Dzięki sobotniemu zwycięstwu nad Brighton w półfinale Pucharu Anglii obecni mistrzowie Anglii wciąż są w grze na czterech frontach. Zdobyty Puchar Ligi Angielskiej już za nimi. W lidze nadal przewodzą stawce i są na dobrej drodze, by obronić tytuł mistrzowski. Ponadto cały czas są faworytami do triumfu w Lidze Mistrzów.
Rok temu „The Citizens” na czterech polach walczyli do lutego. Wówczas niespodziewanie ulegli Wigan w Pucharze Anglii. Dzisiaj wydaje się, że poczwórny triumf wcale nie jest niemożliwy. W lidze potrafili odrobić stratę siedmiu punktów do Liverpoolu i na tym polu, zdaje się, że najbardziej wymagającym w Anglii, są na dobrej drodze do triumfu.
W finale Pucharu Ligi Angielskiej pokonali po rzutach karnych Chelsea. Teraz przed nimi finał Pucharu Anglii. 18 maja drużyna z niebieskiej części Manchesteru zmierzy się z Watfordem. Jakby tego było mało, cały czas są w grze w Lidze Mistrzów. Już dzisiaj w ćwierćfinale zagrają na wyjeździe z Tottenhamem.
Po historyczny sukces
Żadnemu angielskiemu klubowi nie udało się wcześniej wygrać wszystkich czterech rozgrywek w jednym sezonie. Najbliżej dokonania niemożliwego był Manchester… United. W sezonie 1998/1999 „Czerwone Diabły” pod wodzą sir Alexa Fergusona sięgnęły po potrójną koronę, wygrywając ligę, Puchar Anglii oraz Ligę Mistrzów.
– City to fantastyczny zespół, to prawda. Zdobyli już jeden tytuł, ale mają jeszcze przed sobą długą drogę. Tak jak my kiedyś potrzebują dużo szczęścia – tłumaczył w marcu Ryan Giggs. Anglik doskonale pamięta historyczny sukces sprzed dwudziestu lat i zdaje sobie sprawę, że Manchester City stać na podobny wyczyn.
.@ManCity sięgnie po poczwórną koronę? Poirytowany Guardiola: To jest niemal niemożliwe. Umieśćcie to w nagłówkach pic.twitter.com/h5R0DRMzpY
— x-news sport (@xnews_sport) April 7, 2019
Jednakże sezon na Wyspach jest potwornie długi. Gra co trzy dni to chleb powszedni, zwłaszcza dla podopiecznych Pepa Guardioli. Jeśli „Obywatele” pragną zdobyć w tym sezonie wszystko, co tylko możliwe, to nie tylko muszą być świetnie przygotowani pod względem fizycznym. Muszą zachować koncentrację do końca rozgrywek. Nie trzeba tłumaczyć, że pod presją, pod jaką obecnie się znajdują, jest to niezwykle trudne zadanie.
– Nikt tego nie dokonał, więc dlaczego my mielibyśmy to zrobić? Wygranie wszystkiego jest niemal niemożliwe i taka jest prawda – powiedział po półfinale Pucharu Anglii menedżer City. Sam szkoleniowiec obecnych mistrzów Anglii nie bez powodu studzi optymizm. Zdaje sobie bowiem sprawę, że jeszcze długa droga przed jego podopiecznymi.
Najtrudniejsze jeszcze przed nimi
Ze wszystkich europejskich lig to w Anglii gra się najtrudniej. Nie ma tutaj przerwy zimowej, rozgrywki trwają nieprzerwanie od sierpnia do maja. Nic więc dziwnego, że angielskie drużyny od lat nie osiągnęły nic wielkiego w Lidze Mistrzów. Ostatnią ekipą z Premier League, która triumfowała w tych prestiżowych rozgrywkach, była Chelsea – całe siedem lat temu.
Przed rokiem „The Citizens” zostali wyeliminowani w ćwierćfinale przez inną angielską ekipę, która dzisiaj jest najpoważniejszym obok City kandydatem do walki o mistrzostwo ligi – Liverpool. Wówczas w dwumeczu podopieczni Pepa Guardioli ulegli „The Reds” aż 1:5.
Bilans @ManCity w europejskich pucharach z angielskimi klubami to 4 mecze i 4 porażki. Pora na przełamanie . #MatchDay #TOTMCI
— Tomasz Czekała (@TomaszCzekala) April 9, 2019
Na dzisiaj zespół Juergena Kloppa ma dwa punkty przewagi nad obecnymi mistrzami Anglii (ma rozegrany jeden mecz więcej). – Liverpool będzie wygrywał teraz każdy mecz do końca ligi. Żebyśmy zdobyli mistrzostwo kraju, musimy zrobić to samo – mówił z szacunkiem o rywalu z miasta Beatlesów kataloński szkoleniowiec City.
Trudno powiedzieć, czy trudniejsza będzie walka o triumf w Premier League czy w Lidze Mistrzów. Z jednej strony maszyna Pepa Guardioli przyzwyczaiła nas do tego, że triumf w lidze nie będzie niczym zaskakującym, ale z drugiej trzeba zauważyć, że po demolce nad Schalke w 1/8 finału LM trudno nie mówić o „Obywatelach” jako o mocnych kandydatach do zdobycia wymarzonego trofeum.
Na pewno Juventus czy Barcelona to drużyny znacznie lepsze od Crystal Palace czy Fulham. Jednak w Premier League do końca sezonu poza meczami z tymi dwoma drużynami na City czekają jeszcze m.in. Liverpool, Manchester United czy Tottenham.
Teraz przed podopiecznymi Pepa Guardioli maraton starć z tymi ostatnimi. Dzisiaj pierwszy mecz ćwierćfinałowy, tydzień później rewanż, a w sobotę 20 kwietnia City ponownie zagra z Tottenhamem, tym razem w ramach ligowej potyczki.