Manchester City nie pozostawił wątpliwości. „Obywatele” z awansem


Manchester City po raz kolejny pokonał ekipę Marco Rosego i dzisiejszą wygraną tylko potwierdził swój awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów

16 marca 2021 Manchester City nie pozostawił wątpliwości. „Obywatele” z awansem
https://www.anglickaliga.com

Wiele rewanżów Ligi Mistrzów dostarcza sporo emocji, dzięki czemu możemy oglądać wspaniałe widowiska. Jednak niektóre spotkania raczej są pozbawione jakichkolwiek wrażeń ze względu na wynik pierwszego starcia i różnicę klas między zespołami. Tak bez wątpienia zapowiadał się już drugi pojedynek między obecnym liderem Premier League, Manchesterem City, a dziesiątą w tabeli Bundesligi Borussią Mönchengladbach.


Udostępnij na Udostępnij na

Dwa tygodnie temu oglądaliśmy dość monotonną wygraną „Obywateli” 2:0. Może wynik nie był aż tak okazały, jak przyzwyczaili nas do tego zawodnicy Manchesteru, jednak „Źrebaki” potrafiły sobie stworzyć zaledwie jedną korzystną sytuację, której i tak nie wykorzystały. Stąd też już wtedy było wiadome, że Manchester City jest jedną nogą w ćwierćfinale Champions League.

Ponadto „The Citizens” pokazywali swoją świetną dyspozycję również na krajowym podwórku. Co prawda niedawno przegrali derbowy mecz z Manchesterem United, jednak i tak posiadają 14-punktową przewagę nad drugą drużyną w tabeli. Kibice ekipy Guardioli liczą w tym sezonie nawet na poczwórną koronę, ponieważ klub ma jeszcze szansę triumfować na wszystkich możliwych frontach.

Gorzej sytuacja przedstawiała się dla Borussii Mönchengladbach. Niemiecki klub od jakiegoś czasu nie potrafi się odnaleźć w futbolowych realiach. Ostatni mecz wygrali 3 lutego i od tamtej pory zanotowali serię ośmiu spotkań bez zwycięstwa. Nikt z kibiców BMG raczej nie liczył na przełamanie w starciu z City.

Manchester City i brak kontuzji

Obecny sezon jest bardzo specyficzny dla wielu zespołów. Masa menedżerów narzeka na sporą liczbę kontuzji w zespole, co bez wątpienia odbija się na wynikach nawet tych topowych drużyn. Najlepszym przykładem takiej sytuacji jest Liverpool, który zmaga się z urazami już od samego początku tych rozgrywek. Przez to też można łatwo wywnioskować, dlaczego „The Reds” zajmują niekorzystną szóstą lokatę w tabeli Premier League.

Na takie problemy nie może narzekać Pep Guardiola i jego Manchester City. Hiszpan ma ogromne możliwości rotacyjne, co może się z pewnością okazać kluczowe w tym sezonie. Ba, już się okazało. Jak już wcześniej wspomniano, City jeszcze do niedawna odnotowywało fantastyczną serię spotkań bez porażki i to właśnie szerokość kadry wydaje się jednym z kluczowych czynników ich fenomenalnej formy.

Można to było również zauważyć, patrząc na kadrę „Obywateli” wybraną na dzisiejszy mecz. Jedynym piłkarzem, który mógł wypaść z powodu urazu, był Nathan Ake. Jednakże Holender i tak znalazł się na ławce rezerwowych, a więc Guardiola mógł skorzystać z usług każdego swojego zawodnika. Inni trenerzy mogą zatem zwyczajnie pozazdrościć komfortu, jaki obecnie posiada hiszpański szkoleniowiec.

Bezlitośni „Obywatele”

Pep Guardiola przyzwyczaił wszystkich do zmian, jakich dokonuje między spotkaniami. Dziś nie było inaczej. Hiszpan postanowił wykonać aż pięć roszad w stosunku do sobotniego meczu z Fulham. Posadził na ławce między innymi Aymerica Laporte, Gabriela Jesusa czy Sergio Aguero. Do wyjściowej jedenastki natomiast wrócili między innymi Riyad Mahrez, Phil Foden oraz Kyle Walker.

Marco Rose również dokonał kilku zmian. W podstawowym składzie nie znaleźli się Alassane Plea, Valentino Lazaro oraz Oscar Wendt, którzy grali w piątkowym starciu z Augsburgiem. Niemiecki menedżer zdecydował się postawić na Breela Embolo, Denisa Zakarię i Ramy’ego Bensebainiego.

Otworzyć wynik w 6. minucie mógł, tak jak wszyscy się spodziewali, Manchester City. Wiele pretensji do siebie może mieć po tej akcji 20-letni zawodnik „Obywateli” – Phil Foden. To właśnie on nie zdołał wykorzystać dogodnej sytuacji i trafił wprost w bramkarza BMG – Yanna Sommera.

Jednakże kilka minut później stało się to, co mogło stać się wcześniej. Wyjątkiem było tylko to, że strzelcem pierwszej bramki został Kevin De Bruyne. Belg świetnie przymierzył z okolic 20. metra i piłka po odbiciu się od poprzeczki wpadła do siatki. Manchester City wyszedł więc na prowadzenie już w 12. minucie gry.

Następnie na listę strzelców wpisała się prawdziwa gwiazda bieżącego sezonu Premier League – Ilkay Guendogan. Niemiec ze stoickim spokojem wykończył akcję, którą swoim świetnym podaniem zapoczątkował Phil Foden. Anglik mimo tego, że kilka minut wcześniej zmarnował prawdziwą „setkę”, już w 18. minucie mógł dopisać sobie piękną asystę przy golu byłego gracza Borussii Dortmund.

Do przerwy bez niespodzianek

Na drugie trafienie w 26. minucie szansę miał Guendogan. Tym razem świetną piłkę w stronę Niemca zagrał Riyad Mahrez, lecz podanie to przeciął golkiper „Źrebaków”. Wiadome było przed tym pojedynkiem, że sporo pracy będzie mieć właśnie Yann Sommer. Szwajcar już w pierwszej połowie musiał dwa razy wyjmować piłkę z siatki.

Pierwsza część spotkania przebiegła więc pod dyktando Manchesteru City. Ależ to było „szokujące”. City mimo tego, że zdecydowanie dominowało na boisku, to widać było, że oszczędza swoje siły. Jedyną groźną sytuacją Borussii Mönchengladbach była ta z 41. minuty, w której bliski strzelenia gola był Breel Embolo. Piłka jednak tylko minęła słupek.

Druga połowa nie zapowiadała więc wielu emocji. Wszystko przebiegało zgodnie z planem taktycznym Pepa Guardioli i nie wydawało się, że cokolwiek może ulec zmianie. Jedyne, na co mógł liczyć w przerwie meczu Marco Rose, to na jak najmniejszy wymiar kary, ponieważ poziom gry jego zespołu nie umywał się do tego prezentowanego przez Manchester City.

„Nuda, nic się nie dzieje…”

„Obywatele” nie musieli wykorzystywać wiele sił w drugiej połowie. Niemożliwy był scenariusz utraty czterech bramek przez „The Citizens”, a przy tym samym ich awansu do ćwierćfinału Champions League. Ekipa z Mönchengladbach, podobnie jak w pierwszej połowie, nie miała nic do powiedzenia.

To City dominowało, to City było lepsze, ale przez dłuższy czas nie potrafiło pokonać bramkarza rywali po raz kolejny. Co prawda zawodnicy Guardioli stwarzali sobie sporą liczbę sytuacji przez ciągłe utrzymywanie się przy piłce, lecz o żadnej z nich nie można było z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że była stuprocentowa.

Z minuty na minutę coraz bardziej widać było, że City oszczędza swoje siły. „Obywatele” byli coraz mniej zdecydowani w swoich poczynaniach, co niezwykle odbiło się na atrakcyjności tego meczu. Wielu oglądających spotkanie mogło odnieść wrażenie, że ciekawszym widowiskiem byłoby ciągłe obserwowanie dojrzewania pietruszki…

Mecz zakończył się zatem wygraną Manchesteru City 2:0. „Obywatele” po raz kolejny pokazali swoją siłę i to że mało która ekipa w tym sezonie jest ich w stanie zatrzymać, zwłaszcza będąc w tak słabej dyspozycji jak Borussia Mönchengladbach. Oszczędzanie sił w wykonaniu drużyny Pepa Guardioli było jak najbardziej zrozumiałe, ponieważ w najbliższą niedzielę jego zespół czeka mecz w ćwierćfinale FA Cup z Evertonem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze