Trudno znaleźć Polaka, który byłby bardziej zasłużony dla ukraińskiej piłki niż Mariusz Lewandowski. 33-letni zawodnik rozegrał w barwach Szachtara Donieck niemal 300 meczów, przyczyniając się do wywalczenia przez ten klub m.in. pięciu mistrzostw Ukrainy i Pucharu UEFA. Specjalnie dla magazynu „Futbolmag” Lewandowski opowiedział o swoim wyjeździe na Ukrainę oraz przygotowaniach naszych sąsiadów do Euro.
Mariusz Lewandowski jest na Ukrainie doskonale znany. W końcu w Doniecku spędził większość swojej kariery, a występami w miejscowym Szachtarze zaskarbił sobie sympatię kibiców. Dwa lata temu jego przygoda z pomarańczowo-czarnymi dobiegła końca. Lewandowski przeniósł się wraz z Igorem Dulijajem do beniaminka – Sewastopola. Wielu ludzi było zdziwionych takim krokiem 64-krotnego reprezentanta Polski.
– Takie zaskoczenie też było u ludzi, kiedy leciałem na Ukrainę jako pierwszy polski zawodnik, który wybrał Wschód – odpowiedział Lewandowski. – Też się wszyscy pukali w czoło i mówili: „Gdzie on tam jedzie?”. Później nastąpił drugi taki krok. Po dziewięcioletniej przygodzie w Doniecku wiedziałem już, że w drużynie jest bardzo duża konkurencja i trudno będzie o miejsce w składzie. Sewastopol chciał skorzystać z moich usług i widziałem w tym młodym klubie duże możliwości. Chciano tu się rozwijać i budować od podstaw zespół – to mi bardzo pomogło w podjęciu decyzji. Także to, że razem ze mną do Sewastopola poszedł Igor Duljaj. Krym jest bardzo dobrym miejscem dla mojej rodziny. Jestem tu już prawie dwa lata i staram się przekazywać doświadczenie z silniejszego klubu czy reprezentacji. Na razie idziemy do przodu.
Były reprezentant Polski przyznał, że na początku ukraińska Premier Liha nie była szczytem jego marzeń. Przedstawiciele Szachtara byli jednak zdecydowani na Polaka i zaproponowali mu bardzo dobre warunki. Dzisiaj Lewandowski nie ma prawa żałować swojej decyzji. – Wiadomo, że każdy woli grać w bardziej prestiżowej i medialnej lidze. Chce wybierać dla siebie kluby z tych krajów, ale czasami jest tak, że trzeba pojechać tam, gdzie klub cię chce, a nie tam, gdzie ty chciałbyś grać. Akurat w moim przypadku wyjazd na Ukrainę okazał się bardzo dobrym krokiem i nigdy nie żałowałem tej decyzji. Początkowo też jednak nie chciałem tu przyjeżdżać, a wyszło tak, że jestem na Ukrainie już prawie jedenaście lat.
Ostatnio pojawią się głosy, że Polska mogła równie dobrze samodzielnie ubiegać się o organizację mistrzostw, bo nasi partnerzy nie najlepiej poradzili sobie z tym zadaniem. A co o przygotowaniach Ukrainy sądzi facet, który mieszka tam na co dzień? – Przygotowania wyglądają tak jak w każdym kraju, który przygotowuje się do organizowania wielkiej imprezy. Ukraina była państwem gorzej rozwiniętym niż Polska, przede wszystkim w kwestii infrastruktury. Pod względem przygotowań np. lotnisk my byliśmy bardziej do przodu. Według mnie Ukraińcy zrobili wiele dobrego i nie będą mieli powodów do wstydu. Ci kibice, którzy tam przyjadą na mecze swoich drużyn, na pewno będą zadowoleni.
Dzisiaj, gdy słyszymy nazwisko Lewandowski, wszyscy myślą o Robercie. Tymczasem Mariusz jeszcze nie tak dawno temu był ważną częścią reprezentacji, rozegrał dla niej 64 spotkania i należy do Klubu Wybitnego Reprezentanta. Jego rozbrat z kadrą narodową niestety nie był godny osiągnięć piłkarza. – To pożegnanie na pewno mogło się odbyć jakoś inaczej. Na samym początku trener Smuda podjął decyzję o tym, że nie będzie mnie już powoływał. Można jednak było coś zorganizować, tak jak w przypadku Michała Żewłakowa. Było, minęło – cóż zrobić.
Cały wywiad z Mariuszem Lewandowskim możecie przeczytać w najnowszym numerze magazynu „Futbolmag”, który jest możliwy do pobrania z poziomu aplikacji AppStore.
szkoda chlopaka, moglby go smuda powolac po euro na
jakis pozegnalny mecz towarzyski.