Major League Soccer? To nie miejsce do odcinania kuponów


7 maja 2016 Major League Soccer? To nie miejsce do odcinania kuponów

– Sądzę, że w przyszłości Major League Soccer będzie jedną z najlepszych lig na świecie. Ten kraj, ci ludzie, kultura i zaangażowanie w sport. Mają wszystko, by to osiągnąć – te słowa z maja tego roku popłynęły z ust „Chicharito”. Nie brakuje w MLS również światowej sławy zawodników, których nazwiska znają fani soccera futbolu na całym świecie – co u nich słychać?


Udostępnij na Udostępnij na

Prosto z Polski wylatujemy do Los Angeles. Nikogo nie będzie tu dziś obchodzić Hollywood, stolica celebrytów i gwiazd ze szklanego ekranu. Rzućmy okiem na inny gwiazdozbiór – plejadę piłkarzy zespołu LA Galaxy. Nazwa zobowiązuje – to oni mają największą liczbę zawodników kojarzonych ze światowych boisk.

Ostoją defensywy jest Ashley Cole, który wystąpił dotychczas w siedmiu spotkaniach. Obrona pod jego wodzą radzi sobie bardzo dobrze – w Konferencji Zachodniej „Galaktyczni” popisują się nie tylko najskuteczniejszą ofensywą, ale również najlepszym murowaniem bramki. W ośmiu meczach tracili średnio jedną bramkę na spotkanie. Jedynie bramkarz Toronto FC, do którego przejdziemy później, wyjmował piłkę z siatki jeden raz mniej. Za działania w defensywie odpowiada również defensywny pomocnik, Nigel de Jong.

Po drugiej stronie boiska znajdują się Giovanni dos Santos i Robbie Keane. Irlandczyk pojawia się w tym roku na boisku okazyjnie – głównie ze względu na problemy z kolanem. Kapitan LA Galaxy wystąpił w trzech spotkaniach, wpisując się na listę strzelców dwukrotnie. Kłopoty zdrowotne nie ominęły Meksykanina, który podobnie jak kolega z boiska miał kłopoty z nogą. Mimo złego startu sezonu w ostatnich trzech spotkaniach za każdym razem wpisywał się na listę strzelców, lądując w notesie za bramki czterokrotnie. Nie możemy zapomnieć o Stevenie Gerrardzie, który w 364 minuty zaliczył dwie asysty i jednego gola.

Co było lepsze? Strzał dos Santosa czy podanie Gerrarda?

Nie wiemy, co w tej sytuacji zrobił bardzo zaangażowany defensor z numerem 21 na plecach – być może nie chciał odnowić mu kontuzji. Szanujemy.

Prosto z Los Angeles lecimy do Nowego Yorku, gdzie już za dokładnie dwa tygodnie (21.05.) odbędą się wielkie derby miasta. Na początku zawitajmy do „Czerwonych Byków”, ich największą gwiazdą jest Bradley Wright-Phillips, który przez pierwszy rok w NYRB znajdował się w cieniu Thierry’ego Henry’ego. W tej chwili Anglik znajduje się w klasyfikacji strzelców wszech czasów na drugiej lokacie, tuż za Juanem Pablo Angelem. Wraz z nim po boisku biega brat, Shaun, który zrobił większą karierę w Europie, jednak na „stare lata” postanowił znów zagrać w jednej drużynie z młodszym członkiem rodziny. Co ciekawe, na koniec sezonu 2015 klub rozwiązał z nim kontrakt, by podpisać go w styczniu 2016 roku.

Po drugiej stronie New York City od dwóch lat znajduje się klub o takiej samej nazwie, który w dniu wielkich derbów będzie obchodził trzecią rocznicę założenia. To właśnie ta drużyna jest dużo bardziej naszpikowana gwiazdami. W niebiesko-białych barwach najlepiej radzi sobie David Villa, który w dziewięciu meczach tego sezonu strzelił aż sześć bramek. W obecnych rozgrywkach nie wiedzie się dobrze Frankowi Lampardowi, który cierpi na uraz łydki. Po poprzednim nie najgorszym sezonie w tym nie było mu dane wystąpić w nawet jednym spotkaniu. Dużo lepiej wiedzie się Andoniemu Iraoli, który po początkowych problemach z mięśniami zaczął regularnie występować dla drużyny.

Frank Lampard w Major League Soccer
Frank Lampard nie zalicza na razie sezonu do udanych – leczy kontuzję (fot. NYCFC.com)

Dla New York City gra również mistrz świata z 2006 roku, Andrea Pirlo. Były piłkarz Milanu i Juventusu wystąpił w ośmiu z dziewięciu meczów klubu i zanotował jedną asystę. Jego gra jest jednak na tyle dobra, że włoskie media ciągle spekulują na temat tego, czy Andrea nie powinien zostać powołany do reprezentacji Italii na jeszcze jeden turniej. Jak zdecyduje selekcjoner? O tym przekonamy się już niedługo.

Gwiazdor Major League Soccer – Sebastian Giovinco

Gwiazdą Major League Soccer jest również piłkarz Toronto FC, Sebastian Giovinco. Najlepiej opłacany zawodnik ligi w 2015 roku doskonale się spłaca. Wychowanek „Starej Damy” za rok gry w Kanadzie dostaje 7 milionów dolarów, jednak udowadnia, że to dobrze zainwestowane pieniądze na każdym kroku. Jakieś wątpliwości? Oto lista tytułów, które zgarnął w pierwszym sezonie w Major League Soccer.

  • MLS All-Star 2015
  • MLS Best XI 2015
  • MLS MVP Award 2015
  • MLS Golden Boot 2015
  • MLS Top Asist 2015
  • MLS Newcomer of the Year 2015

Kilka miesięcy temu zastanawialiśmy się na łamach iGola, czy Giovinco nie powinien powrócić do Europy (tekst do przeczytania tutaj). Wszystko wskazuje na to, że w Stanach czuje się świetnie! W pierwszym sezonie zdobył 22 bramki w 33 spotkaniach – był to jego rekord w liczbie zdobytych bramek w jednych rozgrywkach. W tym sezonie po ośmiu spotkaniach ma już na koncie sześć bramek. W klasyfikacji króla strzelców wyprzedzają go na razie Chris Wondolowski i Fanendo Adi. Obaj wystąpili w jednym meczu więcej. Co ciekawe, drugim strzelcem drużyny (ex aequo z Marco Delgado i Willem Jonhsonem) jest… Damien Perquis, który jest stałym punktem kanadyjskiej twierdzy.

Na sam koniec naszej podróży po Stanach Zjednoczonych lądujemy w Orlando, gdzie wizytujemy klub Orlando City. W fioletowych strojach występuje między innymi Kaka, który podobnie jak wyżej wymienieni zawodnicy… był kontuzjowany. W pozostałych spotkaniach zdobył dwie bramki i asysty. Tym samym znacząco przyczynił się do zwycięstwa 4:1 nad Portland Timbers – dwukrotnie notował kluczowe podanie, a raz sam znalazł drogę do siatki.

Również Antonio Nocerino zaliczył już dużo minut na boiskach MLS. Co prawda Włoch nie zdobył ani jednego gola ani nie notował kluczowych podań przy bramkach kolegów, ale swoim doświadczeniem poważnie zarządza środkiem pola ekipy z Orlando. Z zupełnie innej strony pokazuje się natomiast Julio Baptista, który w Major League Soccer zgarnia przede wszystkim pieniądze z tytułu kontraktu. W tym sezonie rozegrał jedynie 163 minuty w sześciu meczach.

Julio Baptista w Major League Soccer
Julio Baptista to jeden z nielicznych przypadków odcinania kuponów od udanej kariery (fot. OrlandoCitySC.com)

Czas na jakieś wnioski. Z pewnością do Major League Soccer nie leci się jedynie promować soccera i odcinać kuponów od świetnej kariery, bo poziom piłkarski spotkań jest coraz wyższy. Większość zawodników rzeczywiście dostaje sowite pensje, jednak jak widać, zdecydowanie na to zasługuje. Co dobitnie zostało pokazane – w niemal wszystkich przypadkach garczom bliżej jest do emerytury niż lat świetności. Urazy są na porządku dziennym, jednak pamiętajmy, że większość z nich ma za sobą dziesiątki lat gry w futbol na najwyższym poziomie. I czeka ich co najmniej sezon lub dwa w soccera.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze