Luis Alberto ma na swoim koncie występy w rezerwach Sevilli i FC Barcelona. Grał również w Maladze i Liverpoolu. Dużo spodziewano się po Hiszpanie, ale jego kariera nie ułożyła się tak spektakularnie, jak się wydawało. W połowie 2016 roku trafił do Lazio. Już teraz możemy powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę. Alberto staje się coraz lepszym zawodnikiem, a w trakcie obecnego sezonu "wykręca" niesamowite liczby. Czy będzie najlepszym pomocnikiem Serie A?
Lazio, przy bardzo słabej postawie Napoli, znajduje się na 3. miejscu w lidze i może powalczyć o awans do Ligi Mistrzów. Po raz ostatni uczestniczyli w fazie grupowej tych rozgrywek podczas sezonu 2007/2008! Teraz są na bardzo dobrej drodze, żeby przerwać to długie oczekiwanie. Ciro Immobile strzelił już 14 goli w lidze – rozegrano do tej pory 13 meczów. To oznacza jedno, jeśli Włoch utrzyma taką formę, pobije rekord Gonzalo Higuaina w liczbie trafień w trakcie jednego sezonu. Napastnik zbiera wiele pochwał, jednak na szczęście coraz więcej mówi się o Luisie Alberto. Hiszpan jest obok Ciro drugą największą gwiazdą zespołu ze Stadio Olimpico.
Obiecujące początki kariery
Luis Alberto jest wychowankiem Jerez CF, ale już w wieku 12 lat trafił do szkółki Sevilli. Występował w juniorskich zespołach klubu z Andaluzji i z czasem włączono go do drużyny rezerw. W latach 2009–2012 zaliczył 77 meczów i strzelił 25 goli w Segunda Division B. Za to już w trakcie sezonu 2010/2011 zadebiutował w dorosłej drużynie, wystąpił w trzech meczach, w spotkaniu z Espanyolem Barcelona zanotował asystę przy golu Frederica Kanoute. W kolejnym sezonie pojawił się na boisku sześć razy, ale nie powtórzył tego wyczynu – grał tylko przez 89 minut.
Mimo to Luis Alberto znalazł się w kręgu zainteresowań rezerw FC Barcelona. „Duma Katalonii” nie chciała od razu wiązać się z piłkarzem, dlatego zdecydowano się na wypożyczenie za 200 tysięcy euro z opcją wykupu. Trzeba zaznaczyć, że prezentował się w nowym zespole wręcz znakomicie. Zagrał w 38 meczach sezonu 2012/2013, zdobył 11 goli i zaliczył 18 asyst. Oprócz niego w rezerwach Barcelony grali między innymi Rafinha, Gerard Deulofeu czy Sergi Roberto. Mimo dobrych występów Luis Alberto wrócił do Sevilli.
Kierunek – Anglia
Klub z Andaluzji zauważył, że dzięki udanym występom w 2. drużynie Barcelony, jest w stanie zarobić na Alberto. Hiszpan został sprzedany za 8 milionów euro do Liverpoolu. Niestety w tym przypadku również nie był w stanie skutecznie przeskoczyć różnicy między grą w pierwszym zespole a w drużynie młodzieżowej. Podczas meczu U-23 między Liverpoolem i Sunderlandem Alberto popisał się hattrickiem. Za to w dorosłej kadrze zagrał w 12 spotkaniach i tylko raz asystował, przy bramce Luisa Suareza z Tottenhamem.
On Wednesday, we'll pick one lucky fan who follows @LFCEspanol and they'll win this Luis Alberto signed shirt pic.twitter.com/CG9qSLDiTE
— Liverpool FC (@LFC) June 22, 2013
Po nieudanej przygodzie na Wyspach Brytyjskich Alberto trafił na wypożyczenie do Malagi. Powrót do ojczyzny z pewnością mógł być dużo lepszy: 20 meczów, tylko dwa gole i dwie asysty. W połowie kwietnia 2015 roku doznał kontuzji kolana. Między innymi przez to pod koniec sezonu nie znajdował się nawet na ławce rezerwowych. Jeszcze przed urazem też nie był w stanie na stałe wejść do pierwszego składu. Jeśli w Maladze nie mógł grać „od deski do deski”, to co dopiero w Liverpoolu. Z tego samego założenia wyszli działacze „The Reds” i znów wypożyczyli Luisa, tym razem do Deportivo La Coruna.
Walka o karierę
W zespole z Galicji Luis Alberto piłkarsko wyglądał już dużo lepiej. W 31 meczach strzelił sześć goli i zaliczył osiem asyst. Pod względem liczby bramek dla Deportivo przegrał tylko z Lucasem Perezem. Co interesujące, Alberto wystąpił mniej razy od innego ofensywnego pomocnika, Faycala Fajra. Jednak nie przeszkodziło to Hiszpanowi w wykreowaniu lepszych statystyk od Marokańczyka. Po sezonie 2015/2016 Luis wrócił do Liverpoolu, ale znów nie miał szans na regularną grę. Wtedy na jego drodze pojawiło się Lazio.
Ekipa z Rzymu kupiła 24-latka za 4 miliony euro. Z perspektywy czasu są to wręcz śmieszne pieniądze, jednak wtedy kariera Luisa była na zakręcie. Potrzebował gry, żeby później wskoczyć na wyższy poziom. Początki znów nie należały do łatwych, tylko gol i dwie asysty w dziesięciu spotkaniach. Piłkarz nie radził sobie psychicznie i poprosił o pomoc Juana Carlosa Campillo, psychologa sportowego:
Utknął, musiał oczyścić umysł. Nie był zadowolony, nie grał, był nieszczęśliwy. Problemy były następujące: nie podobały mu się relacje w szatni, nie przystosował się do nowej rzeczywistości we włoskiej piłce. Patrzył na wszystko w czarnych barwach.Juan Carlos Campillo o Luisie Alberto
„W Rzymie znalazłem spokój”
Współpraca z Campillo wyraźnie odblokowała zawodnika, przynajmniej tak wynika ze statystyk. W sezonie 2017/2018 zgromadził na koncie 11 trafień i 18 asyst w 47 meczach. Oprócz tego występował w Lidze Europy, co z czasem stało się rutyną dla Hiszpana, jak i samego Lazio. W Serie A żaden piłkarz nie miał więcej asyst od Alberto. Na szczęście dla kibiców „Biancocelestich” Luis utrzymał swoją wysoką formę w kolejnych sezonach.
W poprzedniej kampanii nie było już tak efektywnie, sześć goli i tyle samo asyst w 37 meczach. Jednak prawdziwy wystrzał formy oglądamy w obecnym sezonie. W 14 meczach zaliczył tylko jedno trafienie, ale za to dziesięć razy zagrywał piłkę do strzelca bramki! W ciągu swojej kariery Alberto występował również na lewym skrzydle i mogliśmy to zauważyć podczas meczu Lazio z Lecce. Luis miał 82 kontakty z piłką, przede wszystkim grał na połowie rywali w okolicach środka pola, ale również na lewej stronie.
Luis Alberto długo przedzierał się do świata wielkiej piłki. Nie zagrzał miejsca w Barcelonie i Liverpoolu, nieco odbudował się w Maladze i Deportivo. Jednak dopiero teraz pokazuje, jaki drzemał w nim potencjał. Jeśli utrzyma taką dyspozycję, będzie można zaliczać Hiszpana do czołówki ofensywnych pomocników w Europie.
Oglądam dosyć regularnie spotkania Lazio i również dostrzegam, że w obecnym sezonie Luis Alberto jest fundamentalną postacią zespołu. Dlatego tym bardziej brakowało mi analiz i artykułów na jego temat w polskich serwisach. Szkoda, że tak krótko o obecnym sezonie, czego wymagałby sam tytuł. Liczę więc, że to nie ostatnie podejście do tego tematu. :)
Cześć, świetna ta strona. Co chwile jakieś nowe ciekawe materiały których próżno szukać na innych stronach. Szkoda że tak mało komentarzy na stronie...