Maksymilian Banaszewski odradza się w Chrobrym Głogów jak feniks z popiołów


Wśród piłkarzy Chrobrego Głogów na początku sezonu 2020/2021 na pochwałę zasługuje Maksymilian Banaszewski. Piłkarz, który buduje się na nowo

3 października 2020 Maksymilian Banaszewski odradza się w Chrobrym Głogów jak feniks z popiołów
Krzysztof Porebski / PressFocus

Jeżeli kogoś należy wyróżnić w zespole Chrobrego Głogów na dość nierównym początku sezonu w jego wykonaniu, z pewnością będzie to Maksymilian Banaszewski. 25-letni skrzydłowy rozpoczął drugi sezon pod okiem trenera Djurdjevicia i co znamienne, posiada już nie tylko lepsze liczby niż w minionej kampanii, ale również większą rolę w zespole. Byłemu piłkarzowi Arki Gdynia brakuje bowiem 29 minut do kompletu spędzonych na boisku. Mówiąc krótko, to kluczowy element w maszynerii "Pomarańczowo-czarnych".


Udostępnij na Udostępnij na

Ostatnie półtora roku piłkarza z Warszawy to wyboista ścieżka człowieka, który najzwyczajniej w świecie odbił się od wyższego poziomu rozgrywkowego. Po transferze ze Stali Mielec do Arki Gdynia w połowie sezonu 2018/2019 Banaszewski nie dość, że długo na ekstraklasowych murawach nie zabawił (marne 8 występów bez liczb), to jeszcze został zesłany do rezerw. Totalne fiasko. Szczęśliwie dla 25-latka o jego usługi zaczął zabiegać Ivan Djurdjević i tak zaczęła się jego nowa, jak dotąd udana przygoda. Co ważne, skrzydłowy Chrobrego od trzech miesięcy (licząc końcówkę sezonu 2019/2020) daje wyraźny sygnał, że ostatniego słowa w kontekście nawet powrotu do ekstraklasy jeszcze nie powiedział.

On i Jaka Kolenc. Dla tych jegomości warto obejrzeć mecz Chrobrego

Świeżo po meczu Chrobrego Głogów z Górnikiem Łęczna śmiało możemy powiedzieć, że najjaśniejszymi postaciami w zespole Djurdjevicia są Kolenc (letni nabytek na pozycję środkowego pomocnika) oraz właśnie Banaszewski, który potwierdza swoją dobrą formę od dobrych kilku tygodni. Ba, w starciu z beniaminkiem momentami brylował jako lider nieobawiający się wzięcia odpowiedzialności na własne barki. Poza tym widać doskonale, że Maksymilian odżył w Głogowie pod kątem mentalnym. Jest pewny siebie, to i nie boi się wykorzystywać pełni swoich atutów, a te – tu może być mała kontrowersja – pozwalają mu na bycie w czołówce najlepszych skrzydłowych w 1. lidze.

Co więcej, na tle piłkarzy z Głogowa Banaszewski (Kolenc również) sprawia wrażenie świetnie przygotowanego fizycznie. O jego szybkości nie będziemy wspominać, bo to atut oczywisty, ale w oczy rzuca się przede wszystkim wydolność. Były zawodnik Stali Mielec ma siłę, by harować przez większość spotkania, a trzeba zaznaczyć, że nie jest to skrzydłowy z trybem wyłącznie ofensywnym. W tym sezonie 25-latek otrzymuje również zadania defensywne, z których wywiązuje się całkiem nieźle, jeśli bierzemy pod uwagę choćby zawziętość w odbiorze piłki (patrz: mecz z Widzewem).

Jakby tego było mało, Banaszewski tak potrafi zagrywać piłki na nos swoich kolegów przy rzutach różnych, że z automatu każdy rywal Chrobrego musi obawiać się stałych fragmentów gry (w meczu z Łęczną głogowianie mogli w taki sposób strzelić 2-3 gole). To ciekawa rzecz do obserwacji w kontekście meczu derbowego z Miedzią Legnica (w sobotę), która – jak wiemy – nie wypada najlepiej w obronie przed dośrodkowaniami.

W meczu z Górnikiem Maksymilian Banaszewski był w ofensywie Chrobrego jedynym piłkarzem, który robił wyraźną różnicę. Warto tutaj dodać, że przyjezdni z Łęcznej jako beniaminek 1. ligi słabą linią defensywną nie stoją, a mimo to m.in. Paweł Sasin (prawy obrońca) miał niemałe problemy, żeby zneutralizować skrzydłowego z Głogowa. W pewnej chwili kilka świetnych dryblingów pozwoliło tak wejść „Maksowi” w pole karne gości, że nie było czego zbierać. Brawurowe zagrania skończyły się asystą przy golu samobójczym, a to przecież nie pierwsza taka sytuacja bramkowa w ostatnim czasie, w której Banaszewski maczał palce (patrz: wywalczony rzut karny w sparingu z Zagłębiem Lubin).

Maksymilian Banaszewski ma przed sobą lepsze czasy

– Chcę odbudować swoją markę i pozycję – oznajmił 25-letni skrzydłowy tuż po podpisaniu kontraktu z Chrobrym Głogów w lutym 2020 roku. Od tego czasu minęło osiem miesięcy, po których można piłkarzowi przyznać, że jak zapowiedział, tak robi. W skali głogowskiej ekipy stał się wyróżniającą się postacią i jeśli na koniec sezonu 2020/2021 w jego statystykach pojawi się chociaż pięć bramek i pięć asyst, bardzo możliwe, że jego nazwiskiem ponownie zainteresuje się jakiś klub ekstraklasy. Jeśli nie…

twitter.com/zaglebie_eu

Pozostanie mu budować swoje nazwisko jeszcze przez jeden rok na poziomie 1. ligi. Tam Banaszewski odnajduje się jak ryba w wodzie, co bynajmniej nie jest żadną ujmą, a wartością, która prędzej czy później musi zaprocentować. Wystarczy zresztą spojrzeć na wiek piłkarza, by zdać sobie sprawę z faktu, że jeszcze wiele dobrego przed nim. A że wiele złego już za nim, w tym oczywiście wątpliwe decyzje transferowe, można zaryzykować tezę, że wraz z powrotem na wyższe obroty (to już zaczyna się dziać) drugi szczebel rozgrywkowy stanie się dla rodowitego warszawianina swego rodzaju hamulcem. Najpewniej nie w dłuższej perspektywie niż dwa lata, a znając mentalność „Maksa”, nawet wcześniej.

– Moja kariera rozwija się harmonijnie, na każdym szczeblu rozgrywkowym rozegrałem po kilkadziesiąt meczów. Rywalizacja? Nie boję się jej, jest ona czymś absolutnie normalnym, a nawet koniecznym. Do Arki przyszedłem z jasno sprecyzowanym nastawieniem: pokora, praca nad sobą, wiara w umiejętności. Chciałbym, żeby to inni mnie się obawiali, a nie ja kogokolwiek – powiedział Banaszewski w wywiadzie dla portalu ŁączyNasPiłka [luty 2019].

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze