Występ polskiej reprezentacji w meczu z Litwą był kompromitujący. Gra była poniżej oczekiwań największych pesymistów i krytyków polskiej reprezentacji. Niełatwo oceniać indywidualne występy piłkarzy, ponieważ kolektyw związał wszystkich niezwykle ciasno. Naprawdę trudno było wybić się ponad przeciętność, ale mimo wszystko uważam, że był to całkiem przyzwoity powrót Matty’ego Casha do reprezentacji Polski. Trudno w obecnej sytuacji mieć wobec tej reprezentacji jakiekolwiek oczekiwania, ale można mieć nadzieję, że po powrocie Nicoli Zalewskiego polskie skrzydła staną się groźną bronią naszych orłów. Matty Cash mógł rozegrać znacznie gorszy mecz.
W reprezentacji Polski od kilku lat panuje taka specyficzna zasada, że największymi wygranymi meczów tej drużyny są piłkarze, którzy akurat byli nieobecni. Wyniki są dalekie od ideałów i niemal wszędzie można doszukać się pola do poprawy. Tak było w przypadku kontuzji Jakuba Modera, a teraz również Matty’ego Casha. Obrońca Aston Villi ostatni mecz w reprezentacji rozegrał w marcu 2024 roku w półfinale baraży przed Euro.
Od tamtego czasu występującego na prawym wahadle Przemysława Frankowskiego zdążyły już zweryfikować reprezentacje Holandii, Austrii oraz Portugalii. Występujący obecnie w Galatasaray Frankowski zupełnie nie radził sobie w defensywie. Z kolei na tle Rafaela Leao wyglądał jak banalna do wyminięcia tyczka treningowa. Przy słabej postawie w obronie był też bezbarwny w ataku. Polska prawa strona nie funkcjonowała najlepiej.
Koniec dysproporcji
Dużo ciekawiej na prawym wahadle prezentował się Jakub Kamiński, który mógł być uważany za jednego z wygranych listopadowego zgrupowania. Mimo to Kamińskiego trudno długofalowo postrzegać jako piłkarza do gry na prawej stronie, ponieważ w klubie rozważany jest raczej jako piłkarz na lewą stronę. A dodatkowo ostatnio pojawiły się również problemy z regularną grą w Bundeslidze.
Reprezentacja Polski cierpiała przez to na wielką dysproporcję. Lewa strona, po której hasał Nicola Zalewski, była aktywna, a prawa nie funkcjonowała. Tak nie można budować solidnego zespołu. Przecież żaden kulturysta nie trenuje tylko jednej ręki. Reprezentacja Polski potrzebowała stabilnych wahadeł. Zarówno po lewej, jak i po prawej stronie.
Tęsknota za Mattym Cashem
W takiej sytuacji na dalszy plan zejść mogło to, że Matty Cash w swoich kilkunastu występach w reprezentacyjnych barwach wcale nie robił fantastycznego wrażenia, a nasza drużyna narodowa wcale nie radziła sobie najlepiej. Drugorzędne znaczenie zaczął mieć fakt, że obrońca Aston Villi nie uczył się mówić po polsku i nie przyjechał do Cardiff na finał baraży na Euro. Liczyło się to, że mógł wzmocnić naszą reprezentację.
Great To Be Back ❤️ 🇵🇱 pic.twitter.com/IORHlVWyLX
— Matty Cash (@mattycash622) March 18, 2025
Z każdym kolejnym brakiem powołania dla Matty’ego Casha i z każdym kolejny kiepskim zgrupowaniem w wykonaniu kadry Michała Probierza nieobecność wahadłowego zaczynała być dla kibiców coraz bardziej uciążliwa. To z absencją piłkarza grającego regularnie w Premier League wiązano przyczyny większości kłopotów naszej reprezentacji. Cash zaczął wyrastać na piłkarza, który będzie w stanie odmienić diametralnie wizerunek polskiej kadry narodowej. Były to oczywiście złudzenia. Jest on jednak tylko prawym wahadłowym i nie jest w stanie uleczyć reprezentacji Polski od braku pomysłu na grę. Ale kibicom znad Wisły zostało chyba tylko to, by karmić się złudzeniami i nadzieją, że będzie lepiej.
W centrum uwagi
Wobec tego, gdy Cash otrzymał od Michała Probierza powołanie do reprezentacji i znalazł się wczoraj w wyjściowym składzie na spotkanie z Litwą, to właśnie na prawą stronę można było zwrócić szczególną uwagę. Obrońca Aston Villi miał dać nowe życie polskiej prawej flance i poniekąd wejść w buty Nicoli Zalewskiego, który w ostatnich miesiącach był najbardziej aktywnym piłkarzem w ofensywie. W Przemysława Frankowskiego, który grał na lewej stronie, trudno po ostatnich miesiącach uwierzyć.
Oczekiwania były jasne. Polska grała z Litwą. Wszyscy kibice spodziewali się wysokiego zwycięstwa i solidnego pokazu w wykonaniu polskiej ofensywy. Liczyliśmy, że Cash zacznie współpracować z Kamilem Piątkowskim, który występował jako prawy z bocznych stoperów. Nowy nabytek Kasimpasy zawsze był raczej wybieganym i bardzo mobilnym obrońcą, więc ta współpraca mogła elektryzować.
Matty Cash miał wnieść nową jakość. Regularnie gra w Aston Villi, jest ćwierćfinalistą Ligi Mistrzów i występuje w najlepszej i najbardziej konkurencyjnej lidze na świecie. Niestety poziomem Cash dopasował się do swoich kolegów. Reprezentacja Polski zagrała tak zły w ofensywie mecz, tak źle wyglądał atak pozycyjny, że nawet piłkarz klasy Matty’ego Casha nie był w stanie wznieść naszej gry na wyższy poziom. Nawet nie wiem, czy można go za to winić. Od kilku lat gry reprezentacji Polski poprawić nie są w stanie indywidua klasy Roberta Lewandowskiego czy Piotra Zielińskiego.
Próby to za mało
Reprezentacja Polski szukała w ofensywie Matty’ego Casha. Kamil Piątkowski grał bardzo szeroko, a Cash funkcjonował bardzo często niemal jak skrzydłowy. W defensywie asekurował go Jakub Moder, a do rozegrania piłki po prawej stronie często schodził Sebastian Szymański. Reprezentacja Polski ewidentnie szukała wrzutek Matty’ego Casha. Piłkarz Aston Villi potrafi dośrodkowywać, a reprezentacja Polski powinna mieć w polu karnym topowego snajpera w osobie Roberta Lewandowskiego.
Właśnie. Powinna mieć. Polska szukała przewagi na skrzydłach, chciała dośrodkowywać, a ostatecznie w polu karnym był osamotniony Robert Lewandowski. Trudno w takiej sytuacji oczekiwać, by centry przyniosły jakikolwiek skutek w postaci bramki. Karol Świderski był niewidoczny, a Litwini przez cały mecz doskonale asekurowali się w polu karnym. Wrzutki w znacznej mierze były blokowane, a po rzutach rożnych Polacy nie byli w stanie stworzyć absolutnie żadnego zagrożenia. Nie można szukać oparcia gry na piłkarzu, który potrafi dogrywać świetne piłki, jeśli w drużynie nie ma chęci, by pokazywać się na wolnych pozycjach.
Kolejny zmarnowany?
Po meczu z Litwą nastroje wokół polskiej reprezentacji są raczej klarowne. Wszyscy jesteśmy rozczarowani, a może nawet trochę zniesmaczeni. Mimo że emocje są aktualnie wyjątkowo negatywne, trzeba przyznać, że Matty Cash nie rozegrał złego meczu. Próbował szarpać po prawej stronie, raz był nawet bliski skutecznego zamknięcia jednego dogrania w pole karne. Był to przyzwoity występ, choć poziom oczywiście nie był wygórowany.
It was amazing to be back! Great Win team! Thank you for the support Warsaw ❤️ 🇵🇱 pic.twitter.com/s6qw5l5yIq
— Matty Cash (@mattycash622) March 21, 2025
Jego zejście w drugiej połowie mogło być kwestionowane. Prezentował się bowiem znacznie lepiej od Przemysława Frankowskiego, który nie radzi sobie najlepiej zarówno na lewym, jak i na prawym wahadle. Wejście Jakuba Kamińskiego wniosło ożywienie lewej strony, a Cash był na prawej stronie aktywniejszy w porównaniu z Frankowskim. Przy absencji Nicoli Zalewskiego obsada wahadeł powinna być jasna. Na lewej flance Kamiński, a na prawej Cash.
Michał Probierz musi jak najszybciej znaleźć pomysł na Matty’ego Casha. Powinien znaleźć jakąkolwiek ideę na całą naszą reprezentację, ale wykorzystanie obrońcy Aston Villi jest wyjątkowo istotne. Powinniśmy szukać wszelkich sposobów na wykorzystanie piłkarza, który regularnie gra w tak dobrym klubie w topowej europejskiej lidze. Od lat mamy przecież poczucie, że potencjał Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego czy Wojtka Szczęsnego jest marnowany.
Matty Cash jest kolejnym zawodnikiem z najwyższej europejskiej półki, którego możemy zmarnować. Premier League to naprawdę wysoki poziom. Przykładem tego jest Jakub Kiwior, który w Arsenalu raczej siedzi na ławce. Cash od lat radzi sobie w jednym z czołowych angielskich zespołów. Niestety w kadrze, między innymi przez brak pomysłu na grę, nie jest w stanie tego zademonstrować.
To był dobry powrót do kadry w jego wykonaniu. Dał sygnał, że chce grać w tej reprezentacji. Teraz to reprezentacja Polski musi pokazać, że chce z umiejętności Casha skorzystać.