Nie bez powodu jedną z najważniejszych osób w otoczeniu każdego piłkarza jest jego agent. Zawodnik powinien móc w stu procentach skupić się na boiskowych zmaganiach. Ważne jest więc, by miał koło siebie kogoś, kto będzie godnie reprezentował jego kontraktowo-reklamowe sprawy. Najlepszym piłkarzom łatwo jest znaleźć odpowiedniego przedstawiciela, niektórzy jednak oddają tę władzę w ręce nieodpowiednich osób. Tak właśnie postąpił Mauro Icardi.
Napastnik Interu Mediolan reprezentowany jest przez swoją małżonkę, Wandę Narę. Nie skusiły go oferty najlepszych światowych agentów, którzy ustawiali się w kolejce pod jego drzwiami, i zaufał osobie najbliższej swemu sercu. Wielu świetnych piłkarzy przed nim również zdecydowało się na taki zabieg i pluło potem sobie w brodę. Mesut Oezil przez wybuchowy charakter swojego ojca stracił szansę na pozostanie w Realu Madryt. Świetnie znanego przypadku taty Neymara nie trzeba raczej nikomu przypominać. Icardi nie nauczył się na błędach starszych kolegów i teraz może tego gorzko pożałować.
Nie tylko obrońcy mają ból głowy
Mauro gra w zespole „Nerazzurrich” od 2013 roku, kiedy to został wykupiony z Sampdorii za 13 milionów euro. Przed sezonem 2015/2016 otrzymał od Roberto Manciniego opaskę kapitańską, stając się jednym z liderów szatni. W barwach Interu wystąpił w 214 meczach, w których zdobył 124 bramki i zaliczył 28 asyst. Wydawało się, że Argentyńczyk będzie twarzą rosnącego w siłę nowego projektu Interu. Bez dwóch zdań jest jednym z najlepszych napastników w Europie. Obdarzony dobrymi warunkami fizycznymi, do tego sprytny, zwinny i szalenie skuteczny w polu karnym rywala miał wszystkie piłkarskie cechy, które pozwoliłyby mu wejść na szczyt. Problem pojawił się jednak poza boiskiem i Icardiemu trudno będzie teraz przywrócić swoją karierę na właściwe tory.
Swoją pierwszą aferę „Maurito” wywołał jeszcze podczas gry w Sampdorii. Obecna małżonka Argentyńczyka była wtedy związana z jego klubowym kolegą, Maxi Lopezem. Przyjaźń między zawodnikami urosła do tego stopnia, że Icardi wdał się w romans z żoną przyjaciela. „Derby Wandy”, jak nazwano starcia Sampdorii z Interem, w którym występował już Icardi, były mocno komentowane we włoskich mediach. Obaj panowie zrezygnowali oczywiście z uściśnięcia sobie dłoni. Sprawa miała również swój dalszy ciąg w mediach, za pośrednictwem których trójka zainteresowanych wbijała sobie kolejne szpilki.
Zresztą z kibiców Interu Icardi też umiał zrobić sobie wrogów. Po wypuszczeniu w 2016 roku swojej biografii został skreślony przez najzagorzalszych kibiców „Nerazzurrich”. Z trybun głośno domagano się odebrania mu opaski kapitańskiej, a nierzadko pojawiały się również groźby pod adresem argentyńskiego napastnika.
Sprawy przybrały jednak na sile dopiero na początku tego roku. Uwielbiająca blask fleszy żona-agent Icardiego, Wanda Nara, pojawiła się w licznych programach telewizyjnych, wypowiadając się na tematy klubowe. Zdarzyło jej się skrytykować działaczy i trenera, a także narzekać na klubowych kolegów jej męża. Nietrudno się domyślić, że takie oskarżenia wypływające z ust reprezentującej Icardiego Nary odebrane zostały jako oficjalne stanowisko samego piłkarza i spotkały się ze zdecydowaną reakcją.
Pora brać nogi za pas
Włodarze oraz sztab szkoleniowy Interu w końcu stracili cierpliwość i zabrali atakującemu opaskę kapitańską. Konflikt narastał, a Mauro wraz z małżonką odgrodzili się murem od świata zewnętrznego i porzucili próby pojednania się z opinią publiczną.
W jednym z programów żonę piłkarza zaatakował Antonio Cassano. Były gracz znany ze swojego szaleńczego charakteru wskazał Wandę jako główną przyczynę problemów Icardiego w klubie. Będąca również w studiu Nara oznajmiła, że w każdej chwili gotowa jest przestać reprezentować swojego męża, jeśli tylko klub uzna, że widzi w tym jakiś problem.
Chwilę po utracie przez Icardiego statusu kapitana klub poinformował, że zawodnik doznał kontuzji kolana. Wiele osób uznało, że uraz jest wymyślony, a Argentyńczyk nie ma już zamiaru zakładać koszulki Interu. Dementowała te doniesienia agentka piłkarza, ale jej zdanie przestało już interesować kogokolwiek z klubowego otoczenia.
Wraz z końcem ostatniego sezonu swoją przygodę na ławce trenerskiej „Nerazzurrich” zakończył Luciano Spalletti. W jego miejsce przybył inny Włoch, Antonio Conte. Były trener m.in. Chelsea jasno dał do zrozumienia, że w jego drużynie dla Icardiego miejsca nie ma. Piłkarz nie poleciał z drużyną na tournee po Azji, co tylko podgrzało atmosferę wokół zawodnika. Mówiło się, że Icardi jest gotów pójść na wojnę z Interem i zostać w klubie nawet wtedy, gdyby miało to oznaczać całkowity brak występów w nadchodzącym sezonie. Jego umowa ważna jest jeszcze przez dwa lata, więc Inter zostałby z wysokim kontraktem zawodnika, z którego usług nie chce już korzystać.
Nie pora dyktować warunki
Od tamtej pory sportowe media szukają napastnikowi nowego klubu. Przewijały się nazwy Romy oraz Juventusu, a najgłośniej wciąż mówi się o przeprowadzce do Neapolu. Sam prezydent klubu Arka Milika, Aurelio De Laurentiis, kilkukrotnie przyznał, że coś jest na rzeczy. Icardiemu podobno najbardziej pasowałyby przenosiny do Turynu, lecz zarząd „Starej Damy” nie jest aż tak zdeterminowany, by pozyskać charakternego napastnika. Napoli z kolei powoli traci cierpliwość i podobno postawiło Argentyńczykowi ultimatum. Jeśli w tym tygodniu Icardi nie podejmie decyzji, klub z Neapolu przestanie o niego zabiegać. Dla zawodnika to może być ostatni moment, by jego kariera nie stanęła w miejscu.
Wiara, że żona będąca do tej pory fotomodelką sprawdzi się jako agent sportowy, sprowadziła na Icardiego ciemne chmury. W wieku 26 lat powinien właśnie zaczynać swój najlepszy okres w karierze, a tymczasem stoi na rozdrożu i sprawia wrażenie, jakby nie zdawał sobie z tego sprawy. W normalnych okolicznościach o zawodnika z jego umiejętnościami powinny bić się największe europejskie marki. Tymczasem pozaboiskowe prowadzenie się Argentyńczyka sprawiło, że niewiele klubów chce go mieć w swoich szeregach. Inter z pewnością chętnie pozbędzie się balastu w osobie Wandy Nary. Pytanie tylko, ile jest klubów, które będą chciały sprowadzić do siebie tak wybuchowy duet.