Nikt ich nie lubi, wszyscy się ich boją


Millwall, czyli ostatki fanatyzmu w Anglii

26 września 2018 Nikt ich nie lubi, wszyscy się ich boją

Millwall FC to bez wątpienia klub wyjątkowy. Bez sukcesów, trofeów, drużyna tuła się między drugą i trzecią ligą, a jednak wszyscy (nie tylko w Anglii) ich kojarzą. Jest to oczywiście „zasługa” ich kibiców. Każdy szanujący się fan angielskiej piłki nie ma prawa nie kojarzyć historii „Lwów”, a w zasadzie ich fanatycznych fanów. Zapraszam na sylwetkę „brzydkiego kaczątka” brytyjskiego futbolu.


Udostępnij na Udostępnij na

„No one likes us, we don’t care” – tak śpiewają kibice na The Den. Bez wątpienia jest w tym sporo prawdy. Millwall nie jest szczególnie lubianym klubem, ale bądźmy uczciwi – nie wzięło się to znikąd. Zresztą fani „Lwów” także nikogo nie lubią. W latach 60., 70. czy 80. stoczyli niezliczoną liczbę walk z kibicami innych drużyn. Pod względem chuligańskich starć nie mieli sobie równych. Nawet kiedy jechali na mecz wyjazdowy i byli w zdecydowanej mniejszości, to i tak praktycznie za każdym razem wychodzili z pojedynku zwycięsko.

Wynikało to między innymi z faktu, że kibice „The Lions” nigdy się nie cofali, bo gdyby to zrobili, zostaliby wykluczeni ze społeczności chuligańskiej. Dlatego żaden z nich nigdy się nie wahał. Gdyby piłkarze „Lwów” grali w piłkę tak dobrze, jak bili się ich fani, to Millwall byłoby murowanym kandydatem do zdobycia tytułu mistrza Anglii. W obecnych czasach zachowanie angielskich kibiców można porównać do postawy publiczności w teatrze, ale Millwall to wyjątek. W żyłach kibiców z The Den wciąż płynie fanatyzm.

„No one likes us”

Czasami jednak ma to pozytywne skutki. Rok temu głośno było o 47-letnim Royu Larnerze. Fan Millwall, który prawdopodobnie pamięta jeszcze dawne zadymy, nie przestraszył się trójki zamachowców uzbrojonych w nóż. Agresorzy zaatakowali ludzi w pobliżu targu Borough Market. Larner krzyknął do nich, że mają sobie pójść. Otrzymał osiem ciosów nożem, ale przeżył, a swoim zachowaniem dał możliwość ucieczki innym ludziom. To był jeden z niewielu dni, kiedy angielska prasa pisała pozytywnie o Millwall.

W przyśpiewce kibiców z The Den o tym, że nikt ich nie lubi, nie chodzi tylko o kibiców innych drużyn. Mnóstwo osób z angielskiego środowiska piłkarskiego uderza w ten klub. Legendarny Bobby Robson będąc menedżerem Ipswich Town, powiedział po meczu z Millwall, że policja powinna potraktować kibiców „Lwów” miotaczami ognia. Jego reakcja była spowodowana tym, że wściekli fani „The Lions” (ich ulubieńcy przegrali z ekipą Robsona 1:6) doszczętnie zniszczyli autokar Ipswich, a następnie zaatakowali kibiców „The Tractor Boys”. Z kolei Harry Redknapp stwierdził w 2009 roku, że spotkania Millwall z West Hamem powinny się odbywać bez udziału publiczności, gdyż za każdym razem, kiedy dochodzi do starcia tych dwóch ekip, kończy się to zadymą na trybunach, a później na ulicy.

BBC regularnie uderzało w fanów „Lwów”, nazywając ich „diabłami”. To właśnie po takich wypowiedziach członkowie F-Troop (tak nazywali się najbardziej fanatyczni fani „The Lions”) śpiewali z dumą: „No one likes us”. Dziennikarze prasowi także nie oszczędzali Millwall i potrafili podkoloryzować wiele wydarzeń z udziałem ich fanów. Oczywiście kibice z The Den mocno pracowali na to, że całe angielskie środowisko piłkarskie miało ich już serdecznie dość, ale nie można zapominać, że każdy kij ma dwa końce.

Najsłynniejsi chuligani

Jestem daleki od usprawiedliwiania grzeszków fanów Millwall, ale fakty są takie, że kiedy o słynnych F-Troop zrobiło się naprawdę głośno, to wiele ekip kibicowskich pragnęło się z nimi „zmierzyć” i ich prowokowało (nie było to trudne). Zwykle odbywało się to tak, że fani innych drużyn rzucali w kibiców „The Lions” czym popadnie (zaostrzone monety, cegłówki). Służby porządkowe w ogóle na to nie reagowały. Wręcz na to pozwalały! Reakcja F-Troop na te zaczepki była wiadoma.

Prawdą też jest, że spora część kibiców innych zespołów zazdrościła sławy fanom Millwall, o których powstawało mnóstwo materiałów, reportaży, a później nawet filmów. Nawet w parlamencie o nich debatowano. Byli niesamowitym zjawiskiem społecznym. Co prawda zawsze byli ukazywani jako ci źli, ale im samym zdawało się to nie przeszkadzać. W materiałach o kibicach Millwall, które zainspirowały mnie do napisania niniejszego tekstu, członkowie F- Troop wypowiadają się o swoich czynach, jakby chodziło o mandat za złe parkowanie – „Prasa ciągle o nas pisze, obrażają nas, krytykują, tworzą materiały na nasz temat. A wszystko przez dobrą bójkę”.

Najsłynniejszą zadymą z udziałem fanów „Lwów” były wydarzenia ze stadionu Luton Town z marca 1985 roku. Trzecioligowe wówczas Millwall mierzyło się z ekipą z First Division (obecnie Premier League). Na Kenilworth Road pojechało aż 10 tysięcy kibiców z The Den i wszyscy domyślali się, jak to może się skończyć. Mimo zwiększonych sił policyjnych F-Troop zlali zarówno kibiców Luton, jak i służby porządkowe. Końcowy bilans walk był druzgocący – 81 rannych, w tym 31 policjantów. W Anglii zawrzało, ale kibice Milwall byli z siebie nieprawdopodobnie dumni.

Równie dużym echem odbiły się wydarzenia ze Slough – niewielkiego miasta w hrabstwie Berkshire. Kiedy „The Lions” sensacyjnie przegrali z tamtejszą drużyną, F-Troop dosłownie zniszczyli to miasto. Straty były ogromne, a samo miasto wyglądało, jakby przeszedł przez nie huragan.

Jeśli uważacie, że macie trudną i stresującą pracę, to pomyślcie o prezesach Millwall ze „złotych” czasów angielskiego chuligaństwa. Prezesi „The Lions” stosowali różne strategie. Niektórzy po każdej kolejnej zadymie grozili kibicom, że zamkną klub, inni chowali głowę w piasek i udawali, że wszystko jest w porządku, jeszcze inni starali się bronić fanów i twierdzili, że media manipulują i wszyscy upatrzyli sobie Millwall jako kozła ofiarnego. Byli też tacy, którzy widząc, co wyprawiają F-Troop, rezygnowali i odchodzili.

Coś pozytywnego?

Jednakże wspominałem już wcześniej o tym, że każdy kij ma dwa końce i w przypadku fanów „The Lions” też mamy do czynienia z taką sytuacją, ponieważ fanatyzm kibiców Millwall ma również swoje pozytywne strony. Jest takie popularne powiedzenie odnoszące się do kibiców piłkarskich, że „kibic jest niczym dwunasty zawodnik w zespole”. Do żadnych innych kibiców to powiedzenie nie pasuje tak dobrze jak do F-Troop. Fani Millwall swoim szaleńczym dopingiem powodowali, że pod piłkarzami drużyny przeciwnej po prostu uginały się nogi. Kilka zespołów tak bardzo bało się wizyty na The Den, że oddawali mecze walkowerem.

Fani „Lwów” kiedy nie rozrabiali, byli naprawdę wartością dodaną dla zespołu. Były reprezentant Anglii – Gary Lineker, opowiadał, że kiedy był jeszcze piłkarzem Leicester i przyjechał na The Den, to pierwsze, co pomyślał, to: „Może lepiej nie strzelać tu gola”. To właśnie dzięki F-Troop Millwall zanotowało w latach 60. serię 59 meczów bez porażki u siebie. Długo jednak nie mogli wywalczyć awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Aż w końcu w sezonie 1987/1988 ta sztuka im się udała. Wówczas gwiazdą tamtej drużyny był Teddy Sheringham, który strzelał dużo goli, ale tak naprawdę wszyscy zdawali sobie sprawę, że tego awansu nie byłoby, gdyby nie kibice Millwall.

Anglicy do dziś słysząc nazwę Millwall, mają same złe skojarzenia. F-Troop zdawało sobie sprawę z tego, jaką mają opinię, ale to zaakceptowali. Oczywiście trzeba zaznaczyć, że w tamtych czasach chuligaństwo w angielskim futbolu było na porządku dziennym i nie tylko fani z The Den mieli swoje za uszami. Dlaczego więc o kibicach Millwall zawsze było najgłośniej? Członkowie F-Troop twierdzą, że to dlatego, że byli najlepsi.

Dziś na szczęście żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. Angielscy kibice są względnie spokojni. W XXI wieku nie ma już zbyt wiele awantur. Jednak te, które były, odbywały się oczywiście z udziałem kibiców Millwall. Fani z The Den nie zatracili swojej pasji, ale już nie walczą, bo nie ma z kim. Wszyscy przeciwnicy się wyciszyli. Nie wiemy jednak, co się wydarzy, kiedy któregoś dnia w losowaniu FA Cup ślepy los sprawi, że dojdzie do starcia Millwall z West Hamem.

Komentarze
Piotr (gość) - 5 lat temu

Everton ostatnio w pucharze pokazał im na ich własnym terenie że nie tylko oni są aktywni

Odpowiedz
Millwall Poland (gość) - 4 lata temu

Właśnie nic nie pokazali myśleli że z nożami są kozakami a było wpierdol kolezko

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze