W letnim okienku doszło do bardzo ważnej zmiany u Mariusza Stępińskiego. 25-latek, nie mając szans na grę w Hellasie, musiał po raz kolejny zmienić klub i został wypożyczony do drugoligowego US Lecce. Już po miesiącu można stwierdzić, że wyszło mu to na dobre. Jest tam pierwszym wyborem i zaczyna odpłacać się bramkami. Oby ten sezon był dla niego przełomowy.
Jeszcze rok temu Mariusz Stępiński nie widział siebie grającego na poziomie Serie B. Gdy wraz z Chievo spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej, za wszelką cenę chciał zmienić klub. Powodem tego były obawy, że gdy już tam zakotwiczy, to nie będzie w stanie wrócić do Serie A.
W tamtym momencie polski napastnik idealnie wpisał się w tezę, że z włoskiej karuzeli trudno wypaść. Mimo ciągnącej się serii ponad tysiąca minut bez strzelonego gola na wykupienie go z Chievo zdecydował się Hellas Werona. To też oznaczało pozostanie w tym samym mieście, ale także szybki powrót do włoskiej ekstraklasy.
Co się odwlecze, to nie uciecze
Można było oczekiwać, że Stępiński w nowym klubie będzie w stanie się odblokować. Dostał na to idealną szansę od trenera Ivana Juricia, który na początku dawał mu dosyć dużo szans. Niestety żadnej z nich polski napastnik nie zdołał wykorzystać. Najlepszy moment miał w rejonach Nowego Roku, gdy udało mu się nie tylko strzelić pierwszego gola w barwach Hellasu, ale także powtórzyć to w kolejnym spotkaniu. To był jednak wyłącznie jednorazowy wyskok formy.
Fatalna dyspozycja musiała oczywiście spowodować utratę składu. W wielu spotkaniach Stępiński nie dostawał nawet szansy z ławki i w całym sezonie zdołał uzbierać zaledwie 696 minut. W Hellasie zapewne żałowali wydanych ponad pięciu milionów euro. Polak nie spłacił tego transferu ani trochę.
Latem musiało zatem dojść do kolejnej zmiany. Niechciany w Hellasie Mariusz Stępiński postanowił zgodzić się na wypożyczenie do US Lecce, czyli spadkowicza z Serie A. Rok wcześniej nasz napastnik odrzucał myśl o grze na zapleczu, ale w tym momencie było to po prostu nieuniknione. Podstawą dla niego musiała być regularna gra i oczywiście poprawa skuteczności.
Ufficiale l'acquisizione di Mariusz #Stepinski, che ha scelto la maglia n°14 ed è già ad disposizione di mister Corini #avantilecce
il comunicato
➡️ https://t.co/b2nRjQ1tPr pic.twitter.com/hTvQMAyJT2— U.S. Lecce (@OfficialUSLecce) October 2, 2020
Zerwać łatkę defensywnego napastnika
Mariusz Stępiński jest znany z tego, że dużo pracuje na boisku i znakomicie potrafi się utrzymywać przy piłce. Wnioskować z tego można, że jest typowym defensywnym napastnikiem, którego nie należy oceniać tylko ze strzelania bramek. Zejście do Serie B jest zatem idealną okazją do tego, żeby zawodnik mógł skupić się bardziej na samym strzelaniu goli. Ostatni taki czas w jego karierze widzieliśmy pięć lat temu, gdy w barwach Ruchu Chorzów zdołał zdobyć aż 15 bramek.
US Lecce sprowadziło Stępińskiego do pierwszego składu. Po niemrawym początku, gdy już nasz zawodnik zaczął się zgrywać z resztą zespołu, zaczynało wszystko wyglądać coraz lepiej. Ostatnie dni są w jego wykonaniu bardzo pozytywne, a pierwszym dużym sygnałem, że nasz zawodnik wraca na dobre tory, była bramka w Pucharze Włoch. Jego zespół co prawda przegrał wtedy po dogrywce 1:3 z Torino, ale otrzymane 45 minut Stępiński wykorzystał bardzo dobrze.
Czy mnie jeszcze pamiętasz… 🎵🎶 Mariusz Stępiński przypomina o sobie w meczu Pucharu Włoch ⚽ Jak odpowie Karol Linetty❓🤔
𝗧𝗥𝗔𝗡𝗦𝗠𝗜𝗦𝗝𝗔 𝗢𝗡𝗟𝗜𝗡𝗘 meczu Torino 🆚 Lecce ➡ https://t.co/HyPWuDYFNK pic.twitter.com/5spbnEK5PP— TVP SPORT (@sport_tvppl) October 28, 2020
Zaledwie kilka dni później przyszedł także bardzo dobry mecz w lidze. U Stępińskiego idealnie zadziałało prawo serii, czego efektem były strzelone dwa gole, dające zwycięstwo 3:1 nad Delfino Pescarą. By jeszcze bardziej docenić ten świetny występ, warto dodać, że był to pierwszy dublet Stępińskiego w historii występów na włoskich boiskach.
Ciekawostką jest też fakt, że w zagranicznej karierze tylko raz udało mu się strzelić dwa gole w jednym spotkaniu. Stało się to prawie cztery lata temu jeszcze w barwach FC Nantes. Wtedy dało to wyjazdową wygraną 2:1 w Pucharze Francji z Blois Foot 41. Cóż, jak na napastnika nieuznawanego za typowego wykończeniowca to nie powinno wielce dziwić.
Czego zatem możemy oczekiwać od Stępińskiego na poziomie Serie B? To zdecydowanie musi być jego najlepszy sezon na Półwyspie Apenińskim, jeśli marzy o tym, by coś fajnego tam jeszcze osiągnąć. Do tego z pewnością będzie potrzebne strzelenie kilkunastu goli, a na pewno na taki dorobek go stać. Na brak zaufania w Lecce nie będzie mógł narzekać, tym bardziej po tak dobrym starcie.