Czy Pep Guardiola wróci na szczyt w Lidze Mistrzów?


Kolejny sezon to kolejna szansa na premierowe zwycięstwo "Obywateli" w najważniejszych rozgrywkach klubowych

9 marca 2022 Czy Pep Guardiola wróci na szczyt w Lidze Mistrzów?
https://www.anglickaliga.com

Od paru sezonów rokrocznie Manchester City jest stawiany w roli głównego faworyta Ligi Mistrzów. I rokrocznie coś jest nie tak. Za każdym razem znajduje się drużyna, która eliminuje "Obywateli". Czy ten sezon będzie przełomowy?


Udostępnij na Udostępnij na

„Obywatele” awans do ćwierćfinału mają już praktycznie zapewniony. W pierwszym meczu ograli Sporting Lizbona na wyjeździe 5:0 i tylko kataklizm mógłby im przeszkodzić. Plany klubu sięgają jednak znacznie wyżej niż kolejna faza rozgrywek. Pep Guardiola ma tylko jeden cel – doprowadzić zespół do pierwszego w historii klubu zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Jednak czy tak samo nie było w poprzednich latach? Klub od kilku lat uważany jest za faworyta i regularnie zawodzi. Sprawdźmy, w jakich okolicznościach odpadał i czy ten sezon będzie przełomowy.

Pep Guardiola i Manchester City w Lidze Mistrzów

Na początku swojej trenerskiej kariery w najważniejszych rozgrywkach europejskich Guardioli szło znakomicie. W ciągu swoich trzech pierwszych sezonów w Barcelonie dwukrotnie triumfował w tych rozgrywkach. Mało kto mógł przypuszczać, że na tym licznik zatrzyma się na ponad dekadę. Później Guardiola nie był w stanie odnieść zwycięstwa z Bayernem Monachium, mimo że przez trzy sezony zdominował Bundesligę. Przejdźmy jednak do jego pracy w Anglii, bo to nas najbardziej interesuje.

Pierwszy rok pracy Guardioli na Wyspach nie był zbyt dobry. I chodzi tutaj zarówno o Premier League, jak i Champions League. W europejskich rozgrywkach drużyna odpadła już w 1/8 finału z rewelacją rozgrywek, czyli AS Monaco, w którym prym wiódł wchodzący wtedy do seniorskiej piłki Kylian Mbappe. Po szalonym dwumeczu był wynik 5:5, jednak francuski zespół awansował dzięki golom na wyjeździe.

Drugi sezon to już początek rządów klubu na krajowym podwórku. Manchester City został mistrzem Anglii, zdobywając aż 100 punktów. W Lidze Mistrzów w ćwierćfinale natknął się jednak na rozpędzający się pod wodzą Juergena Kloppa Liverpool, z którym w dwumeczu sromotnie przegrał aż 1:5.

Następny rok na krajowym podwórku był dużo bardziej zacięty. W sezonie 2018/2019 drużyna po długiej walce wygrała ligę angielską z punktem przewagi nad Liverpoolem. W Lidze Mistrzów zaś Manchester City znowu odpadł w ćwierćfinale. Tym razem katem okazał się zespół z krajowego podwórka – Tottenham Hotspur. Po porażce w pierwszym meczu 0:1 i wyniku 1:2 po kilku minutach rewanżu drużyna rzuciła się do odrabiania strat. Nawet jej się to udało i Manchester City prowadził 4:2, ale w końcówce klub z Londynu przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Kolejny rok to utrata mistrzostwa kraju na rzecz Liverpoolu. A gra w Lidze Mistrzów zakończyła się wstydliwą wpadką. Zespół odpadł w ćwierćfinale z Olympique Lyon, mimo że francuski klub był skazywany na pożarcie. „Obywatele” jednak sami sobie byli winni. Raheem Sterling chociażby nie trafił na pustą bramkę, kiedy mógł odwrócić losy dwumeczu.

I wreszcie dochodzimy do ubiegłorocznej edycji. To mógł być sezon idealny. Manchester City z bezpieczną przewagą triumfował w Premier League, a w Lidze Mistrzów doszedł do finału, w którym miał się zmierzyć z londyńską Chelsea. Większość ekspertów przed meczem typowała „Obywateli” jako faworyta decydującego starcia. Zespół z Londynu sprawił jednak niespodziankę  i trzeci raz w ciągu ostatnich miesięcy (po zwycięstwach w lidze i pucharze) zwyciężył z Manchesterem City.

Thomas Tuchel przechytrzył hiszpańskiego szkoleniowca. A może to Guardiola sam siebie przechytrzył? Po finale spadła na niego fala krytyki, że wystawił eksperymentalny skład bez napastnika i defensywnego pomocnika. Liga Mistrzów ponownie przeszła Guardioli koło nosa.

Czy to jest ten sezon?

Kiedy patrzy się na grę zespołu, to momentami wydaje się ona perfekcyjna. Im dłużej Pep Guardiola pracuje w Anglii, tym bardziej Manchester City zdaje się dążyć do doskonałości. Hiszpański trener wypracował swój unikatowy styl, który wprowadza w każdym kolejnym klubie, dostosowując go jedynie do realiów ligi. Manchester City, podobnie jak niegdyś Barcelona, opiera się na długim utrzymywaniu się przy piłce i kombinacyjnej grze w ataku.

Często słychać zarzut, że bez napastnika zespół nie osiągnie sukcesu w europejskich pucharach. Jednak czy można mówić o problemie, kiedy drużyna w obecnej edycji Ligi Mistrzów zdobywa średnio ponad trzy gole na mecz? Może to właśnie brak klasycznej „dziewiątki” sprawia, że Manchester City jest tak trudny do rozszyfrowania w ataku. Poza tym jeśli drużyna przez większość meczu znajduje się pod bramką przeciwnika, to wcale nie jest konieczne, aby grać z zawodnikiem na szpicy. Guardiola już w Barcelonie ustawiał Messiego jako fałszywą „dziewiątkę” i wszyscy pamiętamy, jak dobrze to działało.

Gra zespołu opiera się na kilku filarach. W defensywie są to Ederson i Ruben Dias. Portugalczyk już w swoim pierwszym sezonie na Wyspach był najlepszym obrońcą ligi. Jeśli chodzi o formacje ofensywne, to od lat niezmiennie drużyną dyryguje Kevin de Bruyne. W obecnych rozgrywkach wykreował się też jednak nowy lider. Bernardo Silva rozgrywa wyśmienity sezon i w nim także fani „Obywateli” upatrują zawodnika, który poprowadzi klub do triumfu.

https://www.planetfootball.com

Pep Guardiola jak nikt inny rotuje składem. Zmiany w składzie są tak częste, że rzadko kiedy możemy obserwować taki sam skład w dwóch meczach z rzędu. Zmieniają się zawodnicy, ale jedno pozostaje to samo – Manchester City wciąż wygrywa. To ważne, że trener ma taki komfort, że nieważne, jakich zawodników desygnuje do gry, to i tak sobie oni poradzą. Jest to też ważne, bo rozwiązuje to problem zmęczenia sezonem – jeśli ktoś jest przemęczony, to wskakuje za niego inny zawodnik i drużyna nie traci na jakości.

Zespół Pepa Guardioli jest niezwykle regularny. Ostatnie 25 meczów to dwie porażki, jeden remis, a poza tym same zwycięstwa. Kluczem jest jednak to, aby te pojedyncze wpadki nie zdarzały się w decydujących meczach. Jeśli drużyna zagra na miarę swoich możliwości, to jest faworytem Ligi Mistrzów. Jednak tak było też w poprzednich latach, a ostatecznie „Obywatele” kończyli rozgrywki z nosem spuszczonym na kwintę. Teraz mają wszystko, aby zwyciężyć. Trzeba to tylko przełożyć na boisko.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze