Porażka u siebie z Legią Warszawa w Pucharze Polski, porażka u siebie ze Stalą Mielec, szczęśliwy remis w Suwałkach z broniącymi się przed spadkiem Wigrami. Miedź Legnica, która z marszu miała wrócić do ekstraklasy, nie może mówić o udanym okresie po wznowieniu rozgrywek. Bezpośredni awans uciekł chyba bezpowrotnie. Miedź musi uważać, żeby nie stracić miejsca barażowego, ponieważ jest to coraz bardziej realny scenariusz.
Porażka z Legią najmniejszym zmartwieniem
Jak wiadomo, rozgrywki piłkarskie w Polsce zostały wznowione właśnie w Legnicy, kiedy to Miedź podejmowała u siebie wicemistrza, Legię Warszawa. Sensacji nie było, „Wojskowi” pokonali bowiem spadkowicza 2:1. Gospodarze nie mieli w tym meczu dużo do powiedzenia, a strzelona bramka w końcówce spotkania była efektem bardziej rozluźnienia Legii niż zrywu Miedzi. – Na pewno zagraliśmy zbyt bojaźliwie, mieliśmy za duży respekt do rywala – tak po tym spotkaniu wypowiedział się Paweł Zieliński, strzelec honorowego gola. Nie sposób się z nim nie zgodzić, momentami gra Miedzi wyglądała bowiem tak, jakby bała się wicemistrza Polski, chociaż ten do Legnicy przyjechał bez kilku kluczowych zawodników.
Miedź Legnica na tarczy, a Legia Warszawa w półfinale Pucharu Polski
Starcie z Legią dla Miedzi było jednak pewnego rodzaju przetarciem, gdyż priorytetem dla legniczan jest Fortuna 1. Liga. Gdyby spadkowiczowi udało się wyeliminować „Wojskowych”, byłaby to spora sensacja. Tak się jednak nie stało, a Miedź mogła w związku z tym skupić się tylko i wyłącznie na lidze.
Miedź Legnica przegrywa na inaugurację ważny mecz
Kilka dni później Miedź gościła u siebie jednego z najpoważniejszych kandydatów do awansu, Stal Mielec. Starcie to było niezwykle istotne dla gospodarzy, aby myśleć jeszcze o dogonieniu czołówki. Niestety, pierwsza połowa w wykonaniu „Miedzianki” wyglądała fatalnie, a Stal zdominowała legniczan, chociaż wynik na to nie wskazywał. Stal szybko wyszła na prowadzenie za sprawą główki Michała Żyry. Niedługo później Miedź wyrównała strzałem z jedenastu metrów, lecz Stal odpowiedziała bramką z rzutu wolnego, a strzelcem ponownie był Michał Żyro. W drugiej części spotkania role nieznacznie się odwróciły, lecz bramki nie padły. Miedź robiła wiele, aby doprowadzić do remisu, lecz nieskuteczność nie pozwoliła o tym myśleć.
Niestety przegrywamy ze Stalą ☹️
— MKS Miedź Legnica (@MiedzLegnica) June 2, 2020
—
Miedź Legnica 1⃣:2⃣ Stal Mielec#MIESTA#Fortuna1Liga pic.twitter.com/MvhhYKUIW5
W związku z tą porażką przewaga Stali nad Miedzią wzrosła do aż 10 punktów. Do miejsca dającego bezpośredni awans strata wynosiła natomiast aż 12 „oczek”. Wydaje się więc, że baraże pozostają już jedyną nadzieją dla Dominika Nowaka i jego drużyny.
– Mieliśmy dzisiaj dwa różne oblicza. W pierwszej połowie zespół wyglądał ospale. To, co sobie nakreśliliśmy przed spotkaniem, w żaden sposób nie przekładało się na to, co działo się na boisku. Brakowało wyjścia na pozycje, dobrej współpracy i dokładności. Nie było osoby, która chciałaby brać odpowiedzialność. Zespół wyszedł odmieniony w drugiej połowie. Taką drużynę chcę oglądać i tego wymagam od piłkarzy – tak starcie ze Stalą Mielec ocenił trener legnickiej drużyny.
Miedź Legnica kolejny raz rozczarowuje
Na inaugurację 24. kolejki 1. ligi Miedź pojechała do Suwałk na mecz z Wigrami. Drużyna prowadzona przez Pawła Crettiego wydawała się idealnym zespołem na przełamanie dla „Miedzianki”. Wigry bowiem znajdują się na przedostatnim, spadkowym miejscu oraz miały na swoim koncie pięć porażek z rzędu.
Początek spotkania mógł być obiecujący dla kibiców gości. Szczególnie aktywne było prawe skrzydło Miedzi, z którym nie radziła sobie obrona Wigier. W pierwszej części spotkania to Miedź prowadziła grę, lecz niewiele z tego wynikało. Atak drużyny z Legnicy był po prostu bezzębny. Gra jednak dawała nadzieje na więcej, zwłaszcza jeśli przypominało się o pierwszej połowie w starciu ze Stalą. Problematyczna okazała się również pechowa kontuzja Adama Chrzanowskiego. 21-latek niefortunnie zderzył się głowami z Bożo Musą. W związku z tym musiał opuścić boisko już w 34. minucie.
W drugiej części meczu gra wyrównała się. Miedź próbowała atakować, lecz niezwykle nieporadnie. Wigry wyczuły, że rywal jest do pokonania, zaczęły więc śmielej atakować. Opłaciło się to w 77. minucie, kiedy to Kacper Wełniak w efektowny sposób przyjął piłkę od bramkarza, podał do wprowadzonego dwie minuty wcześniej Patryka Czułowskiego, a ten płaskim strzałem pokonał Łukasza Załuskę. Gdy już wydawało się, że Miedź poniesie kolejną bolesną porażkę, Adrian Purzycki w praktycznie ostatniej akcji meczu dośrodkował w pole karne, a Nemanja Mijusković strzałem głową doprowadził do wyrównania. Chociaż remis z Wigrami powinien być dla Miedzi rozczarowujący, to patrząc na przebieg tego spotkania, gospodarze powinni żałować, że nie zgarnęli trzech punktów.
Remisujemy w Suwałkach…
— MKS Miedź Legnica (@MiedzLegnica) June 5, 2020
—
Wigry Suwałki 1⃣:1⃣ Miedź Legnica#WIGMIE#Fortuna1Liga pic.twitter.com/JgvNv8bM0c
Przyczyny słabej gry
Kluczowym problemem Miedzi, który widoczny był zwłaszcza w meczach ze Stalą oraz Wigrami, jest brak bramkostrzelnego napastnika. Najlepszym strzelcem legnickiego zespołu jest pomocnik Marquitos, który ma na swoim koncie siedem trafień (w tym jedno z rzutu karnego). W drugiej części spotkania ze Stalą miał świetną okazję do wyrównania, lecz zmarnował ją, strzelając z bliskiej odległości w poprzeczkę. Z Wigrami natomiast Miedź próbowała konstruować akcje ofensywne, lecz nie miał kto ich wykończyć. Po zmianie stron natomiast jedynym pomysłem były strzały z dystansu, lecz wszystkie były niegroźne. Sprowadzony przed sezonem król strzelców poprzednich rozgrywek 1. ligi Valerijs Sabala okazał się sporym rozczarowaniem, strzelił on bowiem zaledwie dwie bramki. W kwietniu podziękowano mu za współpracę, a Łotysz obecnie jest zawodnikiem litewskiego FK Suduva.
Napastnik Valerijs Sabala za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt z Miedzią Legnica ✍️
— MKS Miedź Legnica (@MiedzLegnica) April 24, 2020
👉https://t.co/pQBQipVfyG pic.twitter.com/dVuuTzC0oQ
„Miedzianka” ma również problemy w obronie. Dotychczas drużyna Dominika Nowaka straciła 33 bramki, najwięcej spośród zespołów znajdujących się w pierwszej szóstce. Co więcej, w meczu z Wigrami kilkukrotnie defensorzy Miedzi popełniali proste błędy, które mogły skończyć się dla nich tragicznie.
Już za kilka dni Miedź czeka jeden z najtrudniejszych meczów, jej przeciwnikiem będzie bowiem Podbeskidzie Bielsko-Biała. „Górale” w tej chwili prezentują najlepszą piłkę w lidze i zasłużenie są na czele tabeli. Jeśli Miedź przegra kolejny mecz, to kto wie, czy cierpliwość właściciela klubu do Dominika Nowaka nie skończy się. Legniczanie mają jednak odrobinę szczęścia, ponieważ nadal zostają na miejscu dającym baraże – pozostałe drużyny bowiem również straciły punkty. Przed swoimi spotkaniami są jednakże GKS Jastrzębie oraz Olimpia Grudziądz, które mogą przeskoczyć „Miedziankę”.