Maccabi Tel Awiw – najlepsza defensywa minionego sezonu w Europie


Przyglądamy się czynnikom, które wpłynęły na fantastyczną postawę w obronie drużyny z Izraela

28 lipca 2020 Maccabi Tel Awiw – najlepsza defensywa minionego sezonu w Europie
grada3.com

Kilka europejskich drużyn w swoich rodzimych ligach zdeklasowało w tym dziwnym, długim sezonie krajowych rywali. Były tradycyjnie PSG i Bayern. Był Liverpool, był Club Brugge, był Zenit. Podobnego wyczynu dokonała drużyna może mniej oczywista, z ligi nieco mniej popularnej, ale zrobiła to w niesamowity sposób. Mowa o Maccabi Tel Awiw, które nie tylko wygrało z olbrzymią przewagą, ale zasłużyło też na miano najlepszej defensywy wśród lig federacji należących do UEFA. Spróbujmy rozgryźć obronę drużyny z Izraela.


Udostępnij na Udostępnij na

Najpierw kilka oczywistych faktów. Maccabi zakończyło sezon z 87 punktami w 36 meczach, co daje średnią 2,42 punktu na mecz. Imponujące. Drugie w tabeli Maccabi Hajfa też miało niezły sezon (pierwszy od dawna dla tej zasłużonej dla izraelskiej piłki drużyny), ale zdobyło jednak aż o 14 punktów mniej. To nie pierwszy tak genialny sezon w wykonaniu „Żółtych”. Rok temu zdobyli 89 punktów, wicemistrza wyprzedzając (ponownie Maccabi Hajfa) o 31 (!) punktów. Bilans bramkowy? 77:17. W minionym sezonie z przodu nie było aż tak wspaniale (63 gole), ale za to z tyłu – absolutne arcymistrzostwo.

Bramka tracona raz na cztery mecze? Proszę bardzo!

Maccabi w sezonie 2019/2020 straciło w 36 meczach… 10 goli. Już w sam ten fakt trudno uwierzyć, a mogło być jeszcze lepiej. 0,28 traconego gola na mecz. Mniej więcej jedna stracona bramka na cztery spotkania. Żeby było śmieszniej, Maccabi pierwszego gola w sezonie straciło w… 14. kolejce. Nie był to wcale pojedynek z którymś z rywali do tytułu, a z Nes Tziona, która ostatecznie spadła na zaplecze izraelskiej elity.

Połowę z tych dziesięciu bramek Maccabi straciło w zaledwie dwóch meczach: z Maccabi Hajfa (na wyjeździe), w którym bramkarz mistrza skapitulował trzykrotnie (a i tak MTA ten mecz wygrało), oraz z Hapoelem Beer Szewa. Ten ostatni mecz, mimo pewnego już od dawna tytułu, był wyjątkowo bolesny, o czym napiszemy w dalszej części. W pozostałych 34 spotkaniach defensywa Maccabi dała się więc zaskoczyć pięciokrotnie. Raz na siedem spotkań. Do tego kolejna szokująca statystyka: 29 czystych kont. Kosmos.

Architekci sukcesu

Komu (i czemu) Maccabi zawdzięcza więc te niesamowite liczby? W 23 z 26 meczów rundy zasadniczej (w Izraelu tabela również jest dzielona na grupę mistrzowską i spadkową) zestawienie w defensywie wyglądało identycznie. W bramce Daniel Miller Tenenbaum znany po prostu jako Daniel. 25-letni golkiper urodził się w Rio de Janeiro w rodzinie aszkenazyjskich Żydów. Swoją Bar Micwę (rytuał przejścia w dorosłość u chłopców) przeszedł w Izraelu. Do Izraela na stałe trafił w 2017 roku z Flamengo. W tym czasie nauczył się hebrajskiego i zdążył nawet odbyć służbę wojskową w izraelskiej armii. Daniel zagrał w 33 meczach. Na trzy ostatnie spotkania zastąpił go Grek Andreas Gianniotis.

Czwórka z tyłu to niemal niezmiennie przez cały sezon Portugalczyk Andre Geraldes (prawa strona), Hiszpan Enric Saborit (lewa) oraz Jair (Portugalia) i Eitan Tibi (Izrael) w środku defensywy. Dla Geraldesa był to pierwszy sezon w Maccabi. Wcześniej 29-latek grał głównie w Belenses, Vitorii Setubal i Sportingu Gijon. Do drużyny wpasował się więc perfekcyjnie. Pozostała czwórka (łącznie z bramkarzem) była w Maccabi już sezon wcześniej, ale żaden z tych piłkarzy nie odegrał znaczącej roli w mistrzostwie z roku 2019.

Saborit i Jair zagrali wtedy w siedmiu meczach, Daniel i Tibi w trzech. Saborita kibice hiszpańskiej piłki powinni kojarzyć z Athletiku Bilbao, dla którego w sezonie 2017/2018 rozegrał 19 spotkań. Jair przed Izraelem grał w drugoligowej Huesce. Tibi w klubie jest od 2012 roku, ale był jedynie dublerem. We wszystkich poprzednich sezonach łącznie nie zebrał tylu występów, co w tym właśnie zakończonym.

Stabilność formacji była kluczem

Jednym z kluczowych elementów była więc stabilność składu. Defensywa jest nieco bardziej newragliczną formacją i mieszanie w jej zestawieniu zwykle nie wychodzi drużynie na dobre. Żelazna czwórka, a do tego pewny bramkarz zrobiły świetną robotę. Obrońcy MTA rewelacyjnie się ze sobą rozumieją. W rundzie zasadniczej stawianie na sprawdzonych graczy wyszło bez zarzutu. 19-7-0, 64 punkty, choć tylko sześć punktów przewagi nad Maccabi Hajfa.

W grupie mistrzowskiej Maccabi przestawiło się na trójkę środkowych defensorów z dwoma wahadłowymi. Do portugalsko-hiszpańsko-izraelskiej czwórki dołączyło trzech Izraelczyków – Ofir Davidzada, Shiran Yeini i Shahar Piven. Efekt? Równie kapitalny. No może oprócz ostatniego meczu. Maccabi wygrało siedem razy, dwa razy zremisowało i raz przegrało. Powiększyło swoją przewagę o osiem punktów i pewnie zostało mistrzem.

Maccabi Hajfa vs Maccabi Tel Awiw 3:4. MTA tylko w tym jednym meczu straciło 30% wszystkich swoich goli w całym sezonie.

Siła doświadczenia

Nie bez znaczenia było też doświadczenie. Geraldes ma 29 lat, Jair 31, Saborit 28, Tibi 33. Trójka, która dorzuciła swoje w rundzie finałowej, to: Yeini (34 lata), Davidzada (29 lat) i tylko Piven jest nieco młodszy, ale daleko mu do bycia żółtodziobem, bo urodził się w 1995 roku. Często mówi się o sukcesie jako połączeniu doświadczenia i młodości. No to nie tym razem. Maccabi w tyłach to zdecydowanie ekipa weteranów. Weteranów, którzy zawstydzili młodzież i zostali najlepszą defensywą Europy w sezonie 2019/2020.

Warto wspomnieć też o linii pomocy, która przecież również ma wiele zadań w obronie. Główne postaci to Dan Leon Glazer i Dor Micha (odpowiednio 33 i 28 meczów) rozbijający ataki rywali w środku pola. Pomógł też wydatnie Eyal Golasa, Dor Peretz, Avi Rikan i Omer Atzili (odpowiednio 30, 15, 27 i 21 występów). Kluczowym ogniwem, które sprawiało, że defensywna czwórka miała stosunkowo mało roboty przez cały sezon, był Glazer. Typowy boiskowy zabijaka, anchor man, który zebrał zaledwie o jedną żółtą kartkę mniej niż Geraldes, Saborit, Jair i Tibi razem wzięci. Glazer został ukarany żółtkiem dwunastokrotnie, wielokrotnie przerywając groźne akcje rywali, zanim dotarli oni do pola karnego.

 

Kto tą orkiestrą dyrygował?

Nie byłoby tego wszystkiego bez dyrygenta, który w całej tej układance jest prawdopodobnie najważniejszym człowiekiem. Vladimir Ivić, serbski trener z piłkarską przeszłością w Partizanie, AEK-u, Arisie i PAOK-u, przejął Maccabi w 2018. Kontrakt na dwa lata mógł być najlepszą decyzją włodarzy Maccabi w historii klubu. Ivić zdobył dwa mistrzostwa. Zdobył je w takim stylu, że aż trudno w to uwierzyć.

Tylko dwa przegrane spotkania w lidze na przestrzeni 72 meczów. Na razie nie przełożyło się to na sukcesy w europejskich pucharach. W pierwszym sezonie pod wodzą Ivicia Maccabi nie awansowało do rundy grupowej LE, przegrywając w ostatniej rundzie z norweskim Sarpsborgiem. W sezonie 2019/2020 w ścieżce mistrzowskiej w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów było gorsze od CFR Cluj. Była jeszcze szansa na rundę grupową LE, ale dwie kompromitujące porażki z litewską Suduvą zamknęły ekipie Ivicia tę drogę.

Sezon (prawie) idealny

Wspomnieliśmy już o meczu z Hapoelem Beer Szewa, który sprawił mistrzowi Izraela sporo bólu. Spotkanie to miało miejsce w ostatniej kolejce sezonu. Maccabi miało w tamtym momencie bilans 26-9-0. Było więc o krok od zakończenia rozgrywek bez ani jednej porażki. Hapoel, który zdobywał mistrzostwo trzy razy z rzędu w latach 2016–2018, postawił się hegemonowi, mimo że o nic już nie grał. Gole Qaysa Ghanema i Orena Bittona jeszcze w pierwszej połowie załatwiły sprawę.

Był to jednocześnie jeden z sześciu meczów, w którym MTA gola nie zdobyło. Maccabi więc drugi raz z rzędu kończy sezon z jedną porażką. Rok wcześniej pierwszy i ostatni raz przegrało na cztery kolejki przed końcem (wtedy z Bnei Yehuda).

Kto jeszcze się w tym sezonie popisał?

Maccabi nie było jedyną drużyną w Europie z fantastyczną defensywą na swoim podwórku. W sezonie 2019/2020 minimalnie gorsza była Slavia Praga, która straciła 12 goli w 35 meczach. Równie blisko osiągnięcia Maccabi był azerski Karabach, który w skróconym sezonie (w Azerbejdżanie zaliczono tabelę po rozegraniu 20 kolejek) stracił siedem goli. Wśród lig grających systemem wiosna – jesień najlepszy w 2019 był mołdawski Sheriff Tyraspol – kapitulował dziewięciokrotnie w 28 meczach.

Żaden z europejskich hegemonów nie był nawet blisko wyniku mistrza Izraela. Nikt z nas oczywiście nie twierdzi, że defensywa Maccabi jest lepsza od tej, którą ma Liverpool czy Bayern. Na własnym podwórku to jednak drużyna z Tel Awiwu całkowicie zneutralizowała linię ofensywną swoich ligowych rywali w taki sposób, że trudno przejść obok tego obojętnie. Liga izraelska nie należy do najsilniejszych w UEFA, ale daleko też jej do lig pastersko-kelnerskich. Jej przedstawiciele częściej występowali w Lidze Mistrzów niż przedstawiciele naszej ekstraklasy, zatem patrzenie na mistrza Izraela z góry z pewnością nie jest dobrym pomysłem.

Być może w Tel Awiwie tworzy się właśnie pod serbską batutą ciekawy projekt, który w przyszłym sezonie narobi zamieszania w którymś z europejskich pucharów. Na efekty będziemy musieli jeszcze kilka tygodni poczekać, ale poziom dominacji Maccabi w Izraelu daje kibicom „Żółtych” uzasadnione nadzieje, że europejska przygoda nie skończy się znowu latem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze