Zgodnie z oczekiwaniami Jagiellonia Białystok pokonała wczoraj outsidera Ekstraklasy, Cracovię Kraków, 4:2. Pierwszoplanową postacią wczorajszego starcia był Marcin Burkhardt, który swój dobry występ przypieczętował bramką. Po spotkaniu nie ukrywał, że moment rozluźnienia kosztował utratę dwóch bramek.
Odnieśliście okazałe zwycięstwo 4:2, ale pewien niesmak pozostawiły po sobie dwie stracone bramki. Prowadzenie 3:0 wpłynęło na Waszą dekoncentrację?
Było widać, że w poczynaniach defensywnych rozluźniliśmy się jako cały zespół. Cracovia to wykorzystała. Dwa strzały Ntibazonkizy z „szesnastki” dały dwie bramki. Musimy to poprawić. Myślę, że powinniśmy po przerwie jeszcze dołożyć ze dwie bramki i kontrolować mecz. Troszeczkę nie wyglądało to tak, jak powinno, ale cały czas się uczymy, oswajamy z rolą lidera. W związku z tym chcemy grać jak najlepiej.
Przed meczem wiadomo było, że gracie z outsiderem Ekstraklasy. Takie spotkania zazwyczaj do łatwych nie należą, bo przeciwnik nie ma nic do stracenia i stawia trudne warunki gry. Pierwsza bramka ułatwiła Wam zadanie?
Brawo, dobre spostrzeżenie. Wszyscy myślą, że grając z ostatnim zespołem, on się położy i my spokojnie wygramy. Nawet przy stanie 3:0 nie było łatwo. W przerwie dostaliśmy burę od trenera, bo powinniśmy lepiej wykorzystać nadarzające się okazje. Staraliśmy się kontrolować mecz, ale ciężko było to robić przez całe spotkanie, dlatego Cracovia zdobyła dwie bramki.
Zdobyłeś swojego pierwszego gola w barwach Jagiellonii w Ekstraklasie w 150. występie na naszych ligowych boiskach…
Nawet nie wiedziałem (śmiech). Bardzo się cieszę, że wygraliśmy mecz, a ja zdobyłem bramkę. Szkoda, że tak mało strzelam, ale może będzie to dobry prognostyk na przyszłość.
Trzeci gol w tym sezonie, trzeci po rykoszecie. Masz to wytrenowane?
Jak strzeliłem bramkę, to właśnie śmialiśmy się, że inaczej nie umiem (śmiech).
Notował Marcin Wołyń