Mikel Arteta w tarapatach i cieniu Arsene’a Wengera oraz Unaia Emery’ego


Kompromitujące piętnaste miejsce w tabeli, fatalna ofensywa i porażka w derbach północnego Londynu. Mikel Arteta w coraz większych opałach

6 grudnia 2020 Mikel Arteta w tarapatach i cieniu Arsene’a Wengera oraz Unaia Emery’ego
www.footballwhispers.com

Po dwóch dekadach regularnej walki o mistrzostwo oraz czołowe lokaty Arsenal sensacyjnie nie zakwalifikował się do Ligi Mistrzów. Jednym z winnych powszechnie uznano Arsene'a Wengera. Kolejne lata zweryfikowały jednak rzeczywistość. Po odejściu Francuza zamiast powrócić do czołówki, regres klubu z Emirates Stadium trwa w najlepsze. Rok temu poległ Unai Emery, a w coraz większych tarapatach znajduje się obecnie Mikel Arteta. Czy kolejna zmiana menedżera jest kwestią czasu? 


Udostępnij na Udostępnij na

Dwadzieścia dwa lata, które Arsene Wenger spędził na ławce trenerskiej Arsenalu spowodowały, że Francuz stał się prawdziwą ikoną Premier League. Choć kadencja menadżera obfitowała w liczne sukcesy, to koniec szkoleniowca na Emirates Stadium zdominowały nieprzychylone transparenty i nawoływania kibiców, by odszedł z klubu.

Niechęć do wieloletniego opiekuna „The Gunners” była spowodowana przede wszystkim niezadowalającymi rezultatami, które pozbawiły Arsenalu miejsca w czołówce angielskiej ekstraklasy. Brak wsparcia od dużej grupy kibiców oraz nieudana próba powrotu do walki o lokaty gwarantujące grę w Lidze Mistrzów. To powody, które skłoniły menedżera do zakończenia trwającej ponad dwie dekady przygody z zespołem z Emirates Stadium.

Jestem wdzięczny za to, że przez tyle lat mogłem służyć klubowi. Prowadziłem zespół z pełnym zaangażowaniem. Proszę wszystkich kochających Arsenal, dbajcie o wartości tego klubu – deklarował na łamach klubowej strony internetowej Arsene Wenger.

Prośba legendarnego francuskiego szkoleniowca nie została jednak jak dotąd spełniona. Po odejściu szkoleniowca zamiast wrócić do czołówki, Arsenal rozczarowuje w Premier League raz za razem. Projekt Unaia Emery’ego upadł po prawie półtora roku. Na jak najlepszej drodze do pójścia w ślady poprzednika jest natomiast obecnie Mikel Arteta.

Szatnia Arsenalu, czyli raz na tak, raz na nie

Pierwszy sezon „The Gunners” pod okiem Unaia Emery’ego dawał nadzieję, że rzeczywiście zespół z Emirates Stadium rozpoczął marsz powrotny nie tylko do angielskiej, lecz także europejskiej czołówki.

Zaledwie punkt straty do czwartej lokaty w tabeli (w rzeczywistości dwa z racji gorszego bilansu bramkowego) Premier League oraz dotarcie do finału Ligi Europy uznano za optymistyczny prognostyk. Szczególnie że pod wodzą nowego menadżera Arsenal prezentował ofensywny futbol, 73 razy trafiając do siatki rywali w angielskiej ekstraklasie.

W kolejnej kampanii zespół z Emirates Stadium prezentował się już jednak znacznie słabiej. Nawet mimo faktu wydania na wzmocnienia prawie stu pięćdziesięciu milionów funtów. Po serii niekorzystnych rezultatów Unai Emery stracił wsparcie trybun, a następnie zawodników. Gracze Arsenalu nieoficjalnie mieli narzekać na taktykę preferowaną przez hiszpańskiego menedżera. Szkoleniowiec został zwolniony już po trzynastej kolejce poprzedniego sezonu Premier League.

W pierwszym sezonie spisaliśmy się bardzo dobrze. Pomyślałem, że to moja drużyna. Było zaangażowanie, były intensywne mecze, energia oraz dotarliśmy do pierwszego finału europejskich rozgrywek dla Arsenalu od trzynastu lat. […] Niektórzy zawodnicy mieli jednak dziwną mentalność. Jednego dnia byli na „tak”, z kolei drugiego dnia już na „nie”. W piłce nożnej każdego dnia musisz być na „tak”. Brakowało nam tego, bo jeśli zaangażowanie spada poniżej 100%, możesz przegrać i tak się właśnie stało – tłumaczył w wywiadzie dla „The Guardian” Unai Emery.

Problem z zaangażowaniem zawodników, o którym wspominał hiszpański szkoleniowiec nie był wyssany z palca. Potwierdziły to trudne poszukiwania nowego menedżera, trwające prawie miesiąc. Kolejni kandydaci, na czele z Massimiliano Allegrim odmawiali włodarzom klubu z Emirates Stadium. W związku z nikłym zainteresowaniem posadą ze strony uznanych szkoleniowców, przedstawiciele Arsenalu zdecydowali się postawić na Mikela Artetę. Dotychczasowego asystenta Pepa Guardioli, chwalonego w środowisku za wiedzę taktyczną oraz kontakt z zawodnikami.

Mikel Arteta, czyli jak trofea zaciemniły prawdziwy obraz

Zaledwie jedno zwycięstwo i cztery remisy w pierwszych sześciu spotkaniach w roli menedżera sprawiły, że Mikel Arteta stał się trenerem z najgorszym startem w historii klubu z Emirates Stadium. Poprzedni sezon traktowano jednak w północnym Londynie jako przejściowy. Nowy szkoleniowiec dopiero wpajał podopiecznym własną koncepcję, czym usprawiedliwiano marne rezultaty.

W Premier League podopieczni hiszpańskiego menadżera zajęli dopiero ósmą lokatę, najniższą od kampanii 1994/1995. Z kolei z Ligą Europy „The Gunners” pożegnali się już na etapie 1/16 finału rozgrywek. Porażki odsunął jednak w cień triumf w Pucharze Anglii. Zdobycie trofeum sprawiło, że notowania Mikela Artety znacznie wzrosły, a zachwytów nad warsztatem szkoleniowca nie ukrywali niektórzy eksperci.

Według mnie Mikel Arteta odnosi wyniki ponad stan. Z graczami, którymi dysponuje radzi sobie lepiej niż teoretycznie powinien. Dyspozycja oraz organizacja gry, za co w przeszłości krytykowaliśmy Arsenal, są obecnie naprawdę dobre – chwalił hiszpańskiego menedżera w swoim podcaście Gary Neville.

Pochlebnych opinii dotyczących pracy opiekuna Arsenalu nie brakowało także na samym początku bieżącej kampanii. Tym bardziej, że w spotkaniu o Tarczę Wspólnoty zespół z Emirates Stadium sensacyjnie pokonał Liverpool, zdobywając drugie trofeum w przeciągu miesiąca. Kolejny sukces pod okiem hiszpańskiego menedżera tylko zwiększył jednak oczekiwania wobec obecnego sezonu w wykonaniu „The Gunners”.

Komplet punktów w dwóch pierwszych spotkaniach dawał nadzieję na włączenie się do rywalizacji o czołowe lokaty w tabeli Premier League. Weryfikacja nadeszła jednak już dziewięć dni później na Anfield Road. Na własnym terenie Liverpool pewnie pokonał Arsenal, a fala krytyki spadła na Mikela Artetę. Nie z tylko powodu rezultatu, lecz przede wszystkim ze względu na fakt obrania bardzo defensywnej taktyki.

W ofensywie Liverpool jest jednym z najlepszych zespołów na świecie. Kiedy więc grasz przeciwko takiemu przeciwnikowi, który obecnie jest jedną z trzech najbardziej dominujących drużyn w Europie, musisz zdawać sobie z tego sprawę. Musisz być realistą i grać z nim w odpowiedni sposób – bronił się na pomeczowej konferencji menedżer Arsenalu.

Tłumaczeń opiekuna „The Gunners” nikt jednak nie kupił. Słaba dyspozycja oraz marne rezultaty w obecnej edycji Premier League w kolejnych tygodniach sprawiły za to, że Mikela Artetę przestały już bronić dwa zdobyte trofea.

Negatywny rekordzista Mikel Arteta

Cztery porażki w kolejnych siedmiu spotkaniach sprawiły, że Arsenal zanotował najgorszy start sezonu w angielskiej ekstraklasie od trzydziestu czterech lat. Zaledwie trzynaście zdobytych punktów i ujemny bilans bramkowy jest jednak idealnym odzwierciedleniem fatalnej dyspozycji Arsenalu. Defensywa popełnia proste błędy, a zawodnicy przedniej formacji rzadko trafiają do bramki przeciwnika. Do tego stopnia, że po jedenastej serii spotkań linia ataku „The Gunners” jest zaledwie siedemnastą w lidze pod względem skuteczności.

Zawodzi przede wszystkim Pierre-Emerick Aubameyang, który latem podpisał nowy kontrakt. Gabończyk inkasuje dwieście pięćdziesiąt tysięcy funtów tygodniowo, lecz nie ma to obecnie większego przełożenia na grę napastnika. Przynajmniej pozytywnego, bo zaledwie dwie bramki w bieżącej kampanii ligowej to znacznie mniej niż wymaga się od lidera ofensywy „The Gunners”.

Dodatkowym problemem są ponadto zbyt częste rotacje przeprowadzane przez hiszpańskiego menedżera. W obliczu niezadowalających rezultatów Mikel Arteta raz za razem zmienia zestawienie składu. Zupełnie jakby nadal, prawie rok po objęciu posady, nie miał w głowie optymalnej jedenastki.

Zmienia skład co tydzień. [..] Musi wraz ze sztabem szkoleniowym usiąść i ustalić, którzy gracze są najlepsi w zespole i stworzyć z nich jedenastkę. Następnie trzymać się tego składu przez pięć meczów i wtedy ocenić – komentował w programie „Soccer Saturday” były zawodnik Arsenalu, Paul Merson.

***

Porażka w derbach północnego Londynu tylko przybliżyła nieuniknione. Posada Mikela Artety już nie tylko się chwieje, upadek wydaje się wręcz kwestią czasu. Dwa zdobyte trofea już raczej nie ocalą hiszpańskiego menedżera. Szczególnie że wystarczy rzut oka na statystyki by stwierdzić, iż nie tylko za Arsene’a Wengera, lecz także za kadencji Unaia Emery’ego, Arsenal odnosił w Premier League lepsze rezultaty niż obecnie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze