Minął dzień: Start Ligi Mistrzów


Wszyscy kibice czekali na ten dzień. Dzisiaj wznowione zostanę rozgrywki o Puchar Europy. Jak co roku będziemy oglądać wspaniałe zmagania znanych marek, ale kto wie może pojawi się jakiś „czarny koń”?


Udostępnij na Udostępnij na


O 20:45 rozpocznie się jeden z najciekawszych spotkań otwierających 13 edycję Champions League. Mam na myśli mecz Real Madryt- Werder Brema. Mistrz Hiszpanii w tym sezonie, mimo nie udanego początku spisuje się fantastycznie. Jest jedyną drużyną, która do tej pory wygrała wszystkie ligowe spotkania. Ale tak naprawdę to właśnie dzisiaj okaże się w jakiej formie są „Królewscy” i czy opłacało się wydać 120 milionów euro na transfery. Dzisiejszy spotkanie to także historyczny moment. Real do tej pory rozegrał 299 spotkań w europejskich pucharach i dziś będzie to jubileuszowe 300. Czy będzie zwycięskie i zapoczątkuje drogę do końcowego zwycięstwa? Ale Liga Mistrzów to nie tylko Real. Kibice z Mediolanu czekają na potyczki swoich zespołów. Obrońcę trofeum, AC Milan ma w tym roku do kolejnego zwycięstwa poprowadzić Kaka. A ich formę sprawdzi Benfika. Ale Mediolan to nie tylko AC Milan. Mistrz Włoch, Inter mimo najmocniejszego składu w lidze ciągle nie może odnieść sukcesu z Europie. „Liga Mistrzów to dla nas priorytet w tym sezonie. To strasznie ciężki turniej i niełatwo mówić o planach jego zawojowania. Łatwo nie będzie, ale mamy jeden cel jakim jest zwycięstwo”. Tak więc wszyscy marzą o sukcesie, ale przecież do finału droga daleka. A kto ostatecznie zagra 15 maja w Moskwie? Duże szansę na finał mają podopieczni Juane Ramosa. Sevilla od dwóch sezonów w europie wygrywa wszystko. Dwa razy Puchar UEFA, raz Superpuchar Europy. Przypomina mi się krótka era FC Porto z Mourinho na czele. Tylko on w przeciwieństwie do Ramosa zdobył w ciągu dwóch lat zarówno Puchar UEFA jak i Ligę Mistrzów. Sevilla jest w tych rozgrywkach beniaminkiem i to ona może okazać się czarnym koniem.

Nie tylko prestiż

Liga Mistrzów to nie tylko prestiż, ale przede wszystkim ogromne pieniądze. W tegorocznych rozgrywkach niestety nie zobaczymy żadnej z polskich drużyn. Ale nie ma co rozpocząć bo przecież już zdążyliśmy przyzwyczaić się, że jedynymi polskimi elementami w tych rozgrywkach są piłkarze albo sędziowie. I tak Polski mecz rozpocznie się punktualnie o 20:45. Szachtar Donieck z Mariuszem Lewandowskim w składzie podejmie Celtic Glasgow z fenomenalnie broniącym Arturem Borucem i rezerwowym Maciejem Żurawskim. Już za samą grę zespoły dostaną do podziału 400 tysięcy euro. Zwycięzca dostanie kolejne 600 tysięcy, a w razie remisu 300 tys. Tak więc na jednym spotkaniu można zarobić prawie 1 milion euro. Gdy drużyna awansuje z grupy dostaje 2,2 miliona euro, za awans do ćwierćfinału 2,5 miliona, a za wejście do najlepszej czwórki 3 miliony euro. Tak więc sporą kase można zgarnąć a biorąc pod uwagę fakt, że AC Milan w ubiegłym roku zarobił 39,5 miliona euro. To za taką sumę można kupić dobrego zawodnika. Niestety te pieniądze nie spływają na konta polskich zespołów, a szkoda bo Steaua Bukareszt mimo, że zdobyła tylko pięć punktów to zarobiła 8,4 miliona euro. A taka sumka zapewne bardzo uszczęśliwiła by polskich działaczy.

Broniąc honoru

W czwartek o godz. 17.30 Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski rozegra pierwszy mecz 1 rundy Pucharu UEFA. Na własnym boisku zmierzy się ona z Crveną Zvezdą Belgrad. Jeżeli Grodziszczanie pokonają Serbów to będą trzecim polskim zespołem, który awansował do fazy grupowej Pucharu UEFA. W obecnym sezonie przeciwnik Groclinu spisuje się słabo. Drużyna Grzegorza Bronowickiego po pięciu kolejkach traci do lidera siedem punktów. Piłkarze z Belgradu przylecą do Poznania w środę po południu i zamieszkają w hotelu „Groclin”. Wieczorem przewidziany jest trening zarówno dla gospodarzy jak i gości. W prawdzie Puchar UEFA pod względem finansowym to nie to samo co Liga Mistrzów ale swoje można zarobić. „ Pieniądze zarabia się na Lidze Mistrzów, a nie w Pucharze UEFA. Owszem, można zarobić również na transmisjach telewizyjnych, lecz istotne jest z jakiego kraju jest przeciwnik i w jakiej porze rozgrywany jest mecz. Najlepiej płacą Niemcy, Anglicy i Hiszpanie. Crvena Zvezda to markowy rywal, ale ile też Serbowie mogą zapłacić za transmisję?”. Ile by to nie było to każde pieniądze się przydadzą tym bardziej, że z nimi u nas różnie.

Koniec przygody?

Nikt nie przypuszczał, że Paweł Golański tak szybko zakończy swoją przygodę w Rumunii. Minęło kilka tygodni od momentu jego przeprowadzki do Steuay Bukareszt. Wszystko wskazywało na to, że nasz reprezentacyjny obrońca pod wodzą Hagiego rozwinie się w czołowego zawodnika wschodu, a tu taka niespodzianka. „On już u nas nie pogra. Choć tylko zremisowaliśmy, to wygraliśmy co innego. Zdałem sobie sprawę, że Zaharia i Golański nie nadają się do gry w naszym klubie”. Tak po zremisowanym meczu wypowiadał się właściciel klubu. Gigi Becalii ma jednak powody do nie pokoju. Steua spisuje się słabo zajmują 6 miejsce, a winą za tą pozycję w dużej mierze obarcza się obronę, która nie gra tak jak powinna. No i pech chciał, że trafiło na Golańskiego. Miejmy nadzieję, że Paweł przekona do siebie trenera i prezesa. „Nie wiem co powiedzieć. Do tej pory raczej mnie tu chwalono, gram przecież regularnie”.

Nowa gwiazda

Nazywa się Boja Krkic i choć ma dopiero 17 lat to już zadebiutował w pierwszej jedenastce FC Barcelony. Młody Hiszpan w prawdzie zagrał tylko 10 minut przeciwko Osasunie, ale i tak wprawił w zachwyt kibiców klubu z Katalonii. W ciągu tego krótkiego czasu, miał szansę strzelić gola, ale niestety trafił w boczną siatkę. Być może był to pierwszy i ostatni występ Krkica w FC Barcelonie. Jeżeli przekona do siebie trenera to już niedługo możemy podziwiać wspaniały duet „wspaniały dzieci Barcelony” za jakich nie wątpliwie już uważa się Krkica i Messiego.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze