Londyn, Manchester, Liverpool? Gdzie powinien trafić Jadon Sancho?


Jadon Sancho powinien być jednym z najgorętszych nazwisk w kolejnym okienku transferowym. Sprawdzamy, gdzie Anglik sprawdziłby się najlepiej

13 lutego 2020 Londyn, Manchester, Liverpool? Gdzie powinien trafić Jadon Sancho?
Łukasz Sobala / Press Focus

Angielskie media są zgodne – Jadon Sancho latem stanie się przedmiotem zaciekłej rywalizacji na rynku transferowym. W gronie walczących o zakontraktowanie 19-letniego Anglika najczęściej wymienia się Manchester United, Chelsea oraz Liverpool. Która z tych opcji byłaby dla zawodnika najkorzystniejsza?


Udostępnij na Udostępnij na

Jadon Sancho szybko stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych zawodników na rynku transferowym. Anglik już drugi sezon z rzędu zalicza tzw. „double-double” w rozgrywkach Bundesligi i jest bezsprzecznie najlepszym piłkarzem swojego zespołu.

Anglik w wieku 17 lat podjął ryzyko i opuścił szeregi Manchesteru City, w którym nie mógł liczyć na odpowiednią dla siebie liczbę minut. Teraz może jednak wrócić na Wyspy, gdzie w kolejce po niego ustawiły się już trzy kluby – Liverpool, Manchester United oraz Chelsea. To właśnie te ekipy są według angielskich mediów głównymi zainteresowanymi w walce o podpis skrzydłowego. Chociaż Manchester City nadal ma prawo pierwokupu, czyli prawo do informacji o ofercie za zawodnika i prawie do jej wyrównania, to „Obywatele” raczej nie będą skłonni zapłacić za Sancho ponad 100 mln funtów.

– Sancho tego lata opuści Dortmund, to już pewne. Nie jest jednak jasne, do jakiego klubu odejdzie. Manchester United jest jednym z wielkich klubów, które są zainteresowane. Michael Zorc, dyrektor Borussii, powiedział w zeszłym tygodniu, że nie otrzymano jeszcze oferty za Sancho. Gdy zapytałem go ponownie o to dzisiaj, on tylko się uśmiechnął – mówił Jesco von Eichmann ze Sky Germany.

Sancho i Liverpool? Możliwe, acz mało prawdopodobne

Jeśli chodzi o ewentualne przenosiny Jadona Sancho na Anfield, temat powstał z relacji dziennikarza bliskiego klubowi, Dominica Kinga. Według tych doniesień, Liverpool miał poinformować już zarząd BVB o zainteresowaniu „The Reds” młodą gwiazdą Dortmundu. Postać Juergena Kloppa oraz oferta oscylująca w granicach 100 mln funtów miałyby przekonać 19-latka do przenosin właśnie na Anfield.

Wydaje się jednak, że ten kierunek jest dla Anglika najmniej prawdopodobny. Najbardziej oczywistym powodem jest to, że Sancho nie miałby tam pewnego pierwszego składu. 19-latek jest oczywiście znakomitym zawodnikiem, ale ciężko sobie wyobrazić, by mógł już teraz wygryźć ze składu tak gigantyczne postaci w klubie jak Sadio Mane czy Mohamed Salah.

Trzeba jednak przyznać, że Anglik na wielu płaszczyznach notuje lepsze statystyki niż skrzydłowi Liverpoolu. Sancho, rozgrywając przy tym mniej minut na boisku, ma w Bundeslidze więcej bramek (12) od Sadio Mane (11) i tylko o dwie mniej niż Mo Salah (14). Anglik ma także zdecydowanie lepsze liczby, jeśli chodzi o kreację gry – aż 13 ligowych asyst w porównaniu do 6 w przypadku Salaha i Mane. Ma także średnio więcej kluczowych podań oraz udanych dryblingów.

Chociaż liczby zawodnika Borussii mogą robić wrażenie, to jednak należy pamiętać, że Premier League jest ligą dużo trudniejszą. Stąd też nie ma gwarancji, że Jadon Sancho wykręcałby podobne liczby na angielskich boiskach. Ponadto, liczby Senegalczyka i Egipcjanina są o tyle przekłamane, iż wynikają one głównie z przyjętej taktyki. System Juergena Kloppa zakłada przerzucenie rozegrania na bocznych obrońców, a wspomniana dwójka pełni bardziej rolę szeroko ustawionych napastników. Do tego konkretnego systemu Sancho raczej nie pasuje, gdyż jest to bardziej piłkarz o charakterze błyskotliwego kreatora niż bezlitosnego snajpera.

Wielki transfer Sancho na Anfield jest także wątpliwy od strony ekonomicznej. Liverpool, oprócz wysokich kwot przy zakupach Van Dijka i Alissona, raczej unika szastania pieniędzmi. W poprzednim letnim okienku transferowym nie sprowadzono ani jednego zawodnika, a zimą przybył jedynie Takumi Minamino za około 8 mln euro. Ciężko więc uwierzyć, by zarząd „The Reds” postanowił nagle wydać ponad 100 mln funtów na jednego gracza, który nie byłby z miejsca największą gwiazdą zespołu. Dużo bardziej prawdopodobnym ruchem dla Liverpoolu wydaje się sprowadzenie Timo Wernera, którego klauzula miałaby wynosić „tylko” 60 mln euro.

Sancho
Potencjalna XI Liverpoolu z Sancho

Czy transfer Ziyecha przeszkodzi Chelsea?

Jeszcze przed kilkoma dniami wydawało się, że to klub Romana Abramowicza będzie głównym faworytem do sprowadzenia Sancho. Angielskie media przypominały, że to właśnie „The Blues” byli klubem dzieciństwa dla młodego skrzydłowego. Co więcej, sam zainteresowany przyznał w wywiadzie, że jednym z jego największych idoli był Frank Lampard. Te poszlaki oraz fakt, że Chelsea chciałaby znaleźć właściwego następcę dla Edena Hazarda mogły wskazywać, że Sancho wybierze właśnie grę na Stamford Bridge.

I trzeba przyznać, że dla Chelsea byłby to strzał w dziesiątkę. Londyński klub ma problem z obsadą skrzydeł po odejściu Hazarda do Realu Madryt, głównie ze względu na zakaz transferowy. Ten jednak już nie obowiązuje, a „The Blues” udało się w tym czasie odłożyć sporą sumę pieniędzy. Wydanie więc wspomnianych 100 mln funtów na wschodzącą gwiazdę angielskiego futbolu nie byłoby zatem dużym problemem. Latem może dojść w Chelsea do poważnej przebudowy, bowiem spekuluje się o odejściu takich graczy jak Drinkwater, Alonso, Kepa, Zouma, Christensen, Kante czy Barkley. Ewentualne pieniądze ze sprzedaży tych graczy tylko wzmocni finansową pozycję Chelsea w następnym okienku.

Chelsea powinna zrobić wszystko, by sprowadzić do siebie Jadona Sancho. Wystarczy szybkie spojrzenie na statystyki Anglika względem obecnych skrzydłowych Chelsea by stwierdzić, że Sancho byłby tam gigantycznym wzmocnieniem.

Sam Jadon Sancho ma na koncie tyle samo bramek i asyst w lidze (25),  co cała trójka: Willian, Callum-Hudson Odoi i Christian Pulisic razem wziętych. Co więcej, gwiazda Borussii Dortmund jest na dobrej drodze do pobicia liczbowych wyników samego Edena Hazarda z poprzedniego sezonu, który w Premier League zaliczył 16 goli i dołożył 15 asyst.

grafika: Sky Sports

Dzisiaj jednak „The Blues” oficjalnie potwierdzili zakup Hakima Ziyecha z Ajaxu za 34 mln funtów. Marokańczyk przeniesie się do Londynu w letnim okienku transferowym. Przy tym transferze powstaje pytanie – czy nie zablokuje on potencjalnego zakupu gwiazdora BVB?

Wydaje się jednak, że Chelsea będzie chciała mocno wykorzystać najbliższe letnie okienko transferowe. W kasie klubu znajduje się sporo odłożonej gotówki, która będzie wykorzystana na kolejne wzmocnienia. Roman Abramowicz dawno nie szalał na rynku transferowym, a potrzeba przebudowy zespołu może być do tego doskonałym pretekstem.

Znając taktyczny zmysł Franka Lamparda, nie jest wykluczone by podstawowa jedenastka Chelsea mogła pomieścić zarówno Hakima Ziyecha, jak i Jadona Sancho. Marokańczyk jest dość uniwersalnym zawodnikiem, który mógłby zostać ustawiony nieco głębiej. Wtedy pozycję skrzydłowych obsadziliby młodziutcy i niezwykle utalentowani Sancho i Callum Hudson-Odoi.

Czynnikiem, który może odstraszyć Anglika od Stamford Bridge, jest niepewność. Projekt Franka Lamparda oparty o młodzież jest bardzo ambitny, ale jak na razie daleko mu do zdobywania kolejnych trofeów. Chelsea może co prawda okazać się potęgą w najbliższych latach, ale równie dobrze może popaść w kolejny kryzys w erze Abramowicza.

Przychodząc do ekipy „The Blues”, Sancho nie miałby zatem zagwarantowanych sukcesów. Choć wizja gry u swojego piłkarskiego idola jest kusząca, to odchodziłby do (na ten moment) słabszej drużyny. Ekipa Franka Lamparda nie nawet pewna gry w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, czyli coś co obecna Borussia Dortmund mu gwarantuje.

Potencjalna XI Chelsea z Sancho

Jadon Sancho „Czerwonym Diabłem”?

Manchester United, czyli klub, który według angielskich mediów jest najmocniej zainteresowany pozyskaniem Anglika. „Czerwone Diabły” tym samym kontynuowałyby politykę wielkich transferów, która w ostatnim czasie przyniosła na Old Trafford takie nazwiska jak Harry Maguire (87 mln euro), Aaron Wan-Bissaka (55 mln euro) czy świeżo nabyty Bruno Fernandes (55 mln euro).

Według brytyjskiego The Telegraph, Ole Gunnar Solskjaer pragnął ściągnięcia Anglika już w poprzednim sezonie, jednak piłkarz wolał kolejny rok spędzić w Dortmundzie. Przez ten czas jednak oba kluby utrzymywały kontakt w sprawie zawodnika. Jadon Sancho w Manchesterze United mógłby liczyć z pewnością na najwyższą tygodniówkę. Angielskie media spekulują nawet o kwocie 200 tys funtów tygodniowo, czego ani Liverpool, ani Chelsea nie byliby w stanie mu zagwarantować.

Trzeba przyznać, że Sancho całkiem nieźle wpasowałby się do Manchesteru United. Klub ten swego czasu słynął właśnie z młodych, utalentowanych Anglików, którzy na Old Trafford stawali się gwiazdami wielkiego formatu. Wystarczy wspomnieć przykład Davida Beckhama, czy niedawno Marcusa Rashforda. Głośne nazwisko Anglika w połączeniu z gigantycznym potencjałem marketingowym „Czerwonych Diabłów” mogłyby także przynieść obu stronom wymierne korzyści finansowe. Młody wiek tego zawodnika doskonale zatem pasowałby do filozofii odmłodzenia składu, którą prezentuje ich norweski szkoleniowiec.

19-latek nie miałby żadnych trudności w przebiciu się do pierwszego składu Ole Gunnara Solskjaera. Jedynym zawodnikiem United, który bezpośrednio konkurowałby o pozycję Sancho, byłby Daniel James. Walijczyk, choć zaliczył imponujący początek sezonu, w ostatnich tygodniach mocno przygasł. Wydaje się, że ten młody zawodnik nie poradziłby sobie w starciu z tak wielką gwiazdą jak zawodnik BVB. Wszakże ten dystansuje Jamesa na każdym polu statystycznym.

Sancho ma więcej bramek (12, James 3), asyst (13, James 6), notuje zdecydowanie więcej kluczowych podań na spotkanie (2,5 do 1), a także częściej drybluje (średnio 2,8 dryblingu na spotkanie, James 0,9). Drużynie Manchesteru United od wielu sezonów brakuje prawego skrzydłowego z prawdziwego zdarzenia i Anglik mógłby wreszcie załatać tę dziurę.

Jednakże z czysto sportowego punktu widzenia, Old Trafford nie jest specjalnie atrakcyjnym kierunkiem dla Jadona Sancho. Podobnie jak Chelsea, Manchester United nadal walczy o prawo uczestnictwa w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. O ile jednak w Londynie wizja pracy z Frankiem Lampardem jest kusząca, o tyle nie można tego samego powiedzieć w kontekście pracy z Norwegiem. Dość kiepska postawa „Czerwonych Diabłów” w tym sezonie sprawia, że Solskjaerowi przybywa kolejnych przeciwników. Można pokusić się o stwierdzenie, że na polu sportowym zamiana BVB na United byłaby krokiem wstecz.

Jeśli Anglik liczy na dalszy rozwój swojego talentu na Wyspach to wydaje się, że Chelsea byłaby tutaj rozsądniejszym wyborem. Ostrzegawczym sygnałem dla Sancho powinien być przypadek Anthony’ego Martiala, który przychodził tam z AS Monaco jako jeden z najbardziej obiecujących talentów w Europie. Dzisiaj 24-letni Francuz nie tylko ma problemy z grą w reprezentacji narodowej, ale został już nawet wyprzedzony przez Rashforda w roli największej gwiazdy zespołu. Manchester United znany był w ostatnich latach z marnowania utalentowanych zawodników, co powinno być dokładnie przeanalizowane przez otoczenie młodego Anglika.

Manchester United to, mimo wszystko, nadal jest gigantyczna marka w świecie futbolu i ten czynnik może się okazać dla Sancho najważniejszy.

Potencjalna XI Manchesteru United z Sancho

***

Jedno jest pewne – komukolwiek uda się kupić Anglika, zyska piłkarza, który już w wieku 19-lat jest zawodnikiem klasy światowej. Perspektywa jego gry przez kolejne 10 lat na takim poziomie jakoś osładza tę wizję wydania ponad 100 mln funtów na jednego nastolatka.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze