Lech musi. Piast mógł. Cracovia również tylko mogła. Ci pierwsi jeszcze nie zaczęli swoich zmagań. Tym drugim udało się wykonać swoje zadanie. Ci trzeci swój mecz zaczynali zaraz po starciu Piasta. Co by nie mówić – przed podopiecznymi Michała Probierza stało dziś bardzo trudne zadanie. Być może nawet najtrudniejsze ze wszystkich polskich ekip walczących o europejskie puchary. Ostatecznie Malmoe pokonało zdobywców Pucharu Polski 2:0.
Nastroje polskich kibiców w dotychczasowych zmaganiach o europejskie puchary były skrajnie różne. Najpierw – dość niemrawo, ale jednak – Legia awansowała do II rundy eliminacji do Ligi Mistrzów, pokonując mistrza Irlandii Płn. – Linfield. Wczoraj podopieczni Aleksandara Vukovicia już niestety popsuli nastroje swoich oraz neutralnych sympatyków. Natomiast niecałe 20 godzin później mogliśmy choć trochę uśmiechnąć się pod nosem.
A to za sprawą świetnego występu Piasta Gliwice, który na Białorusi pokonał faworyzowane Dynamo. I co najważniejsze – w przeciwieństwie do Legii z Linfield zrobił to w całkiem przekonującym stylu. Natomiast polscy sympatycy mieli dzisiaj podziwiać w akcji jeszcze dwie rodzime drużyny walczące o europejskie puchary. Na pierwszy ogień po meczu Piasta poszła Cracovia.
Michał Probierz przed dzisiejszym spotkaniem przekonywał, że jeśli jego ekipa chce coś znaczyć, to musi takie starcia po prostu wygrywać. – Malmoe to klub z tradycjami, bardzo bogaty. To Malmoe jest faworytem tego meczu, ale piłka nożna pisze różne scenariusze. Siłę Malmoe pokazuje wyjście z grupy w poprzednim sezonie Ligi Europy. Cieszę się, że trafiliśmy na taki zespół – komplementował rywala szkoleniowiec „Pasów”.
Nic nie musi, tylko może
Tak to już w sporcie jest, że największa presja ciąży na faworytach spotkania. To oni muszą udowodnić swoją wyższość. Pokazać, że są znacznie lepsi, że drużyna przeciwna jest poziom niżej. To oni muszą ten mecz wygrać. Natomiast drużyna z góry skazywana na porażkę z reguły nic nie musi. Może sprawić niespodziankę. No i jedynie oczekuje się od niej występu, z którego dumni będą jej sympatycy. Jak wspomniał Michał Probierz – faworytem było dziś Malmoe, od Cracovii, podobnie jak od Piasta, oczekiwano przede wszystkim pełnego zaangażowania.
I od samego początku było widać, kto tutaj ma zamiar dyktować warunki. 20-krotny mistrz Szwecji już w pierwszej minucie za sprawą dobrze wykonanego rzutu z autu objął prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Jo Inge Berget. Kilkanaście minut później bramkę dla Cracovii zdobył David Jablonsky, ale wcześniej sędzia uniósł chorągiewkę, gdyż piłkarz znajdował się na pozycji spalonej, przez co gol dla zdobywcy Pucharu Polski nie został uznany.
Gołym okiem widać, ze Malmoe ma lepszych graczy na kazdej pozycji. @MKSCracoviaSSA miała niezłe momenty w 1. połowie ale jak Szwedzi przyspieszają to pojawia się problem. Generalnie pozamiatane.
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) August 27, 2020
Nie dało się nie zauważyć, że Cracovia – mimo szybko straconej bramki – walczyła w pierwszej odsłonie jak równy z równym. Zresztą obie ekipy nie zamierzały spuszczać z tonu i obie starały się ostro atakować. Krakowianie grali momentami bardzo wysoko, co z kolei wykorzystać próbowali Szwedzi, którzy z pomocą szybkich kontrataków próbowali zaskoczyć podopiecznych Michała Probierza. Ci nie pękali. Jednakże na dwie minuty przed końcem pierwszej odsłony Malmoe podwyższyło prowadzenie…
Oszukać przeznaczenie
Patrząc na media społecznościowe w przerwie spotkania, trudno było nie odnieść wrażenia, że po 45 minutach było już po meczu. Mało kto dawał szansę zdobywcom Pucharu Polski. – Marzenia ma każdy. Każdy marzy o finale. Po to w końcu trenujemy, po to bierzemy w tym udział, żeby zajść jak najdalej – przekonywał przed dzisiejszym meczem Michał Probierz. Szkoleniowiec „Pasów” nie z takich sytuacji wychodził w swojej karierze trenerskiej obronną ręką. Jednak niezwykle trudne zadanie stało dzisiaj przed jego podopiecznymi w drugiej odsłonie.
Oczywiście – zaangażowania i ambicji krakowianom dzisiaj nie można było odmówić. W całym meczu podopieczni Michała Probierza godnie walczyli, przez pewien moment nawet przejmując inicjatywę. Jednakże Malmoe jest drużyną znacznie lepszą od większości ekip występujących w PKO BP Ekstraklasie. Kto wie, czy nawet mistrzowie Polski poradziliby sobie dzisiaj z bardzo dobrze dysponowanymi 20-krotnymi mistrzami Szwecji. Komentatorzy spotkania mieli nawet wrażenie, że w momencie, kiedy przeważała Cracovia, Malmoe nie włączyło nawet drugiego biegu. I faktycznie, za każdym razem, kiedy Szwedzi przedzierali się przez szeregi krakowskiej defensywy, niewiele brakowało, by podwyższyli prowadzenie.
https://twitter.com/MakowskiRafik/status/1299044296658739203?s=20
Na niecałe dziesięć minut przed końcem spotkania Malmoe mogło podwyższyć prowadzenie, kiedy to będący na pozycji spalonej Isaac Thelin umieścił piłkę w siatce. Jednakże sędzia nie popełnił błędu i odgwizdał spalonego. Rezultat do końca spotkania nie uległ już zmianie. Wicemistrz Szwecji całkowicie słusznie wyeliminował z europejskich pucharów ekipę Michała Probierza. Tym samym w grze o Ligę Europy pozostaje wciąż Legia Warszawa, Piast Gliwice oraz Lech Poznań, który powinien w czwartkowy wieczór gładko przejść do trzeciej rundy eliminacji…