Memphis Depay – goleador z patologii


Napastnik reprezentacji Holandii wskoczył na najwyższy poziom

14 listopada 2021 Memphis Depay – goleador z patologii
www.besoccer.com

Kiedy jeszcze czarował na boiskach rodzimej Eredivisie, przypięta została mu łatka talentu nie z tej ziemi. Trafił do reprezentacji jako 19-latek, na którego z miejsca narzucono ogromną presję. Memphis Depay miał być nowym liderem reprezentacji Holandii. Potrzebował jednak wiele czasu, by do tej funkcji dojrzeć. Kiedy wreszcie mu się udało – wszedł na niebotyczny poziom.


Udostępnij na Udostępnij na

Dla reprezentacji takiej jak Holandia brak uczestnictwa w dwóch wielkich imprezach z rzędu był ogromną klęską. W eliminacjach do mistrzostw Europy we Francji Memphis Depay był beznadziejny, w ośmiu spotkaniach nie zaliczył ani jednego trafienia, ani jednej asysty. W eliminacjach do mundialu w Rosji szału również nie było. Od tego czasu coś przeskoczyło, a Depay stał się liderem „Oranje”.

Trudne dzieciństwo, trudny charakter – Memphis Depay w całej okazałości

Reprezentant Holandii w dzieciństwie przeżył piekło. Dosłownie. Kiedy Memphis miał trzy latka, jego dom opuścił ojciec. Nowy nabytek FC Barcelona nigdy nie wybaczył tego faktu swojemu ojcu, dlatego od najmłodszych lat występuje ze swoim imieniem, a nie nazwiskiem na koszulce. W swojej biografii szerzej opowiedział o dzieciństwie, po odejściu ojca trafił z matką pod skrzydła innego mężczyzny, który także opuścił rodzinę.

Był bity, przybrane rodzeństwo znęcało się nad nim, wyzywało, groziło mu śmiercią. Już jako nastolatek obracał się w patologicznym środowisku – alkohol, handel narkotykami i podejrzane towarzystwo – tak wyglądał okres dojrzewania wielkiego talentu. Wielokrotnie zmieniał szkoły, będąc z nich wyrzucany za kolejne przewinienia, przylepiono mu łatkę zepsutego chłopaka.

Zawsze miałem wrażenie, że wychowywałem się w dżungli. Zawsze byłem poza grupą, bywałem w trudnych miejscach i przeżywałem ciężkie czasy Memphis Depay dla „Unscriptd”

Uratowała go… piłka nożna. Jako nastolatek trafił do szkółki PSV Eindhoven, w której błyskawicznie pokonywał kolejne szczeble juniorskie. Nadal sprawiał problemy, trenerzy mieli z nim pod górkę, ale koniec końców zawsze wygrywał talent. A talentu Memphisowi odmówić nie można było, charakter zwycięzcy również. Pomogły mu wizyty u trenera mentalnego, którego zapewnił mu klub po jednym z jego występków.

Nieudana przygoda w Premier League

Memphis Depay przebił się do pierwszego zespołu PSV Eindhoven w sezonie 2012/2013 jako 18-latek. Sezon później występujący na lewym skrzydle piłkarz stał się liderem drużyny. Ówczesny selekcjoner reprezentacji Holandii, Louis van Gaal, nie wahał się ani chwili, wysyłając powołanie dla tak wielkiego talentu.

Kolejna kampania w Eredivisie tylko ugruntowała jego renomę na europejskich salonach. Zdobył 28 bramek oraz zanotował osiem asyst we wszystkich rozgrywkach. Nie może dziwić więc fakt, że Manchester United wyłożył za młodego Holendra kwotę 34 milionów euro. Memphis miał być „nowym Cristiano Ronaldo” – przyznacie sami, że jest to nie lada wyzwanie.

Na jego transfer spory wpływ wywarł fakt, że szkoleniowcem „Czerwonych Diabłów” został Louis van Gaal, ten sam, u którego debiutował w narodowych barwach. Na Old Trafford jednak kompletnie zawiódł. Pogubił się, grał fatalnie, nie potrafił przystosować się do poziomu Premier League i obwiniał za to wszystkich, tylko nie siebie.

O ile u van Gaala grał sporo, to u jego następcy, Jose Mourinho, znowu był magikiem. Niestety nie takim, jakiego życzyliby sobie widzieć kibice Manchesteru United. Memphis, jak przystało na magika, zniknął. Nie grał, nie był nawet powoływany i bez żalu został oddany do Olympique Lyon z etykietą zmarnowanego talentu.

Moja boiskowa swoboda została ograniczona, ograniczyło to moje walory. W PSV pozwalano mi szukać wolnych przestrzeni i podążać za instynktem. W United musiałem wykonywać taktyczne rozkazy Louisa van Gaala, bo inaczej straciłbym miejsce w drużynie.Memphis Depay w swojej biografii „Serce Lwa”

Memphis Depay i jego miejsce na ziemi

Czasami trzeba zrobić krok w tył, by zrobić dwa do przodu. Dokładnie z takiego założenia wyszedł Holender, podpisując kontrakt z Olympique Lyon. Kontrakt, który odmienił jego karierę, może nawet uratował. Trochę gorsza liga sprawiła, że Memphis Depay odżył, zawodnik szybko wprowadził się do drużyny, zespół jawił się skrojonym idealnie dla niego.

Przez niemal całą karierę Memphis Depay wystawiany był na lewym skrzydle. W jego kraju wielokrotnie nazywano go „lustrzanym odbiciem Arjena Robbena”. I sporo w tym prawdy, podobnie jak starszy kolega, czarodziej z Moordrecht, bardzo chętnie ścinał z piłką do środka, szukając uderzenia w kierunku bramki z dystansu. Zmienił to Bruno Genesio, który pod koniec sezonu 2017/2018 przestawił Holendra na środek ataku.

Występując jako napastnik, stał się prawdziwym goleadorem. Został przekleństwem obrońców Ligue 1, gdyż często uciekał im z pola widzenia, zbiegając do bocznej linii, by w decydującym momencie wbiec za ich plecy niczym rasowy snajper. Mniej więcej w tym samym czasie pozycję zmieniono mu również w reprezentacji. Ronald Koeman stworzył z niego lidera reprezentacji, z którego korzystać mogą kolejni selekcjonerzy.

Lider z krwi i kości

Po świetnych sezonach na francuskich boiskach zdecydował się nie przedłużyć kontraktu z zespołem, który uratował jego karierę. Nowym przystankiem Memphisa Depaya miała być FC Barcelona. Holender marzył o grze u boku Leo Messiego, tymczasem Argentyńczyk opuścił klub, a nowy nabytek „Blaugrany” miał wejść w buty jednego z najlepszych piłkarzy w historii. Znowu.

Miał już przecież być nową „siódemką” w Manchesterze United i poległ, ale teraz jest to inny piłkarz. Wszedł do szatni FC Barcelona bez najmniejszych kompleksów, z miejsca stając się liderem ofensywy i nową gwiazdą ligi. Co najważniejsze, Memphis Depay znowu czaruje, jest nie tylko efektowny, ale i efektywny – zarówno w klubie, jak i w reprezentacji.

Memphis Depay ciągnie za uszy reprezentację Holandii na mistrzostwa świata w Katarze. W rozegranych dotychczas dziewięciu spotkaniach potrafił zdobyć 11 bramek. Pewnym krokiem zmierza po koronę króla strzelców eliminacji, za jego plecami są Robert Lewandowski, Harry Kane i Eran Zahavi z jedynie ośmioma bramkami. Holender do 11 bramek dołożył również sześć asyst, uczestnicząc w 54% goli zespołu.

Reprezentacja Holandii skomplikowała sobie sytuację w grupie w meczu z Czarnogórą, podczas którego wypuścili dwubramkowe prowadzenie, remisując 2:2. Przed ostatnią serią gier Holendrzy mają dwa punkty przewagi nad Turcją oraz Norwegią. W kolejce wieńczącej eliminacje Turcy zmierzą się z Czarnogórą, a drużyna „Oranje” podejmie u siebie Norwegów. Brak zwycięstwa w tym spotkaniu będzie kolejną klęską dla narodu. Niezależnie od wyniku Memphis Depay zrobił wszystko, co mógł.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze