Łukasz Teodorczyk, przechodząc do Udinese Calcio, miał wyrosnąć na jedną z najważniejszych postaci zespołu. Sezon 2017/2018 „Zebrette” zakończyli na 14. miejscu, do ostatnich kolejek bijąc się o utrzymanie w Serie A. Polak miał być jednym z leków na całe zło i wraz z nową gwardią chciał wyprowadzić Udinese z zapaści.
Jednak nic bardziej mylnego. Były napastnik Anderlechtu od momentu pojawienia się na Stadio Friuli wybiegł na murawę tylko siedemnaście razy. Dodatkowo jego liczby są bardzo słabe. Napastnik wciąż nie dobił do granicy 400 minut w Serie A i strzelił tylko jedną bramkę. W tym sezonie Ivan Tudor w trzech meczach dał mu raptem 12 minut i nie zanosi się na to, aby miało to ulec poprawie. Były napastnik reprezentacji Polski w klubie nie cieszy się mocną pozycją i kto wie, czy nie będzie zmuszony szukać nowego pracodawcy.
Łukasz Teodorczyk i jego problemy zdrowotne
Snajper Udinese już po ósmej serii gier doznał kontuzji, która wyłączyła go z gry na blisko cztery miesiące. Łukasz Teodorczyk na początku października zmagał się z narastającymi bólami. Jak się okazało, był to uraz przepukliny pachwinowej i „Teo” musiał przejść operację. Do gry wrócił dopiero na początku lutego, kiedy to trener wpuścił z ławki Davide Nicola w spotkaniu przeciwko Torino.
– Pod koniec października przeszedłem operację. Miałem przepuklinę pachwinową obustronną. Z tym problemem wspólnie z lekarzami z Monachium wzorowo sobie poradziliśmy. Ale pozostał inny towarzyszący tamtej kontuzji. Odczuwam ból spojenia łonowego. Leczyłem się w klubie. Lekarzom z Udinese bardzo zależało, żeby mi pomóc. Próbowaliśmy wyeliminować problem ćwiczeniami korekcyjnymi i różnymi zabiegami, brałem też tabletki i zastrzyki. Ból by mniejszy, ale niestety nie ustępował. W końcu wylądowałem w Łodzi, u doktora Bartłomieja Kacprzaka. – mówił na początku roku napastnik w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”. Całość znajdziecie TUTAJ.
Niestety, ale po miesiącu uraz pachwiny się odnowił i Teodorczyk ponownie był zmuszony do pauzy. Stracił kolejny miesiąc ze względu na kontuzję. Od tamtej pory wciąż nie strzelił gola, a na jego trafienie czekamy od lutego. Wówczas Udinese po jego golu wyszarpało domowe zwycięstwo przeciwko pogodzonemu ze spadkiem Chievo Werona. Początkowo Polak nie wykorzystał rzutu karnego, natomiast po dobitce pokonał Stefano Sorrentino.
Rywalizacja w Udinese
Rywalizacja na pozycji napastnika w Udinese jest bardzo zacięta i nie pomaga Teodorczykowi. Nietykalnym wręcz punktem ataku jest kapitan Udine, Kevin Lasagna. Włoch w ubiegłej kampanii strzelił sześć bramek, jednak jego uniwersalność została doceniona nawet przez Manciniego. Selekcjoner Italii powołał go do kadry, a Kevin w swoim debiucie zaliczył asystę w meczu Ligi Narodów przeciwko Polsce.
Kolejnym zawodnikiem, mogącym grać w duecie z Lasagną, jest Rodrigo De Paul. Argentyńczyk wzbudzał zainteresowanie czołowych klubów w Europie, jednak ostatecznie pozostał na Dacia Arena. Rodrigo już w pierwszej kolejce po wejściu z ławki zapewnił zwycięstwo przeciwko Milanowi po świetnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego. De Paul w zeszłym sezonie stanowił jednoosobową armię i dzięki niemu „Zebrette” utrzymali się w lidze. Reprezentant Argentyny brał bezpośredni udział przy ponad 40% bramek strzelonych przez Udine.
1 – Rodrigo de Paul ha fornito un assist vincente con il primo pallone giocato in questo campionato, 25 secondi dopo il suo ingresso in campo. Decisivo. #UdineseMilan
— OptaPaolo (@OptaPaolo) August 25, 2019
Oprócz tego w kolejce do gry są Stefano Okaka, Ignacio Pussetto i Ilija Nestorovski. Okaka w drugiej połowie poprzedniej kampanii strzelił sześć goli, wykorzystując nieobecność polskiego napastnika. Natomiast Pussetto to jeden z najważniejszych elementów układanki, z którego Igor Tudor nie chce rezygnować. Nestorovski trafił do Udine latem z sycylijskiego Palermo, w którym był gwiazdą Serie B, strzelając 14 goli. Już teraz Tudor daje mu szanse i ceni go sobie bardziej aniżeli Łukasza Teodorczyka.
Zniknął z radaru selekcjonera
Łukasz Teodorczyk ostatnio również zniknął z radaru selekcjonera i polskich kibiców. O Polaku coraz trudniej coś przeczytać w mediach i przy ewentualnych powołaniach nawet nie jest wspominany. Niestety, ale z perspektywy czasu okazało się, że transfer na Półwysep Apeniński był krokiem w tył i oddaleniem się od możliwości gry na Euro 2020.
Dodatkowo na początku zeszłego sezonu niczym z kapelusza wyskoczył Krzysztof Piątek. „Bomber” wziął szturmem Serie A i nikt sobie na tę chwilę nie wyobraża braku powołania dla napastnika Milanu. Nawet Mariusz Stępiński był w stanie strzelić sześć goli w katastrofalnym Cheivo i zapewnić sobie zakotwiczenie na dłużej w Serie A. Łukasz Teodorczyk obecnie znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. W klubie nie może liczyć na regularną grę, a kadra już dawno mu odjechała. Jednak czy będzie w stanie wrócić na właściwe tory? Czy uda mu się jeszcze trafić na usta całej piłkarskiej Polski? Jeżeli „Teo” chce ponownie regularnie grać i liczyć na powrót do kadry, jedyną opcją jest transfer. Udinese wydaje się spalonym gruntem, po którym nie warto stąpać.