Urugwajczycy pokonali w swoim pierwszym spotkaniu na igrzyskach olimpijskich drużynę Zjednoczonych Emiratów Arabskich 2:1. Na bramkę Ismaila Marata odpowiedzieli Gaston Ramirez i Nicolas Lodeiro.
Bardzo powoli rozkręcał się nam pojedynek na Old Trafford w Manchesterze. Żadna z drużyn nie miała zamiaru od początku ruszać do szturmowych ataków. Zdecydowani faworyci z Urugwaju z mozołem konstruowali ataki pozycyjne, ale przez pierwszy kwadrans to Arabowie mogli znaleźć się w kilku naprawdę dobrych sytuacjach, gdyby wykazali się większą dokładnością przy ostatnim podaniu. Na pierwszą bramkową okazję w tym meczu czekać musieliśmy aż do 17. minuty, ale Cavani nie trafił piętą w dośrodkowaną z prawej strony piłkę. W kolejnych akcjach Urugwajczycy próbowali dorzucać futbolówkę z bocznych sektorów boiska, ale nie przyniosło to oczekiwanych korzyści.
Słaba gra faworytów zemściła się w 23. minucie. Omar Abdulrahman popisał się cudownym prostopadłym podaniem do Ismaila Marata, który w sytuacji sam na sam minął Campanę i niespodziewanie dał swojej drużynie prowadzenie. Arabowie szli za ciosem – w 25. minucie Matar po raz kolejny znalazł się w dobrej sytuacji po jeszcze jednym prostopadłym zagraniu, ale tym razem przegrał pojedynek z urugwajskim bramkarzem. Po kolejnych pięciu minutach na bramkę Campanii szarżował już Eisa. Najpierw wywalczył piłkę na lewym skrzydle, potem minął Coatesa, ale i tym razem skutecznie interweniował Campana. Na siedem minut przed końcem z rzutu wolnego próbował odpowiedzieć Cavani, ale posłał piłkę wysoko nad bramką. 120 sekund później mogło być już 2:0 dla ZEA, ale Matar trafił w boczną siatkę po bardzo dobrym dośrodkowaniu z lewej strony. Ostatnie zdanie w pierwszej połowie należało jednak do Urugwaju – Gaston Ramirez popisał się świetnym strzałem z rzutu wolnego, doprowadzając do wyrównania.
Po zmianie stron, podobnie jak przed przerwą, dość długo – bo aż do 56. minuty – musieliśmy czekać na pierwszą klarowną sytuację bramkową, ale już od pierwszego gwizdka w drugiej połowie widać było, że Urugwajczykom zależy na jak najszybszym rozstrzygnięciu tego pojedynku. Podopieczni Oscara Tabareza zdecydowanie szybciej i dokładniej rozgrywali piłkę. We wspomnianej 56. minucie przed polem karnym znalazł się Lodeiro i zdecydował się na uderzenie, które ofiarnie zablokował jeden z defensorów rywala. Szczęście do wprowadzonego w przerwie Lodeiro uśmiechnęło się jednak 60 sekund później. Najpierw potężny strzał Arevalo Riosa sprzed „szesnastki” z najwyższym trudem na rzut rożny wybił Ali Khasif. Chwilę później, po nie najlepszym rozegraniu stałego fragmentu gry, Luis Suarez nawinął na zamach jednego z obrońców ZEA, ale strzał, który dał prowadzenie Urugwajowi, oddał właśnie Lodeiro.
Faworyci nie próbowali iść za ciosem. Częściej utrzymywali się co prawda przy piłce i przez większą część czasu gościli w okolicach pola karnego Arabów, ale nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Gracze Mahdi Aliego ograniczali się tylko do kontrataków, z którymi bez problemów radzili sobie defensorzy Urugwaju. W 78. minucie stoperzy jednak zaspali, co mógł wykorzystać Ahmed Khalil. Znowu znakomitym prostopadłym podaniem z głębi pola popisał się Omar, ale Khalil posłał futbolówkę minimalnie obok prawego słupka bramki. Udana ofensywna akcja dodała Arabom skrzydeł, ponieważ w kolejnych minutach coraz częściej zapędzali się w okolice pola karnego Urugwaju. Defensorzy nie popełniali już jednak błędów, po których mogłyby paść bramki dla przeciwników. Drużyna Zjednoczonych Emiratów Arabskich do samego końca szukała wyrównującego trafienia, ale ostatecznie pojedynek zakończył się zwycięstwem Urugwaju.
Fajnie by było gdyby wygrali cały turniej, ale
tylko 2-1 z ZEA to może nie być pewne.