Oba wtorkowe spotkania 1/4 finału Ligi Mistrzów zakończyły się remisami. Manchester United zremisował u siebie z FC Porto 2:2, a Villarreal na El Madrigal nie zdołał pokonać Arsenalu remisując 1:1.
Manchester United – FC Porto
Na papierze zdecydowanym faworytem byli gospodarze, jednak drużyna „Smoków” do dziś nie wywołuje najlepszych wspomnień zarówno u kibiców Manchesteru jak i sir Alexa Fergusona. W sezonie 2003/04 Porto prowadzone przez Jose Mourinha wyeliminowało z Ligi Mistrzów ekipę „Czerwonych Diabłów” i, jak nietrudno się domyśleć, Ferguson pragnął zemsty na portugalskim zespole.
Ku jego rozpaczy mecz nie rozpoczął się korzystnie dla graczy z Old Trafford. Błąd młodego Jonny’ego Evansa bezwzględnie wykorzystał Cristian Rodriguez, który strzałem przy słupku pokonał Edwina van der Sara. Goście nie rezygnowali z ofensywnej gry i po chwili ponownie zagrozili bramce Holendra. Manchester przebudził się po pierwszym kwadransie gry, kiedy to oddał dopiero pierwszy strzał na bramkę. Chwilę później Porto mocno skomplikowało sobie sytuację, a wszystko za sprawą błędu Bruno Alvesa, który fatalnie podał w kierunku Heltona. Wszystko wykorzystał Wayne Rooney i w pojedynku 1 na 1 z golkiperem był górą. Była to 16. minuta meczu. Po stracie gola i okresie nieco pasywnej gry, lekką przewagę ponownie osiągnęło Porto. Po pierwszej połowie wynik 1:1, a kibice zgromadzeni w „Teatrze Marzeń” z pewnością nie mieli jakichkolwiek powodów do zadowolenia.
W drugiej części United nieco śmielej zaczęło poczynać sobie w konstruowaniu akcji ofensywnych, lecz nadal podopiecznym Fergusona brakowało dokładności. Zadowolone z wyniku Porto zdecydowało się na grę z kontry, a Manchester poszukiwał sytuacji, aby po raz drugi pokonać Heltona. Okazja ku temu była w 76. minucie. Wówczas Cristiano Ronaldo wykonywał rzut wolny z odległości 20 metrów od bramki „Smoków”, lecz jego strzał trafił w mur gości. W końcu w 85. minucie, po zagraniu Rooneya, do piłki dopadł Carlos Tevez i nie dał szans bramkarzowi Porto. Na Old Trafford rezultat uległ zmianie na 2:1 i nikt nie dopuszczał do siebie myśli, aby Manchester Utd. straciło praktycznie pewną już wygraną. Wszystko to pękło jak bańka mydlana w 89. minucie, kiedy kolejny błąd defensywy United wykorzystał Mariano pokonując van der Sara. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie, a Manchester po raz kolejny zawiódł swoich kibiców. Za to sympatycy Porto nie mają powodu do niezadowolenia, bowiem rewanż odbędzie się na ich terenie.
Villarreal CF – Arsenal Londyn
Drugi z pojedynków angielsko-iberyjskich miał nieco inny początek niż spotkanie Manchesteru z Porto. Tutaj do głosu doszli gospodarze, którzy zaczęli atakować bramkę gości. Już w pierwszych minutach Joseba Llorente stanął przed możliwością pokonania Manuela Almunii, lecz tym razem jego rodak okazał się górą i wybił piłkę na korner. Z czasem na boisku do głosu zaczęły dochodzić obie ekipy, lecz gola jako pierwsi strzelili gracze Villarrealu. W 10. minucie Marcos Senna popisał się nietuzinkowym strzałem z ponad 30 metrów i tym samym pokonał golkipera Anglików. Dla Almunii dzisiejszy wieczór nie należał do udanych, bowiem musiał on w 27. minucie opuścić boisko z powodu kontuzji. Jego miejsce zajął Łukasz Fabiański, który wykorzystał szansę i dobrze zastępował swojego drużynowego kolegę. Gracze Arsenalu, mimo niewielkiej przewagi, przez długi czas nie potrafili zdobyć wyrównującego gola, a sztuka ta udała im się dopiero w 66. minucie. Gola zdobył Emmanuel Adebayor, który popisał się pięknym uderzeniem z przewrotki wykorzystując w ten sposób zagranie Cesca Fabregasa. Londyńczycy dążyli do przechylenia rezultatu na swoją korzyść, lecz do końca nic już nie uległo zmianie. Podopieczni Arsene’a Wengera mogą być zadowoleni z wywalczonego wyniku, bowiem rewanż rozegrany zostanie na Emirates Stadium.
jak zwykle niska jakość wpisów, dużo powtórzeń,
późno, nie potraficie zainteresować czytelnika... Po
prostu od razu widać że autor nie oglądał meczy i
posiłkuje się ze sport.pl czy nawet, o zgrozo, z
onetu...
W sumie ~anonymus ma racje, bo czytając ten tekst
oczy same sie zamykają...
Już nie przesadzajmy, tekst nie jest taki słaby jak
sugerujecie. Mecze zakończyły się o 22.30 więc 23:00
to nie jest jakoś późno dodany teksty, choć
oczywiście można by to zrobić szybciej. Co do jakości
tekstów to bywają lepsze i gorsze, ale tak to już w
tym zawodzie bywa. Mnie nie pozostaje nic innego jak
zapewnić, że kolejne teksty będą lepsze.