Ponad trzy lata temu Marko Grujić uchodzący w Serbii za spory talent został zawodnikiem Liverpoolu. Od samego początku na Anfield Road miał jednak spore problemy z wywalczeniem miejsca w pierwszej jedenastce. Do tego stopnia, że wielu ekspertów zdążyło już postawić na serbskim zawodniku krzyżyk. W obecnym sezonie na wypożyczeniu w Hercie Berlin Marko Grujić udowadnia jednak, że zbyt wcześnie został spisany na straty.
Sezon 2015/2016 na długo pozostanie w pamięci kibiców Crveny Zvezdy. Po dwóch stratach punktów na początku kampanii do końca rundy jesiennej zespół z Belgradu zanotował niesamowitą serię dziewiętnastu ligowych zwycięstw z rzędu. Tym samym dystansując rywali i pewnie obejmując prowadzenie w serbskiej Super lidze. Jednym z architektów świetnej passy „Crveno-beli” był Marko Grujić. Dyrygując drugą linią zespołu, w samej rundzie jesiennej 19-letni rosły środkowy pomocnik zdobył pięć bramek oraz zanotował siedem asyst. Imponujące występy zawodnika szybko sprawiły, że serbskie media zaczęły porównywać gracza do Nemanji Maticia. Szczególnie że oprócz pozycji obaj zawodnicy prezentowali podobny styl gry.
Wysoka dyspozycja Marko Grujicia odbiła się szerokim echem także poza granicami kraju. Młody zawodnik w trakcie pierwszej części sezonu był pod baczną obserwacją kilku europejskich klubów. Kolejne udane występy sprawiły, że odejście gracza z Belgradu stało się wyłącznie kwestią czasu. Serbski zawodnik na łamach krajowej prasy podkreślał jednak, że nawet w przypadku styczniowego transferu chciałby zostać w zespole do końca sezonu. – Ważne, żebym został w Belgradzie do końca sezonu i powalczył z klubem o Ligę Mistrzów – deklarował Marko Grujić.
Pod koniec grudnia do Crveny Zvezdy wpłynęły pierwsze oferty za utalentowanego zawodnika. Licytacja była z korzyścią dla „Crveno-beli”, tym bardziej że klub z Belgradu zmagał się ze sporymi kłopotami finansowymi. Sprzedaż Marko Grujicia miała przynajmniej w części poprawić sytuację.
Ojcowski sabotaż z paszportem w tle
Faworytem wyścigu o pozyskanie serbskiego zawodnika był Liverpool. Transfer na Anfield Road wydawał się tym bardziej prawdopodobny, że „The Reds” zaoferowali najwyższą kwotę, wynoszącą siedem milionów euro. Definitywny sprzeciw transakcji postawił jednak ojciec zawodnika, Goran Grujić.
– Nie pozwolę im zniszczyć mojego chłopca! Mówię o ludziach, którzy kierują klubem. Wszyscy odwrócili się od nich, ponieważ wydali wszystkie pieniądze, które miał klub, i widzą rozwiązanie [problemów] w transferze Marko. Dlatego ciąży na nim duża presja. Dziesięć razy dziennie do niego dzwonią, wzywając do podpisania umowy. (…). Naprawdę zaczynam myśleć, że powinienem zadzwonić na policję, aby opowiedzieć wszystko o tej presji [która jest wywierana na Marko Grujiciu] – żalił się w mediach ojciec zawodnika.
W kolejnych dniach Goran Grujić nadal nie odpuszczał, prowadząc medialną wojnę z klubem. Na łamach prasy wyliczał serbskich zawodników, którym transfer na Wyspy złamał kariery, oraz powątpiewał w sens sprzedaży gracza już zimą. Ponadto straszył, że stanie na drodze transakcji. – Mam jego paszport, Marko nigdzie się nie wybiera – groził ojciec zawodnika w serbskich mediach.
Ostatecznie transfer jednak doszedł do skutku. Marko Grujić odzyskał paszport, dzięki czemu wyleciał do Anglii, gdzie pozytywnie przeszedł testy medyczne. Według oficjalnej wersji o powodzeniu transakcji przesądzić miała rozmowa z Juergenem Kloppem. Nieoficjalnie sprawy w swoje ręce wzięli kibice „Crveno-beli”. Według niektórych doniesień ojciec zawodnika miał nawet znajdować się w niebezpieczeństwie. Kontrowersyjne okoliczności transferu w oficjalnym oświadczeniu wyjaśnił klub z Belgradu w opublikowanym oświadczeniu.
– Chcieliśmy uszanować decyzję ojca Marko i postanowiliśmy, że pozostanie w klubie w formie wypożyczenia, które kosztować będzie milion euro. Marko powinien rozwijać się w klubie, który jest marzeniem prawie każdego piłkarza na świecie. Ma do tego zdolności. Klub bardziej potrzebuje 6 milionów teraz niż 16 milionów za rok – oznajmili przedstawiciele Crveny Zvezdy.
Za wysokie progi i kontuzja
Po parafowaniu umowy z Liverpoolem zawodnik powrócił do rywalizacji w serbskiej Super lidze. Rundy wiosennej nie mógł jednak zaliczyć od udanych. Słabsza dyspozycja Marko Grujicia i całego zespołu nie zaprzepaściła jednak szans na tytuł. Potężna przewaga wypracowana jesienią sprawiła, że Crvena Zvezda sięgnęła po mistrzostwo Serbii. Zawodnik w glorii zwycięzcy mógł zmienić klubowe barwy.
Podczas przedsezonowych przygotowań Marko Grujić prezentował się bardzo obiecująco. W kilku sparingach dał się poznać jako gracz dysponujący mocnym uderzeniem z dystansu, umiejętnością czytania gry i świetnym odbiorem. Podsumowaniem udanych przygotowań w wykonaniu Serba była bramka strzelona Barcelonie w meczu towarzyskim w ramach turnieju International Champions Cup. Jednak nawet mimo dobrego okresu przedsezonowego Marko Grujić rozpoczął kampanię 2016/2017 na ławce rezerwowych.
https://www.youtube.com/watch?v=LxAUfsxw-uo
Juergen Klopp zdecydował się powoli wprowadzać młodego zawodnika do drużyny, tak by nie zaburzyć procesu aklimatyzacji gracza do realiów Premier League. Koncepcja niemieckiego szkoleniowca mogłaby odnieść sukces, gdyby nie poważna kontuzja Marko Grujicia. Serb z powodu urazu ścięgna podkolanowego musiał pauzować trzy miesiące. Do końca kampanii odgrywał już jedynie marginalną rolę w zespole, grając głównie w drużynie rezerw.
Sytuacja nie uległa zmianie także w kolejnym sezonie. Jeśli Marko Grujić wchodził na murawę, to jedynie w samych końcówkach. W trzech spotkaniach Premier League uzbierał łącznie czternaście minut. Dlatego w styczniu 2018 roku na Anfield Road zapadła decyzja o wypożyczeniu gracza w celu niehamowania rozwoju Serba. Po zawodnika zgłosiło się walczące o awans do Premier League Cardiff City. Rosły pomocnik miał pomóc zespołowi Neila Warnocka przypieczętować bezpośrednią promocję do angielskiej ekstraklasy. Natomiast dla zawodnika pobyt w Walii był wielką szansą na regularne występy w pierwszym zespole.
W Championship Serb wystąpił w trzynastu spotkaniach, zdobył jedną bramkę. Zgodnie z oczekiwania pomógł Cardiff City przypieczętować bezpośredni awans. Po sukcesie w niższej klasie rozgrywkowej zawodnika czekał powrót do Liverpoolu.
Berlin wzięty szturmem
Udane występy w barwach „The Bluebirds” sprawiły, że przedstawiciele Cardiff City starali się ponownie wypożyczyć zawodnika. Rywalizując już na poziomie Premier League, o krótkoterminowe pozyskanie zawodnika teoretycznie miało być łatwiej.
– Rozmawialiśmy z Liverpoolem i myślę, że wszystko jest w przygotowaniu, ale nie mam jeszcze żadnych informacji. Nie jestem pewny, czy jego agent ma ochotę, by do nas dołączył, ale Liverpool jest na tak, myślę, że podobnie jak Marko – mówił w połowie lipca zeszłego roku Neil Warnock w rozmowie ze Sky Sports News.
Ostatecznie nic z transferu jednak nie wyszło. Liverpool nadal poszukiwał jednak odpowiedniego klubu dla Marko Grujicia, gdyż szanse na regularną grę w barwach „The Reds” miał iluzoryczne. Po kilku tygodniach zawodnik trafił do Herthy Berlin.
– Hertha BSC jest wielkim klubem, a Bundesliga jest ligą, która zawsze mnie inspirowała. Miałem kilka ofert, ale nikt nie starał się o mnie tak jak Hertha. Jestem pewny, że mogę pomóc zespołowi – mówił na łamach internetowej strony „Die Alte Dame” Marko Grujić.
DONE DEAL: Hertha have signed Marko Grujic from @LFC on a season-long loan 🤝
Welcome to Berlin, Marko! 👋#TheFutureBelongsToBerlin #hahohe pic.twitter.com/FyHQn2mst2
— Hertha BSC (EN) (@HerthaBSC_EN) August 19, 2018
Plany zawodnika, podobnie jak tuż po transferze do Liverpoolu, pokrzyżowała jednak kontuzja. Już pod koniec września Marko Grujić nabawił się problemów z kostką, które wykluczyły Serba z gry na ponad miesiąc. Po powrocie do gry ponownie wskoczył jednak do pierwszej jedenastki zespołu Pala Dardaia, prezentując wysoką dyspozycję.
– Jestem w Hercie od dwudziestu dwóch lat. To nie jest zniewaga dla nikogo, ale Marko jest zdecydowanie najlepszym pomocnikiem, jakiego widziałem dotąd w moim klubie. Byłem defensywnym pomocnikiem i udało mi się zdobyć siedemnaście bramek, co nie jest złym wynikiem, ale Marko jest gwarancją znacznie większej liczby bramek, ma sensacyjny strzał i jest znacznie lepszy niż ja […]. Może grać w dowolnym miejscu w środku pola – chwalił podopiecznego po meczu przeciwko Eintrachtowi Frankfurt szkoleniowiec Herthy Berlin Pal Dardai.
Po osiągnięciu wysokiej dyspozycji zawodnika znów czekała jednak przerwa w grze z powodu kolejnej kontuzji.
Myśląc o Liverpoolu
Uraz wykluczył gracza na trzy ostatnie mecze rundy jesiennej 1. Bundesligi. Przerwa w rozgrywkach pomogła jednak powrócić zawodnikowi do pełni zdrowia oraz przygotować się do dalszej rywalizacji. Od początku rundy wiosennej Serb wskoczył na najwyższe obroty, prezentując najlepszą od lat dyspozycję. Stał się liderem środka pola „Die Alte Dame”, rządząc i dzieląc w drugiej linii Herthy Berlin. Kolejnymi udanymi występami okraszonymi bramkami tylko potwierdzał słowa Pala Dardaia.
Postępy gracza w Berlinie ucieszyły również przedstawicieli Liverpoolu. To właśnie dobra gra w Berlinie ma być furtką dla gracza do powrotu na Anfield Road. Sam zawodnik otwarcie przyznał, że liczy na nowy początek w „The Reds”.
– Uważam, że mają plan na moją przyszłość. Z każdej rozmowy [z przedstawicielami Liverpoolu] wiem, że myślą o mnie. Może spodziewałem się grać trochę więcej, ale do tej pory cieszę się, jakie postępy zrobiłem w tym czasie. Oczywiście moim celem było regularnie występować w Liverpoolu i nadal myślę, że mogę to zrobić. (…) Mamy wiele opcji w pomocy i zobaczymy przed następnym sezonem, ale rywalizacja o miejsca [w składzie] jest zawsze dobra i naturalna – deklarował pod koniec lutego w rozmowie z ESPN zawodnik.
Mimo że Marko Grujić otwarcie mówił o chęci powrotu do Liverpoolu, w Berlinie najchętniej zatrzymaliby gracza na stałe. Potencjalny definitywny transfer Serba byłby wielkim wzmocnieniem zespołu „Die Alte Dame”. Tym bardziej że z każdym kolejnym tygodniem Pal Dardai coraz bardziej ceni zawodnika Liverpoolu.
– Nigdy wcześniej nie miałem pomocnika takiego jak Marko Grujić. Dla mnie to nowy Stefan Effenberg. Także był wysoki, ale mimo to bardzo opanowany przy piłce i zawsze wiedział, kiedy uspokoić grę, a kiedy przyspieszyć. Albo masz tę zdolność, albo nie – komplementował gracza w rozmowie ze „Sport Bild” szkoleniowiec Herthy Berlin.
Przyszłość pod znakiem zapytania
Marzenia „Die Alte Dame” o definitywnym pozyskaniu Marko Grujicia mogą się jednak ziścić. W ostatnich dniach brytyjskie media poinformowały, że Liverpool po zakończeniu sezonu rozważy przyszłość Serba na Anfield Road. Przedstawiciele „The Reds” biorą pod uwagę także ponowne wypożyczenie gracza, a nawet permanentny transfer. W przypadku decyzji o krótkoterminowym lub definitywnym rozstaniu z zawodnikiem Hertha Berlin na pewno byłaby wśród zainteresowanych. Tym bardziej że graczowi ewidentnie spodobało się w Berlinie.
– Jeśli Liverpool zdecyduje, że najlepszym wyjściem dla mnie będzie wypożyczenie na kolejny sezon, to wtedy chciałbym wrócić do Berlina. Znam już zawodników i pracowników oraz nie potrzebuję dodatkowego czasu na dostosowanie się do ligi lub otoczenia. To zależy – jest jednak zbyt wcześnie, by powiedzieć, co przyniesie następny sezon – deklarował w rozmowie z ESPN zawodnik.
Dzięki regularnym występom w „Die Alte Dame” Marko Grujicia doceniają szkoleniowcy, kibice oraz eksperci. Pod koniec marca zawodnik został wybrany do najlepszej jedenastki portalu Whosocred.com złożonej z największych talentów poniżej 23 lat w Europie.
Our U23 team of the season so far highlights the top quality young talent in Europe!
How many of these players feature in your @FootballIndexUK portfolio? We've made a hefty profit on Jadon Sancho, that's for sure…
Read @BenMcAleer1's article now — https://t.co/AsnHGcK3s2 pic.twitter.com/iV8ZzrKRKk
— WhoScored.com (@WhoScored) March 27, 2019
To wyróżnienie pokazuje, jak bardzo rozwinął się w ostatnich miesiącach Marko Grujić. Kolejne miesiące przesądzą o przyszłości zawodnika. Jednak bez względu na decyzje, które zapadną, faktem jest, że kariera utalentowanego Serba w końcu powróciła na właściwe tory. Krętą drogą, lecz zawodnik w końcu dotarł do wielkiego futbolu.