Łukasz Zjawiński: Każdy dzień to jest spełnienie marzeń [WYWIAD]


Rozmawiamy z napastnikiem Widzewa Łódź

2 kwietnia 2023 Łukasz Zjawiński: Każdy dzień to jest spełnienie marzeń [WYWIAD]
Martyna Kowalska / Widzew Łódź

Widzew Łódź świetnie sobie radzi na polskich boiskach, szczególnie patrząc na to, że jest beniaminkiem. Obecnie zajmuje piąte miejsce w lidze i walczy o grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. W jego szeregach znajduje się Łukasz Zjawiński, który od dłuższego czasu próbuje znaleźć drogę do bramki rywala. Postanowiliśmy z nim porozmawiać o Widzewie Łódź, niedoszłym wypożyczeniu do Warty Poznań czy jego niemocy strzeleckiej.


Udostępnij na Udostępnij na

Czy jest Pan zadowolony z liczby minut, jaką Pan otrzymuje w Widzewie?

Zawsze chciałoby się grać jak najwięcej, ale było, jak było, i zagrałem do tej pory tyle minut, ile zagrałem. Chciałbym, żeby ta liczba była większa, ale wiem, że trzeba pracować ciężko na swoje minuty. Ja tak do tego podchodzę i wychodzę z założenia, że trzeba cały czas pracować, bo nie wiesz, co się wydarzy. Nie wiesz, kiedy dostaniesz jeszcze większą szanse. Na początku grałem co mecz w większym odstępie czasowym. Obecnie gram troszkę mniej albo zdarza się to sporadycznie w większym wymiarze. Na pewno chciałbym grać więcej, ale jest to decyzja trenera. Ja pracuję, żeby tych minut było jak najwięcej.

W lipcu zeszłego roku dużo mówiło się o Pana wypożyczeniu do Warty Poznań. Dlaczego ostatecznie nie doszło ono do skutku?

Podpisałem kontrakt, tylko pozostały kwestie dogadania się klubów. W ostatecznym rozrachunku do tego nie doszło, ponieważ kluby się nie dogadały. Ja sam do końca nie wiem, co tam się wydarzyło, bo byłem już z drużyną, przeszedłem wszystkie testy, byłem na treningach drużyny. Niestety nie mogłem z nią trenować, gdyż nie dostałem takiej zgody. Myślę, że kluby ostatecznie się nie dogadały, bo ja z Wartą byłem już dogadany, poznałem całą drużynę, byłem w szatni, przez cały tydzień trenowałem. Już nawet zdjęcie zrobiłem z drużyną Warty, więc było bardzo blisko. Nawet bym powiedział, że byłem częścią drużyny przez tydzień. Szczerze mówiąc, nie chcę się już rozwodzić nad tym, dlaczego do tego nie doszło, ale takie jest życie. Widocznie tak miało być.

W tym sezonie można było widzieć Pana zarówno w roli napastnika, jak i ofensywnego pomocnika. Na której z tych pozycji woli Pan grać?

Ja się będę upierał, że jestem typowym napastnikiem. Przynajmniej w moim odczuciu, bo mam taką naturę. Jestem wysoki, mam takie warunki, a nie inne. Grając na pozycji „dziewiątki”, czuję się najlepiej i gdy występowałem na swojej pozycji, to dawałem liczby i swoją jakość. Tylko musiałem też występować na tej pozycji w dłuższym okresie, a nie tylko przez parę minut, ale kilka meczów z rzędu, bo jednak to też jest bardzo ważne. Tutaj występowałem głównie na pozycji skrzydłowego, może nie takiego typowego, bo często schodziłem do środka, ale jako taki skrzydłowy bardzo podwieszony pod napastnika.

Wiadomo, że to całkiem inna pozycja, musiałem się jej uczyć i było tych meczów troszkę więcej szarpanych, było dużo niedokładności, ale coraz lepiej się na tej pozycji czułem i się jej uczyłem. Dużo poświęcałem czasu, nie tylko z trenerem Januszem Niedźwiedziem, lecz także z jego asystentami, żeby jak najlepiej zrozumieć tę pozycję, bo wiedziałem, że będę na niej występował. Chciałem się jak najlepiej na niej pokazywać i robić to, czego ode mnie oczekują trenerzy. Tak to się potoczyło, że na ten moment mam więcej występów na pozycji skrzydłowego niż na tej mojej nominalnej „dziewiątce”.

Ostatnią bramkę w oficjalnym meczu zdobył Pan 31 sierpnia zeszłego roku w Pucharze Polski z KKS Kalisz. Z czego wynika według Pana taka niemoc strzelecka?

Trudno to wytłumaczyć, nie ma jednej przyczyny, dlaczego od dłuższego czasu tej bramki nie strzeliłem. Tak naprawdę nie można się nad tym rozwodzić, bo trzeba myśleć cały czas do przodu. Nie można zaprzątać sobie głowy tym co było, tylko trzeba się skupić na tym, co jest przed tobą. Też już miałem kiedyś taki okres, gdy po prostu nie strzelałem. Wiem, jak sobie z tym radzić, i nie myślę nadmiernie nad tym. Wiadomo, że chciałbym strzelać jak najczęściej, i wiem, że się tego ode mnie oczekuje. Ja sam tego od siebie oczekuję, ale czym to może być spowodowane, nie mam pojęcia.

Na pewno sytuacje były, może brakowało trochę szczęścia w niektórych meczach, na przykład słupek w meczu z Jagiellonią czy w pierwszym swoim meczu w Widzewie z Wartą, gdy bramkarz mnie wyciągnął. Było parę sytuacji, więc brakło może skuteczności, może troszkę szczęścia, ale bardziej brakowało dojść do tych sytuacji, bo wiem, że potrafię się w nich znajdować. Wiem, że grając na swojej nominalnej pozycji, też potrafiłem znajdować sytuacje, że tak powiem z kapelusza. Zostawiłbym to może bardziej do jakiegoś głębszego przemyślenia, choć sam o tym zbyt mocno nie myślę, bo dla mnie najważniejsze jest to, co przede mną. W każdym meczu, dostając pięć minut lub więcej czy mniej, staram się tę bramkę strzelić.

Czy w szatni Widzewa wszyscy za cel obierają sobie grę w przyszłym sezonie w europejskich pucharach? Czy raczej nastroje są tonowane?

Wiadomo, jaki przed sezonem był cel drużyny i klubu. Myślę, że został on wykonany przez to, że mamy już tyle punktów, aby utrzymać się w ekstraklasie, ale my na to nie patrzymy. Ten cel, jaki mamy przed sobą i jest w nas zaszczepiany, to granie jak najlepiej w każdym meczu i zdobywanie przez każdego z nas jak największej liczby minut, bo jednak będąc w takim klubie jak Widzew, to jest najważniejsze dla ciebie i ludzi, którzy tworzą ten klub, żeby drużyna w każdym meczu pokazywała swoją piłkę, czyli bardzo ofensywną, zorganizowaną i taką z polotem, żeby to nie był przypadek, że po pierwszej rundzie byliśmy tak wysoko, a później coś się po kolei psuło.

Dla nas każdy mecz jest ważny i trzeba w nim zdobywać jak największą liczbę punktów, bo to nam da w ostatecznym rozrachunku miejsce, jakie będziemy chcieli, a jakie to będzie, to zobaczymy. Mamy nadzieję, że jak najwyższe. Co do europejskich pucharów to myślę, że zobaczymy na koniec, przewijał się ten temat w mediach, ale my w szatni myślimy nad tym, żeby w każdym meczu pokazywać się z jak najlepszej strony, a spekulacje dotyczące europejskich pucharów zostawiamy na boku i myślę, że jest to najlepsze dla całej drużyny.

Spędził już Pan w Widzewie parę miesięcy. Czy jest coś, co wyróżnia ten klub na tle innych drużyn, w których Pan grał?

Widzew jest ewenementem, jeśli chodzi o skalę wykupu karnetów czy ogólnie liczby kibiców na trybunach. Jest to przeskok, bo jednak tutaj na meczach co drugi tydzień masz cały stadion. To na pewno bardzo wyróżnia Widzew nie tylko na tle klubów, w których byłem, ale ogólnie wśród wszystkich drużyn w Polsce, gdyż nie jest to takie proste co sezon wyprzedawać wszystkie karnety.

Jest jakiś piłkarz w Widzewie, którego grę stara się Pan podpatrywać?

Uważam, że jest wielu zawodników w drużynie, którzy mają bardzo dużą jakość, prezentują bardzo wysoki poziom i mogę się od nich dużo nauczyć. Raczej skupiam się na tym, żeby podglądać ludzi, którzy grają na mojej pozycji w lepszych ligach, a co do zawodników Widzewa zawszę mogę od nich liczyć na radę, coś podpatrzeć. Jest tutaj taka grupa piłkarzy, których jakość jest bardzo wysoka, od których można się dużo nauczyć, ale nie będę wymieniał z imienia i nazwiska, bo nie chciałbym, żeby ktoś poczuł się pokrzywdzony.

Spójrzmy w przeszłość. Jakie jest obecnie najlepsze wspomnienie w Pana seniorskiej karierze?

Trudno powiedzieć, bo trochę tych wspomnień było, nie chciałbym też zapominać o jakimś. Jednak na pewno wypożyczenie do Sandecji to był mój najlepszy okres i uważam, że też przełomowy w seniorskiej piłce, gdyż było blisko przełamania tej dwucyfrówki. Ostatecznie strzeliłem dziewięć bramek, a było bardzo blisko, żebym strzelił 10, więc to był mój najlepszy czas do tej pory. Chociaż mam nadzieję, że ten najlepszy dopiero przede mną i będzie jeszcze lepiej. Uważam, że mam do tego predyspozycje, w sensie, że mogę strzelać i pokazywać się w każdym meczu z dobrej strony.

Jak wyobraża Pan sobie swoją przyszłość po tym sezonie?

Trudno powiedzieć, co się wydarzy. Na ten moment jestem wypożyczony do Widzewa i zobaczymy, jak to wszystko się potoczy. Obecnie myślę tylko o tym, co przed nami. Walczmy o jak najwyższą lokatę w ekstraklasie, bo jesteśmy na piątym miejscu, a wiemy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chcemy być jak najwyżej, więc najważniejszy dla mnie jest ten cel krótkofalowy, bo chcę też występować do końca sezonu z jak największą liczbą minut, dać jak najwięcej drużynie i osiągnąć jak najlepszy wynik z zespołem, bo to jest jednak najważniejsze i tego się będę trzymał. Na rozmyślania, co będzie w następnym sezonie, przyjdzie czas, a na ten moment liczy się to, co teraz, czyli Widzew Łódź i to, co chcę dać dla klubu.

W Legii Warszawa grał Pan ze swoim przyjacielem Maciejem Rosołkiem. Czy obecnie po Pańskich meczach rozmawiacie na temat tego, co zrobił Pan dobrze, a co można byłoby poprawić?

Z Maćkiem bardzo długo chodziliśmy razem do klasy, graliśmy razem w drużynie, więc trochę ze sobą przeszliśmy i mieliśmy w piłce młodzieżowej jeden z lepszych okresów, gdy razem graliśmy w zespole. Jednak po meczach jakoś mocno się nie rozwodzimy nad tym, co można było zrobić lepiej. Wiadomo, że wymieniamy się jakimiś spostrzeżeniami. Maciek też dłuższy czas występował w Legii na innej pozycji niż nominalna, bo teoretycznie jego nominalną pozycją jest pozycja napastnika, tak jak i moja, a również występował gdzieś na skrzydle, więc to wszystko jest bardzo podobne. Bardziej rozmawiamy o tym, co u nas, niż o tym, co moglibyśmy robić lepiej.

Jak Pan sobie radzi z krytyką, z którą ostatnio się Pan spotyka?

Nie będę mówił, że czuję presje, bo to jest część tego zawodu. Piłka nożna to jest taki sport, w którym będziesz narażony na krytykę. Ja szczerze mówiąc, radzę sobie z tym dobrze. Mam też wsparcie swoich bliskich, więc nie mam z tym problemu. Nie czytam Twittera czy innych mediów społecznościowych, więc może nie do końca sobie z tego zdaję sprawę, bo po prostu nie wiem, co się dzieje w tym świecie internetowym. Dla mnie jest najważniejsze to, co dzieje się w prawdziwym życiu, i to, czego oczekują ode mnie trener i ludzie w klubie. Ta krytyka, jeśli jest, to ja jej po prostu nie czuję.

Jeśli jest ona konstruktywna i zwróci mi uwagę o coś trener czy ludzie z mojego bliskiego otoczenia, to mogę się nad tym zastanowić. Dla mnie na ten moment skupienie jest całkowite na tym, żeby jak najlepiej występować w każdym meczu i nie zaprzątać sobie tym głowy. Wiem, że jestem w klubie, w którym są wysokie oczekiwania od kibiców, zarządu, ogólnie od klubu. Krytyka i oczekiwania są duże, ale nie mam z tym problemu, daję sobie z tym bardzo dobrze radę.

W zeszłorocznym wywiadzie dla Polskiej Piłki powiedział Pan, że Pańskim marzeniem jest gra w Bundeslidze. Dlaczego akurat ta liga?

Tak, to prawda, jest to moje marzenie. Kiedy byłem młody, gdzieś tak w wieku pięciu lat, mój tata pracował w Austrii. Odkąd zaczął się jeszcze bardziej interesować piłką, bardzo lubił piłkę niemiecką z tego względu, że austriacka piłka jest bardzo blisko z niemiecką piłką. Zawsze o tym rozmawialiśmy i jest to bliskie mojemu sercu i mojego taty. Pamiętam też, że od najmłodszych lat tych Polaków w Bundeslidze było dużo, na przykład Łukasz Piszczek z mojego regionu czy Robert Lewandowski, Kuba Błaszczykowski. To po prostu byli moi idole i od najmłodszych lat oglądałem tę ligę i wiem, na jakim poziomie stoi. Na pewno chciałbym tam występować.

Można też powiedzieć, że jeśli nie marzy się o Bundeslidze czy o Realu Madryt, to nie przejdzie się przez te kluby, które są teoretycznie mniejsze. Taki jest mój cel i marzenie, które trzeba mieć, bo nikt nie zabroni nam marzyć. Marzenia są najpiękniejsze i cieszę się, że mogę o tym marzyć i taki sobie obrałem cel w swoim życiu, bo jednak trzeba go mieć, żeby wiedzieć, do czego chce się dążyć. Poziom ligi niemieckiej, którą oglądam, bardzo mi się podoba i dlatego też chciałbym tam kiedyś występować.

Co według Pana jest ważniejsze, by osiągnąć sukces w piłce nożnej. Siła fizyczna czy mentalna?

Jeśli miałbym powiedzieć, to na pewno nie siła fizyczna. Postawiłbym raczej między mentalnością a umiejętnościami piłkarskimi, bo jednak siłę fizyczną możesz wypracować, co nie jest takie trudne, chyba że nie masz predyspozycji. Chociaż wydaje mi się, że wszystko da się wypracować, więc inaczej bym zadał to pytanie w kontekście mentalności i umiejętności piłkarskich. Gdybym tak miał do tego podejść, to wydaje mi się, że obie rzeczy są bardzo ważne. Bez umiejętności piłkarskich i mentalności nie za bardzo sobie poradzisz. To jest bardzo ważne, żeby sobie poradzić z presją czy krytyką, i jeśli ludzie potrzebują o tym rozmawiać, to powinni o tym rozmawiać, bo żyjemy w takich czasach, kiedy rozmawianie to już jest rzecz naturalna, i wydaje mi się, że to nie jest proste, żeby z niektórymi rzeczami radzić sobie samemu.

W tych czasach jest bardzo dużo ludzi, którzy starają się pracować z trenerami mentalnymi czy z psychologami. Ja akurat radzę sobie dobrze bez takich spotkań. Raczej staram się rozmawiać ze swoimi najbliższymi. Chociaż będąc w Sandecji, rozmawiałem z trenerem przygotowania mentalnego, Rafałem Kubówem, więc czasami też się zdarzało. Wydaje mi się, że strefa mentalna jest bardzo ważna, bo jednak w tych kluczowych momentach musisz umieć tę swoją barierę mentalną przekroczyć, w sensie możesz mieć umiejętności, ale twoja głowa może ci nie pozwalać ich uwolnić, więc jest ona bardzo ważna w piłce i czasami może być ważniejsza niż twoje umiejętności.

Jak Pan uważa, nad czym powinien Pan najbardziej popracować?

Wydaje mi się, że muszę bardzo dużo pracować nad motoryką, bo uważam, że biorąc pod uwagę moje gabaryty, ta siła fizyczna jest na niezłym poziomie i dobrze to wygląda, ale jeśli chodzi o kwestie motoryczne, czyli o troszkę więcej szybkości, to cały czas staram się nad tym pracować i wiem, że mam w tym braki. Dobrze mieć te braki, żeby wiedzieć, nad czym musisz pracować. Dobrze też zdawać sobie z nich sprawę, aby nie stać w miejscu, a to jest dla mnie najważniejsze. Przy moich warunkach trzeba mieć trochę więcej tej szybkości i zwrotności. Dochodzi do tego jeszcze wykończenie, nad którym staram się pracować po każdym treningu czy jeśli tylko jest na to czas. To jest dla mnie najważniejsze, bo jednak napastnik żyje z goli i cały czas tę skuteczność trzeba poprawiać, żeby dążyć do perfekcji.

Co jest dla Pana najważniejsze w życiu?

Dla mnie jest najważniejsze w tym momencie, że jestem zdrowy, bo też miałem moment, gdy tego zdrowia brakowało, kiedy miałem zerwany mięsień dwugłowy i cały czas borykałem się z problemami. Od dłuższego czasu jestem zdrowy i jestem w bardzo dobrym miejscu na ten moment, w którym się rozwijam i mam ze sobą wspaniałych ludzi. Moja rodzina jest zdrowa i to też jest dla mnie najważniejsze i przede wszystkim to, że mogę grać. Codziennie mogę iść do klubu, trenować, grać mecze, mogę spełniać swoje marzenia, bo każdy dzień to jest spełnienie marzeń. Cieszę się z tego, a jedyne, co bym chciał, to grać jeszcze więcej i zdobywać bramki, bo to jest dla mnie najważniejsze i po to też gramy w piłkę, żeby co mecz pokazywać się jak najlepiej. Na ten moment jestem całkowicie szczęśliwy, jestem w super miejscu, tak że nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze