Obok Juliana Weigla chyba największe odkrycie trwającego sezonu Bundesligi. Urodzony 1 stycznia 1996 roku pomocnik coraz śmielej radzący sobie w Borussii Moenchengladbach i coraz mocniej pukający do drzwi reprezentacji Niemiec. Do tego opisu jak ulał pasuje Mahmoud Dahoud.
Zanim jednak przejdziemy do rzeczy przyjemnych, zacznijmy od jego trudnego dzieciństwa. Na świat przyszedł w syryjskiej Amudzie, miejscowości, która znajduje się niedaleko granicy z Turcją. Z powodu represji reżimu Hafeza al-Assada jego rodzice postanowili, gdy chłopiec miał 10 miesięcy, wyemigrować do Niemiec.
W kraju naszych sąsiadów zaczął przygodę z futbolem. Jako junior grał m.in. w Fortunie Duesseldorf, a w 2010 roku został wypatrzony przez skautów zespołu z Moenchengladbach. Już w 2013 roku dostał szansę treningów z dorosłą drużyną, a po czterech latach dzięki zaufaniu Luciena Favre’a zadebiutował w niej. Debiut przypadł na mecz Ligi Europy z FK Sarajevo, kiedy „Die Fohlen” pokonali bośniackiego rywala aż 7:0. Pierwszy mecz w lidze odhaczył natomiast 11 kwietnia 2015 roku, kiedy Borussia pokonała imienniczkę z Dortmundu 3:1. Dahoud wszedł wtedy na boisko w końcówce za Patricka Herrmanna.
Od nowego sezonu zaczął coraz dłuższym krokiem kroczyć ku pierwszemu składowi. „Źrebakom” jednak na początku wybitnie nie szło, ponieważ przegrali pierwszych pięć meczów ligowych (w czterech z nich 19-latek wchodził z ławki rezerwowych). Następstwem fatalnej formy była rezygnacja Luciena Favre’a. Zastąpił go żółtodziób Andre Schubert, który wcześniej prowadził rezerwy Gladbach, a także reprezentację Niemiec do lat 15.
Jego pierwszy raz na ławce trenerskiej w Bundeslidze przypadł na rywalizację z Augsburgiem. Jak się później okazało, wieczór 23 września 2015 roku (dodajmy, że dzień wcześniej fenomenalnie zagrał Robert Lewandowski, który pogrążył Wolfsburg, strzelając pięć bramek) był magiczny zarówno dla nowego trenera, jak i dla utalentowanego pomocnika. Borussia wygrała 4:2, a jednym z najlepszych aktorów widowiska był wspomniany wcześniej Niemiec o syryjskich korzeniach, który był bardzo kreatywny i który strzelił gola i dostał wręcz znakomitą notę 2 w „Kickerze”.
Tak prezentował się nasz bohater w debiucie Schuberta w roli trenera „Źrebaków”
Od tego momentu był już czołową postacią środka pola, zawodnikiem, który pełnił rolę łącznika między linią obrony a linią pomocy. 20-latek jest zawodnikiem, który emanuje bardzo dużym spokojem. Wiele razy, nawet mając na plecach rywala, potrafił wydostać się spod pressingu i zagrać piłkę do partnera. Prócz posiadania umiejętności w rozgrywaniu akcji na 40 metrze przed własną bramką, umie podciągnąć z akcją ofensywną do przodu. Efektem takich zachowań są cztery bramki, a także sześć asyst, które ma na swoim koncie w trwającym sezonie Bundesligi.
Nic dziwnego, że z miesiąca na miesiąc na sile przybierają spekulacje o możliwości powołania do dorosłej kadry, a sam Dahoud zaczyna coraz mocniej dawać do zrozumienia, że ewentualna nominacja od Joachima Loewa, który, dodajmy, obserwował już utalentowanego pomocnika, byłaby spełnieniem jego marzeń. Prawdopodobnie Dahoud na mistrzostwa Europy do Francji nie pojedzie, jednak może być silnym ogniwem w kontekście budowy drużyny na mundial w Rosji.
Na razie piłkarz, który jest porównywany do znamienitego Ilkaya Guendogana, został dostrzeżony przez Horsta Hrubescha – selekcjonera kadry do lat 21 i po raz pierwszy ma szansę zagrać w reprezentacji, która walczy o bilety na polskie młodzieżowe mistrzostwa Europy. – Dahoud prezentuje ostatnio bardzo dobrą formę, więc powołanie jest naturalną tego konsekwencją – dał do zrozumienia 64-letni selekcjoner niemieckiej młodzieżówki, który ma również go zabrać na Igrzyska Olimpijskie do Rio.
Nad czym musi pracować nasz bohater? Przede wszystkim nad regularnością, dlatego że bardzo często po świetnym występie jednego dnia drugiego gra na niższym poziomie i nie akcentuje już tak mocno swojego pobytu na placu gry. Przed młodym pomocnikiem jeszcze wiele pracy, ale jeżeli nie zejdzie z tego szlaku, za kilka lat coraz mocniej będzie wiązało się go z wielkimi klubami (zimą ponoć chrapkę mieli na niego działacze Manchesteru City).
Oto potwierdzenie, dlaczego w meczu z Werderem na początku lutego należał do jednego z najlepszych na boisku:
DAHOUD!
Mahmoud #Dahoud 35 touches in the 1st half. Can he continue pulling the strings for @borussia_en? #BMGSVW pic.twitter.com/jopTBBuax0
— Bundesliga English (@Bundesliga_EN) February 5, 2016