpakowskiego przy mikrofonie nie nudził tak jak jego poprzednik na mównicy – od razu przeszedł do rzeczy.

Publiczna pokaże Euro za zasadzie umowy sublicencyjnej zawartej z Polsatem, podobnie było podczas mistrzostw świata w 2002 i 2006. Szaranowicz, prócz zapowiedzi początku rywalizacji z telewizją ze słońcem w logo (na czym najbardziej traci NC+), nie omieszkał wspomnieć o problemach, które kibic będzie musiał zaakceptować. O skali przedsięwzięcia i potencjalnych niedogodnościach z nim związanych pisał już na łamach iGola, Artur Goławski.

http://igol.pl/inne/pilkarska-ofensywa-tvp-spelnienie-marzen-widza-zbedne-zamieszanie/

Szaranowicz ocenił możliwość akredytowania na mecze tylko do końca kwietnia jako „mały problem”, za który zostaniemy wynagrodzeni dużą mobilizacją w zespole. W przekładzie na język polski: TVP ma cztery dni na to, aby postarać się o wejścia dla swoich ekip na mecze ME, w przeciwnym wypadku wszystkie spotkania będą komentowane ze studia.

Nieco mało czasu jak na skalę oczekiwań, które sam dyrektor określił jako finał turnieju. Mobilizacja w zespole będzie mogła nam sporo wynagrodzić, to fakt, powiedzcie sami: wiecie, które mecze komentowane są ze studia, a które na żywo? Na pewno nie w każdym przypadku. Problem pojawia się, kiedy spojrzymy na czynnik ludzki.

O ile odnośnie do meczów reprezentacji w latach 2018 – 2022 możemy spodziewać się istotnych transferów do składu TVP, o tyle może być już za późno na podobne działania w kontekście Euro, zwłaszcza że inne stacje też nie będą latem próżnować. W praktyce oznacza to, że przez turniej przeprowadzą nas prawdopodobnie takie postaci, jak Szpakowski, Jońca czy Jasina.

TVP ma czas do 10 czerwca, aby na zbudowanym przez siebie fundamencie postawić wielokondygnacyjny wieżowiec, z którego dachu będziemy oglądać najważniejszą dla nas imprezę piłkarską od Euro 2012. Dobra realizacja może ustawić telewizję publiczną na pole position w kontekście futbolu w kolejnych latach. Jeżeli jednak wieżowiec postawi się na kolumnach z karton-gipsu, będzie można na całym przedsięwzięciu więcej stracić, niż zyskać.

Rewolucja, jak Saturn, pożera własne dzieci – Pierre Vergniaud, 1793.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze