Przed powrotem do "Jagi" Makuszewski występował w Lechu Poznań. W pewnym momencie zrozumiał, że musi sobie szukać nowego pracodawcy. Padło na Białystok – miejsce, w którym na poważnie zaczynał swoją karierę. Celem była pomoc klubowi oraz samemu sobie wrócić na właściwe tory. Tym bardziej że przeniósł się tam na zasadzie wolnego transferu, po tym jak rozwiązał kontrakt z "Kolejorzem". Na pewno miał (ciągle ma) coś do udowodnienia. Sobie oraz innym, może niedowiarkom, że potrafi grać na wysokim poziomie.
Pandemia koronawirusa nieco pokrzyżowała plany Makuszewskiemu. Na szczęście jego umowa z białostockim klubem obowiązuje do 30 czerwca 2021 r. Jest nawet zawarta ewentualna opcja przedłużenia o kolejny rok. Pomimo przeszkód ma jeszcze dużo czasu, aby pokazać, na co go stać.
Kręta droga
Jest 8 sierpnia 2010 r. Maciej Makuszewski, młody nabytek kupiony z Wigier Suwałki, debiutuje w ekstraklasie. Niecały tydzień później strzela swoją pierwszą bramkę w tej lidze. Jagiellonia Białystok, bo w tym klubie występuje, zatrzymała go tylko na dwa lata. W 2012 r. Makuszewski obrał kierunek na wschód i przeniósł się do Rosji. Kupił go Terek Grozny. Tam spędził także dwa lata, ale zdecydowanie mniej owocne, gdyż po tym czasie powrócił w ramach wypożyczenia do gdańskiej Lechii. Na koniec sezonu 2013/2014 Lechia zdecydowała się skorzystać z opcji pierwokupu i wykupiła go na stałe. W międzyczasie zdarzył się epizod w portugalskiej Vitorii Setubal. Również w ramach wypożyczenia.”Maki” przeniósł się do Lecha Poznań, z którym następnie związał się na stałe.
Trochę szalona droga, trochę klubów, wypożyczeń. Można się w tym lekko pogubić, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Takie życie piłkarza, chociaż wreszcie coś zaczęło się wypogadzać. Na horyzoncie pojawiło się światełko. Jest 2017 r. Najlepsze ma dopiero (przynajmniej się tak wydawało) nadejść. No i tak też na początku było…
Miłe złego początki
Koniec wakacji w 2017 r. był dla „Makiego” zapewne szczególnie szczęśliwy. Otrzymał od ówczesnego selekcjonera reprezentacji Polski Adama Nawałki powołanie na mecze eliminacji do MŚ 2018. Dla każdego piłkarza gra z orzełkiem na piersi to jedno z ważnych, jeśli nie najważniejszych marzeń. I spełniło się ono 1 września, kiedy w spotkaniu z Danią oficjalnie zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Polski. Już kilka dni później, w meczu z Kazachstanem, zagrał drugi raz, dokładając do tego jeszcze asystę. W sumie nazbierał pięć występów, wszystkie w 2017 r. Można teraz gdybać, ale prawdopodobnie byłoby ich jeszcze więcej. Wszystko wyhamowała fatalna kontuzja, która wykluczyła go z gry na długi czas. Zerwane więzadła w kolanie to dla piłkarza – delikatnie mówiąc – niezbyt przyjemna wiadomość. Możesz być w formie, strzelać bramki, asystować. Nagle zostajesz uziemiony na kilka miesięcy i skazany na żmudny proces rehabilitacji. Jakby cały świat się zawalił. Jedni wrócą jeszcze silniejsi i lepsi niż przedtem, drudzy nie powrócą do dawnej dyspozycji.
Makuszewski w perspektywie miał udział w MŚ w Rosji, na które finalnie nie pojechał, ale mogło go to motywować i dawać siłę do walki o powrót. W Lechu powoli wracał do pełnej sprawności. Jakby tego było mało, to prawie rok później kadra znowu przeszła mu koło nosa. Tym razem przeszkodziły problemy z barkiem. Potem drobne urazy, brak formy i drużyna narodowa stopniowo oddalała się na dobre. Pojawiły się problemy z grą, nie szło po jego myśli. Jak szybko może się zacząć źle dziać. Ale wtedy…
Koło ratunkowe z Podlasia
… z odsieczą przyszła Jagiellonia. Ten sam klub, w którym 30-latek zadebiutował w ekstraklasie, z którego wybił się niczym z trampoliny. W trudnym momencie pojawiła się pomocna dłoń, która została przyjęta. W końcu gdzie indziej wracać do dobrej dyspozycji? A jak jeszcze można przysłużyć się i odpłacić za dane wcześniej zaufanie, to dlaczego nie?
No właśnie. Do dobrej dyspozycji. Czyli jakiej konkretnie? Obecnie do takiej mu daleko. Wydaje się, że do tej z czasów gry w Lechu i Lechii. Rozgrywał około 30 spotkań, zaliczał po kilka bramek i asyst. Obiektywnie patrząc, najlepsze zawody rozgrywał w sezonie 2014/2015 w barwach Lechii Gdańsk. 34 mecze, sześć bramek, osiem asyst. Niewątpliwie był w gazie. Dobrze prezentował się też w latach 2016-2018, grając w koszulce „Kolejorza”. Był to jeden z lepszych okresów w jego karierze. Solidne występy w klubie zaowocowały grą w kadrze. I to powinno teraz być motorem napędowym „Makiego”. Kiedyś dał radę, to dlaczego teraz chociaż nie spróbować? Nie ma rzeczy niemożliwych.
Nie ma teraz co oceniać, czy Makuszewski już się wypalił i za wiele „Jadze” nie dał. To zbyt mała liczba rozegranych spotkań, aby wygłaszać takie wnioski. Poczekajmy. Co będzie dalej, czas pokaże. Dajmy szansę.