Michał Rosiak to 17-letni Polak w Arsenalu, o którym głośno zrobiło się, gdy podpisał kontrakt z zespołem „The Gunners”. Były piłkarz Głazu Tychowo ma za sobą udany sezon w zespole Arsenalu do lat 18. Na pozycji najczęściej prawego obrońcy zdobywał bramki i zaliczał asysty, na ramieniu miał także opaskę kapitańską. Jego ojciec, Mariusz Rosiak, w rozmowie z nami opowiada o ambicjach syna, zainteresowaniu Norwich czy o zakusach angielskiej federacji.
Michał miał za cel w minionym sezonie zagrać kilka spotkań w drużynie U-21 i zaliczyć kilka treningów z pierwszym zespołem. Udało się to zrealizować, czy jest z tego powodu zadowolony?
To jest ambitny chłopak, chce grać w seniorach, więc U-21 na pewno go nie satysfakcjonuje na dłuższą metę. Ten rok będzie w sumie najważniejszy, ważne, żeby nie było kontuzji.
Ma Pan czasami wrażenie, że przerasta on swoją drużynę?
To jest wyrównana drużyna. Na obronie sobie radzi, to fakt. Nie jest za bardzo zadowolony, że gra na tej pozycji, ale mówię do niego: słuchaj, grasz tak samo jak Zinchenko, cały czas przy rozegraniu jesteś w środku, to może nawet lepiej dla ciebie. Nieraz widać, że jest bardziej dojrzały od tych zawodników, ale ogólnie mają równą drużynę. To jest tak selekcjonowane, że to się w głowie nie mieści.
Może grać na skrzydle, w pomocy, na boku obrony, ale jak Pan go obserwuje, to na jakiej pozycji idzie mu najlepiej?
Całe życie grał w środku. Od małego, jak był w Kołobrzegu, grał na ofensywnym pomocniku, zawsze był podwieszony pod dwóch napastników. Dobrze się czuł w rozegraniu, bo on po prostu dużo widzi, dużo podaje, stąd też ma sporo asyst. Później go w Arsenalu przestawili na defensywnego pomocnika. Miał różne mecze, ale ogólnie na prawej stronie radzi sobie według mnie lepiej, chociaż w środku pola miał takie mecze, że tylko klaskać.
A jaka jest w Pana opinii cecha, która go najbardziej wyróżnia?
Cały czas pracuje nad defensywą, z przodu jest w porządku. Mówiłem mu, że powinien się więcej włączać do ofensywy, ale to nie jest tak wszystko, jak mi się wydawało. To jest trochę inna piłka, inaczej się tu gra. Młody ma tak niekonwencjonalne zagrania, że nieraz jak oglądamy mecz, mówi, że mógł podać w jakieś miejsce – on widzi z boiska to, czego ja nie widzę w telewizji. Jest obunożny, teraz poprawił rzuty wolne. Przegląd pola ma bardzo dobry. Musi popracować nad fizycznością. Co mnie bardzo cieszy, myślenia mu nikt nie zabierze, a to jest bardzo ważne na boisku.
Jakiś czas temu wspominał, że nie może wyjść z podziwu nad Emilem Smithem Rowem. Jak to wyglądało po tym, kiedy miał już okazję z nim trenować i nie tylko?
On jest tak małomówny, że dowiedziałem się z internetu, że trenował z pierwszym zespołem. Wiem jedno – nie lubi grać ze słabymi, jemu takie treningi pasują. Wcześniej się żalił, że zawodnicy z jego drużyny byli powoływani na treningi pierwszego zespołu. No i ja mówię, że oni poszli na trening, a ciebie nie wzięli? A potem do niego mówię: a co ty nic nie mówisz, że byłeś na treningu. I on do mnie: a co ja tam miałem mówić. Pytam się go, jak było, a on: a tam, trening taki. No ale słuchaj, nie chodzi o to, że trening taki czy inny. To jest pierwszy zespół Arsenalu, trenowałeś z Artetą, oni cię obserwują już od samego początku i to jest efekt twojej pracy.
Spodziewał się Pan, że Michał podpisze kontrakt?
Była rozmowa miesiąc przed podpisaniem. Był temat, że idzie mu dobrze, później w tym Pucharze strzelił parę bramek, w U-18 też zdobył parę goli, zaliczył trochę asyst. Ja oczywiście nie wiedziałem, że on będzie miał możliwość podpisania, ale agenci zadzwonili, był wtedy w Bułgarii na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Powiedzieli, że Mertesacker do mnie zadzwoni i że chcą podpisać kontrakt. Byłem trochę w szoku, ale wiadomo, obaj byliśmy bardzo zadowoleni, bo jak już dyrektor akademii zadzwoni, to coś jest na rzeczy. Kontrakt został podpisany 24 kwietnia, a my wiedzieliśmy o tym już od połowy marca.
Czasami różnie bywa z odnajdywaniem zawodników, którzy mogliby reprezentować Polskę, ale grają za granicą. Jak to było w przypadku Michała?
Co roku jest spotkanie w ambasadzie, tam można iść z dzieciakami. Jeśli ktoś się czuje na siłach, to idzie i zgłasza. Potem jeżdżą, obserwują i jeśli się nadaje, biorą do reprezentacji. No i my tam byliśmy, Michał dzięki temu grał w U-15. Później Gęsior go nie chciał, bo powiedział, że ma w kadrze lepszych zawodników, co mnie dziwi, ale niech będzie. No i oczywiście skauci, ja mam teraz znajomego skauta. On wysyła materiały, a oni w PZPN-ie ich nawet nie otwierają. To jest coś chyba nie tak, jakieś układy, no ale mówię: dobra, mi tam na młodzieżowej kadrze aż tak nie zależy, ważne, żeby grał w seniorach.
A jak to wygląda w kontekście reprezentacji Anglii? Widziałem, że angielska federacja chciała go u siebie.
Miał powołanie teraz na Anglię U-18 od 5 czerwca do 13, ale zrezygnował, bo musi po prostu odpocząć. Później dzwonił do niego trener Brosz, bo go chciał zabrać na mistrzostwa Europy U-19. Ale ja do niego mówię: pojedziesz i co? Nie jesteś w pełni sił, bez treningów, to co, w dziesięć dni się przygotujesz do tego turnieju? Oczywiście on robi, jak chce, to jego decyzja, ja tylko mu podpowiadam, ale zrezygnował. Zresztą inni chłopcy wywalczyli sobie awans. To też moim zdaniem nie w porządku, że on by pojechał kosztem któregoś z nich. Przyjdzie czas, pojedzie na następny. Musi tylko dobrze trenować i grać.
A jak wygląda Pana wsparcie dla syna?
Wiadomo, na początku go zawoziłem, teraz już sam jeździ, bo zdał prawko. Jak jeździliśmy na akademię, to zawsze było 30 minut drogi. Rozmawiamy. Na przykład podpowiadałem mu przy tych rzutach wolnych. Często mówię mu, że jak za pierwszym razem, drugim, trzecim, piątym mu nie wyjdzie, to wyjdzie za szóstym. Chodzi o konsekwencję. Ja też mu nigdy nic nie nakazuję, podpowiadam, jak ja bym to zrobił albo jakby mógł to zrobić lepiej i to jest cała moja pomoc. Resztę decyzji on podejmuje, przecież nie będę za niego biegał, prawda?
Miał Pan może jakiś kontakt z Jackiem Wilsherem i może Pan powiedzieć, jaki to trener?
Trudno mi powiedzieć, jakim Jack jest trenerem, bo nie mówię po angielsku. Z tego, co młody mówi, to jest w porządku. Jest życiowy, zna się na tym, wie, co robi. Młody go traktuje w zasadzie jak kolegę, myślę, że mogę tak powiedzieć.
A jakie są cele na przyszły sezon?
Teraz jest w takim wieku, że gdyby chciał i miał siłę, mógłby grać mecze w jedenastu rozgrywkach. Może grać w U-18, może grać w młodzieżowej Lidze Mistrzów, U-21 i seniorzy dochodzą. Tak że ma tutaj pole do popisu. Tłumaczę mu od jakiegoś czasu, że to będzie ważny rok, musi się dobrze przygotować, bo celem jest gra w seniorach Arsenalu. Myślę, że będzie dążył do tego jak najszybciej.
A jak to się stało, że trafił do Arsenalu? Szukał Pan akademii za granicą czy to było bardziej spontaniczne?
Przyjechaliśmy tutaj do Londynu do siostrzeńca. Michał zaczął grać w London Tigers United, trenerem był obecny dyrektor akademii Stomilu Olsztyn – Jakub Mrozik. Wracając, pojechaliśmy tutaj na taki turniej, po czym dostał zaproszenie na jakiś mecz do Norwich. Gdzieś się to pokazało na Faceboku, już nie pamiętam dokładnie, jakiś skaut Arsenalu widział go wcześniej i jak zobaczyli, że ma jechać do Norwich, to go zaprosili do siebie na trening i mecz. To było we wtorek i w czwartek, kazali jeszcze później przyjść w sobotę. Podpisali z nim umowę na trial, to trwało chyba sześć tygodni i go obserwowali. Po tych sześciu tygodniach podpisali z nim już umowę na treningi.
A zdążył jeszcze pojechać do Norwich czy Arsenal zadziałał tak szybko, że się tam nie pojawił?
Zdążył jeszcze być w Norwich, chyba z trzy bramki strzelił i później go też zaprosili na taki konkretniejszy mecz, ale on już zaczął tutaj trenować w Arsenalu i był dylemat, co on ma zrobić. Mówię do niego: słuchaj, byłeś tam i byłeś tutaj. Pytam się go, gdzie jest fajna atmosfera, gdzie ci się podobało, gdzie chłopaki są fajni? Powiedział, że w Arsenalu, to ja mówię: wybór masz prosty.
A czy były nim zainteresowane jakieś polskie drużyny?
Nie, żadne polskie kluby nie były nim zainteresowane.