Niecałe dwa tygodnie temu Mario Zebić rozwiązał kontrakt z ekstraklasową Koroną Kielce. Choć powszechnie wiadomo, że klub z Kielc zmaga się w bieżącym sezonie z wieloma problemami, to chyba nikt się nie spodziewał, że już tej zimy tak wielu zawodników będzie musiało opuścić klub. W dzisiejszej rozmowie Mario Zebić opowiada o atmosferze wewnątrz klubu, powodach rozwiązania kontraktu oraz planach na najbliższą przyszłość. Zapraszam na wywiad.
Przez ostatnie trzy sezony występowałeś w barwach Korony Kielce. Jak z perspektywy czasu oceniasz swoją współpracę z tym klubem?
Przyszedłem do Korony Kielce ponad dwa lata temu. Nasza współpraca przebiegała bardzo dobrze. Podobało mi się zarówno w klubie, jak i w samym mieście. W Koronie nigdy nie miałem żadnych problemów, mimo że pracowałem z naprawdę wieloma trenerami. Teraz jednak sytuacja trochę się zmieniła. Korona Kielce ma duże problemy finansowe. Zobaczymy, co będzie się działo w klubie, ale bez względu na wszystko życzę mu wszystkiego najlepszego. Teraz najważniejszym celem dla Korony na pewno będzie walka o utrzymanie w ekstraklasie i tego jej właśnie życzę.
Całkiem niedawno rozwiązałeś kontrakt z Koroną. Dlaczego?
Tak, 29 listopada rozwiązałem kontrakt z Koroną Kielce za porozumieniem stron. Wiem, że w normalnej sytuacji grałbym bardzo dużo, ale złamałem dwa żebra i pojawił się problem. Przez mniej więcej sześć tygodni nie mogłem trenować. To był jeden z powodów, dla których rozwiązałem kontrakt. Drugim powodem jest dyrektor sportowy Paweł Golański, ponieważ to on podjął decyzję o moim odejściu.
W jakich relacjach się rozstaliście?
Rozwiązaliśmy kontrakt za porozumieniem stron i każdy poszedł w swoją stronę. To wszystko.
Mógłbyś powiedzieć coś więcej o swoim odejściu i relacjach z dyrektorem sportowym Pawłem Golańskim?
Latem, w sierpniu, dyrektor sportowy podczas jednego z wywiadów powiedział: „Mario Zebić jest sfrustrowany, ponieważ nie zagrał w pierwszej i drugiej kolejce ekstraklasy”. To nie była prawda. Nie wiem, co Paweł miał w głowie, mówiąc te słowa. Gdy obudziłem się rano i zobaczyłem taki nagłówek w gazecie, byłem bardzo zły. Zadzwoniłem do redakcji, która to opublikowała. Porozmawiałem z nimi i powiedzieli mi, że to są słowa dyrektora sportowego. Oczywiście później ja również rozmawiałem z kilkoma redakcjami, żeby przedstawić swoje stanowisko i powiedzieć, co jest prawdą, a co kłamstwem. Prawda jest taka, że nie rozmawiałem w tamtym czasie z dyrektorem sportowym na temat moich odczuć względem klubu. Nigdy nie mówiłem nic o frustracji.
Jedyna rozmowa, jaką z nim w tamtym czasie przeprowadziłem, to rozmowa na temat klubu, który latem chciał mnie do siebie sprowadzić. Naprawdę nie wiem, co on miał wtedy w głowie. Na dodatek później to on był na mnie zły, ponieważ ja przedstawiłem też swoje stanowisko w mediach. Powiedziałem mu, że ja tylko opowiedziałem prawdziwą wersję tej historii. Po mojej odpowiedzi mieliśmy spotkanie. Paweł Golański wezwał mnie na rozmowę i chciał przenieść do drugiego zespołu. Na szczęście trener Leszek Ojrzynski się nie zgodził. Powiedział, że mnie potrzebuje, i zostałem w pierwszym składzie. Później dalej normalnie występowałem w pierwszym zespole. Oto cała historia.
Oprócz Ciebie na wylocie z klubu jest jeszcze kilku innych piłkarzy. Co jest powodem wystawienia na sprzedaż tak wielu ważnych zawodników?
Z tego, co wiem, kilku graczy zostało przeniesionych do drugiej drużyny: Adam Frączczak, Łukasz Sierpina, Grzegorz Szymusik i Roberto Corral. Takie zostały podjęte decyzje. Nie wiem, kogo to decyzje: dyrektora sportowego czy trenera, ale takie decyzje już zapadły i musimy je uszanować.
Jak wygląda atmosfera w szatni?
Wygraliśmy w tym sezonie tylko trzy mecze. Zagrałem we wszystkich z nich i bardzo się z tego powodu cieszę. Po każdym zwycięstwie byłem naprawdę szczęśliwy. W meczach przeciwko Radomiakowi Radom, Śląskowi Wrocław i Lechii Gdańsk zagraliśmy naprawdę nieźle. Później niestety nie było już tak kolorowo. Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Musiałbyś tam być. Jeśli nie wygrywasz żadnego meczu ligowego przez dwa miesiące to znaczy, że w zespole jest problem. W szatni atmosfera była niezbyt dobra.
Sam powiedziałeś, że atmosfera w szatni była niezbyt dobra. Czy dochodziło w takim razie do jakichś konfliktów między zawodnikami?
To nie jest tak, że atmosfera jest zła. Jednak kiedy nie wygrywasz kilku spotkań z rzędu, to atmosfera nie może być super. Wszyscy jesteśmy kolegami i trzymamy się razem. Jednak zawsze, kiedy brakuje zwycięstw, którymi zresztą żyjemy, to nie może być idealnie. Po treningach mamy rodziny, znajomych i przyjaciół, ale w szatni czasami potrzebujemy tego jednego zwycięstwa, żeby wszystko się zmieniło.
Od początku listopada pierwszym trenerem zespołu jest Kamil Kuzera. Jak oceniasz współpracę z nowym, byłym już, trenerem?
Mieliśmy bardzo dobre relacje. Kamil prowadził świetne treningi i życzę mu wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, że uda mu się utrzymać Koronę w ekstraklasie. Nie wiem, co więcej mam powiedzieć. Jest naprawdę świetnym trenerem i bardzo go lubię. Współpracowaliśmy ze sobą przez dwa lata. Kiedy Maciej Bartoszek został zmieniony, on był trenerem, kiedy Dominik Nowak został zmieniony, to również Kamil przez chwilę go zastępował. Teraz po raz kolejny zastępuje innego trenera, tym razem Leszka Ojrzyńskiego. Co prawda tym razem z powodu kontuzji rozegrałem pod jego wodzą tylko jeden mecz, ale jeszcze raz życzę mu wszystkiego najlepszego.
Czy przyjście nowego trenera miało wpływ na decyzję o Twoim odejściu?
Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że większy wpływ na tę decyzję miał dyrektor sportowy.
Kilka dni temu podpisałeś półtoraroczny kontrakt z Argeș Pitești. Dlaczego wybrałeś właśnie ten klub?
Wybrałem Argeș Pitești, ponieważ mają jednego z najlepszych trenerów w Rumunii. Chodzi mi oczywiście o Mariusa Croitoru. Marius chciał mnie jeszcze, gdy trenował FC Botosani czy później FC U Craiova, ale wtedy Korona Kielce nie chciała mnie sprzedać. Teraz po raz kolejny trener zapytał mnie, czy nie chcę dołączyć do jego zespołu. Powiedziałem, że zobaczę, jak wygląda moja sytuacja w Koronie, i ostatecznie zmieniłem barwy.
Nie wolałeś poczekać do końca okna transferowego na inne, być może lepsze, oferty?
Zawsze dla zawodnika lepiej jest, kiedy wie, na czym stoi. Nie chciałem czekać do końca okienka i ryzykować, że ostatecznie mogę zostać bez klubu. Pojawiła się oferta, która mnie satysfakcjonowała, więc ją przyjąłem. Czasami może rzeczywiście lepiej jest poczekać trochę dłużej, bo zawsze może pojawić się lepsza oferta, ale dla mnie najważniejszy był trener i jego wizja piłki nożnej. Tak jak powiedziałem, Marius Croitoru jest według mnie jednym z najlepszych trenerów w Rumunii. Jego drużyny bardzo dobrze grają w piłkę i przede wszystkim naprawdę mu na mnie zależało. Kiedy byłem w Rumunii, żeby podpisać kontrakt z nowym klubem, miałem okazję przez chwilę porozmawiać z trenerem. Rozmawialiśmy na temat formacji, taktyki i sposobu gry. Oglądałem również ostatnie dwa mecze Arges i bardzo mi się podobały. Na dodatek widziałem, że jest w ćwierćfinale Pucharu Rumunii i według mnie gra naprawdę dobrze.
W Koronie Kielce miałeś okazję trenować z Ronaldo Deaconu, który większość swojej kariery rozegrał w Rumunii. Czy rozmawiałeś z nim na temat ligi rumuńskiej?
Tak, oczywiście. Rozmawiałem z Ronaldo i bardzo dobrze wypowiadał się na temat Rumunii, miasta, w którym będę mieszkać, i samej ligi rumuńskiej. Teraz jestem naprawdę bardzo szczęśliwy z powodu tego transferu.
Masz dopiero 26 lat, a mimo to podpisałeś stosunkowo krótki kontrakt. Dlaczego nie zdecydowałeś się na dłuższą umowę?
Tak, mam 26 lat i rozmawiałem na ten temat z moim agentem. Doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie podpisać półtoraroczny kontrakt, a nie – tak jak na początku proponował klub – dwuipółletni. Później zaproponowali mi półtoraroczny kontrakt z opcją przedłużenia o rok, ale nie braliśmy takiej możliwości pod uwagę. Na ten moment mam umowę na półtora roku i zobaczymy, co wydarzy się dalej za sześć miesięcy.
Teraz porozmawiajmy przez chwilę o Twojej przeszłości. W sezonie 2018/2019 miałeś okazję występować w chorwackim Varazdinie. Razem zespołem zostałeś mistrzem drugiej ligi chorwackiej. Dlaczego nie zostałeś w klubie na kolejny rok, żeby spróbować gry na najwyższym poziomie w swojej ojczyźnie?
Kiedy przyszedłem do Varazdinu, podpisałem z klubem dwuipółletni kontrakt. Po pół roku awansowaliśmy do chorwackiej ekstraklasy. To było naprawdę duże osiągnięcie. Graliśmy świetnie, mieliśmy bardzo dobrego trenera, ale w piłce nożnej wszystko zmienia się bardzo szybko. Trener, który doprowadził nas do awansu, miał problem z kontraktem. Klub nie chciał mu dać więcej pieniędzy. Z tego powodu trener powiedział, że nie chce zostać dłużej w klubie, i odszedł. Ja miałem wtedy wciąż ważny kontrakt, ale podjąłem decyzje, żeby odejść. Zauważyłem, że bardzo dziwne sytuacje zaczynały mieć miejsce w okresie przygotowawczym do sezonu. Dostałem wtedy ofertę ze Słowenii i zmieniłem klub.
Tak jak wspomniałeś, po przygodzie w swojej ojczyźnie przyszedł czas na wyjazd na Słowenię. Jak wspominasz grę dla Tabor Sezana?
W Taborze Sezana bardzo mi się podobało. To jest małe miasto bardzo blisko Włoch. Mieliśmy bardzo dobry zespół. Miałem tam okazję współpracować z legendą Juventusu Mauro Camoranesim. Nauczyłem się od niego naprawdę dużo. Dowiedziałem się również wielu cennych informacji na temat taktyki. Bardzo dobrze wspominam tę współpracę, trener miał świetny sztab, w którym byli między innymi piłkarze tacy jak Andres Yllana czy Miguel Enrique.
Po dwóch sezonach na Słowenii trafiłeś do Polski. Dlaczego zdecydowałeś się na grę właśnie w Koronie Kielce?
To pytanie jest dla mnie trochę trudne. Kiedy grałem jeszcze dla Tabor Sezana, klub otrzymał ofertę z Superleague Ellada, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej w Grecji. Klub z Grecji chciał mnie wykupić. Tabor dogadał się z tym klubem, a ja leciałem już do Grecji. W ostatniej chwili transfer nie doszedł do skutku, ponieważ klub z Grecji dostał pozew sądowy od FIFA i musiał zapłacić karę. Z tego powodu nie mieli funduszy, żeby spiąć transfer i płacić mi pensję. To była bardzo dziwna sytuacja. Ja też mogłem się wtedy odwołać do FIFA, ale zostałbym przez chwilę bez klubu. W tamtym momencie zacząłem się rozglądać za innymi możliwościami. Myślałem o swojej przyszłości. Rozmawiałem z Maćkiem Gilem, który był wtedy szefem skautów w Koronie Kielce, i on namówił mnie, żeby przyjść do wspomnianej wcześniej Korony Kielce.
Zbliżamy się powoli do końca naszej rozmowy. Czy jest szansa, że zobaczymy Cię jeszcze kiedyś w koszulce Korony Kielce?
Nie wiem. To jest piłka nożna, tutaj wszystko zmienia się z dnia na dzień. Nie zamykam żadnych drzwi i może w przyszłości wrócę do Kielc. Na razie niczego nie planuję.
Masz może kilka słów do klubu i kibiców Korony Kielce na koniec naszej rozmowy?
Chciałbym bardzo podziękować fanom. Zwłaszcza po tej połowie sezonu, kiedy graliśmy bardzo słabo. Zdobyliśmy zaledwie 13 punktów, ale kibice mimo wszystko cały czas nas wspierali. Bardzo dziękuję. Chciałbym również podziękować Koronie Kielce, ponieważ nigdy nie czułem się tam jak obcy. W Kielcach czułem się jak w domu. Życzę wam wszystkiego najlepszego. Teraz jestem fanem Korony Kielce i mam nadzieję, że utrzymacie się w lidze.