To już ostatnie spotkania przed fazą grupową Ligi Mistrzów. Losy żadnego dwumeczu nie zostały jeszcze rozstrzygnięte. Jutro poznamy ostatnie pięć zespołów, które awansują do najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych w Europie.
Fenerbahce Stambuł – Spartak Moskwa
Bramka Dirka Kuyta w zeszłotygodniowej rywalizacji Spartaka Moskwa z Fenerbahce Stambuł postawiła gospodarzy jutrzejszego spotkania w korzystnej sytuacji. Pomimo że przegrali, tureckiemu zespołowi wystarczy strzelić jednego gola, nie tracąc przy tym żadnego, aby awansować do fazy grupowej. Fenerbahce zaliczyło co prawda fatalny początek sezonu – przegrana w Superpucharze Turcji z Galatasarayem, rozczarowujący remis w lidze z Elazigsporem oraz porażka z Spartakiem – ale w ostatniej kolejce pewnie pokonało Gaziantepspor 3:0. Zadowolony po tym meczu był trener tureckiej drużyny, Aykut Kocaman: – Jeśli będziemy potrafili dodać lepsze podania i równowagę gry do tego, co prezentowaliśmy z Gaziantepsporem, to w ten sposób możemy pokonać Spartak. W rewanżu rosyjski zespół musi uważać przede wszystkim na Dirka Kuyta. Holenderski napastnik świetnie odnajduje się w tureckich realiach i w każdym ze spotkań zdobył bramkę. Powstrzymanie byłego zawodnika Liverpoolu może okazać się niewykonalne, gdyż to właśnie obrona wydaje się najsłabszym punktem w ostatnich meczach Spartaka, o czym najlepiej świadczy porażka 5:0 z Zenitem St. Petersburg. Nie lepiej było w ostatnim meczu z Terekiem Grozny, zakończonym porażką 2:1. – Może byliśmy za bardzo skupieni na meczu z Fenerbahce – powiedział Unai Emery, szkoleniowiec drużyny z Moskwy. – Wiemy, jak ciężko będzie nam się grało na stadionie Fenerbahce, biorąc pod uwagę jak oddanych mają fanów. Ale jesteśmy dobrym zespołem i pokażemy naszą siłę. Jeśli chodzi o nieobecnych, to dla tureckiego zespołu szczególnie uciążliwy może być uraz bramkarza, Volkana Demirela. Niepewny jest też występ Serdara Kesimala i Aleksa. Po drugiej stronie barykady kontuzjowani są Kim Kallstrom i Welliton. Czy Dirk Kuyt zapewni awans swojej drużynie, czy to Spartak utrzyma przewagę z pierwszego spotkania?
Lille OSC – FC Kopenhaga
Zawodnicy Lille mogą pluć sobie w brodę. A najbardziej Dimitri Payet. Gdyby w 15. minucie meczu w Kopenhadze wykorzystał rzut karny, spotkanie mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. A tak po trafieniu Cesara Santina Duńczycy wygrali 1:0. Jednak ten wynik nic nie przesądza. Tym bardziej że w ośmiu meczach z francuskimi klubami Kopenhaga zanotowała jeden remis, dwa zwycięstwa i pięć porażek. W dodatku w kraju nad Sekwaną w trzech dotychczasowych spotkaniach nie udało im się wygrać. Z drugiej strony, przełamanie tej passy wcale nie jest duńskiej drużynie potrzebne, bo do awansu wystarczy jej tylko remis. Ponadto Lille nie wygrało ostatnich czterech meczów na własnym stadionie w europejskich pucharach. Należy jeszcze dodać, że drużyna ze stolicy Danii wydaje się być w lepszej formie. Po pokonaniu w poprzedniej rundzie Club Brugge wygrała dwa mecze ligowe i zremisowała z Brondby IF. Z kolei Lille na inauguracje wygrało z Saint Etienne, ale następnie przyszły remisy z Nancy i Nice. – Wiemy, co mamy robić, nie mamy innego wyjścia, jak atakować bramkę rywala i zdobyć przynajmniej dwa gole, nie tracąc żadnego. Jesteśmy rozczarowani po ostatniej porażce, bo chcieliśmy zrobić duży krok w kierunku awansu i nie udało nam się to. Teraz zobaczymy, czy nauczyliśmy się czegoś w poprzednim sezonie – powiedział Rudi Garcia, trener Lille. Co na to Ariel Jacobs?: – Jestem pewien, że w pierwszym meczu, z nieznanych nam powodów, nie widzieliśmy prawdziwego Lille. Musimy zapomnieć o pierwszym meczu i być pokorni. Czy nowy stadion pomoże Lille odrobić straty?
Celtic Glasgow – Helsingborg
W kolejnym meczu faworyt jest tylko jeden. Celtic w pierwszym spotkaniu pokonał pogromcę Śląska Wrocław, Helsingborg, 2:0 i nikt nie potrafi sobie wyobrazić, aby szkocki zespół mógł na własnym stadionie roztrwonić tę zaliczkę. Tym bardziej że Szwedzi złapali zadyszkę. Po pokonaniu Śląska w lidze wygrali 7:2 z Kalmar, ale potem przyszły trzy porażki z Elfsborgiem, Celtikiem i Djurgarden. Nastroje w Szkocji mogły być zdecydowanie gorsze, gdyby nie szybko zdobyty gol, a potem świetna postawa bramkarza „The Boys”, Frasera Forstera. Zdaje sobie z tego sprawę norweski obrońca Celticu, Thomas Rogne: – Fraser utrzymał nas w grze, szczególnie w pierwszej połowie. Nie powiedziałbym, że mieliśmy szczęście, ale wynik mógłby być inny. Po meczu pomyśleliśmy, że 2:0 to dobry rezultat, ale w grze mamy jeszcze wiele do poprawienia. Rywale teraz nie mają nic do stracenia, przyjadą tu i będą chcieli zagrać swoją piłkę. Pokazali w zeszłym tygodniu, że są dobrym zespołem, więc to będzie trudny mecz. Rogne nie zagra w rewanżu z powodu kontuzji, podobnie jak Kris Commons i Scott Brown. – Jesteśmy optymistami – odpowiada trener Helsingborga, Age Hareide. – Nigdy nie przegrałem w Szkocji i mam zamiar podtrzymać tę passę. W piłce chodzi o wiarę, a my naprawdę wierzymy, że możemy wygrać. W poprzednim sezonie pogromca mistrza Polski zaszedł do ćwierćfinału. Czy Helsingborg odwróci losy dwumeczu i choć w części powtórzy osiągnięcie APOEL-u?
Dynamo Kijów – Borussia M’Gladbach
Równie trudne zadanie czeka Borussię z Mönchengladbach. W pierwszym spotkaniu nieskuteczne do bólu „Źrebaki” przegrały u siebie z Dynamem Kijów. Miłe były jednak złego początki, bo wynik spotkania otworzył Alexander Ring. Po pierwszej połowie to goście prowadzili po bramkach Mychałyka i Jarmolenki. Niecałe dziesięć minut przed końcem trafił nowy napastnik Borussii, Luuk de Jong. Problem w tym, że nie do tej bramki, do której powinien, aby ucieszyć kibiców zgromadzonych na Borussia Park. – Pracowaliśmy bardzo ciężko w poprzednim sezonie i wyszło nam świetnie, więc porażka byłaby teraz niespodzianką – powiedział Lucien Favre, trener M’Gladbach. – Dynamo gra w domu, ale mamy szansę i zrobimy wszystko, aby ją wykorzystać. To będzie trudne, ale nie niemożliwe. – Musimy wykorzystać ich słabości – dodaje obrońca, Martin Stranzl. – Przegraliśmy przez własne błędy. Popełniliśmy ich zbyt dużo. Musimy nad tym popracować. Trzeba przyznać, że awans do kolejnej rundy będzie dla niemieckiej drużyny bardzo trudny. Dynamo jest w niesamowitym gazie. W lidze przegrało tylko jeden z siedmiu meczów, a w poprzedniej fazie odprawiło Feyenoord. – Przed nami trudne zadanie – stwierdził Jurij Siomin. – Gramy z jedną z najlepszych drużyn w Bundeslidze. W sobotę pokonała Hoffenheim i wyglądała bardzo dobrze. Skupiamy się wyłącznie na Mönchengladbach – dodaje pytany o bardzo ważny dla Dynama mecz z Szachtarem, który odbędzie się już w weekend. Czy rzeczywiście piłkarze ukraińskiego klubu będą w stanie skoncentrować się tylko na spotkaniu Ligi Mistrzów?
CFR 1907 Cluj – FC Basel
Mecz u siebie przegrało również FC Basel. Albo inaczej – wygrał go Modou Sougou. Senegalczyk w pięć minut strzelił Szwajcarom dwa gole. Na pocieszenie gospodarzy tamtego spotkania możemy tylko dodać, że Sougou na stadionie Cluj nie strzela. Przynajmniej w meczu ze Slovanem Liberec nie strzelił. Nie pomógł też w ten weekend. Cluj przegrało z Rapidem Bukareszt 3:2. W równie złym (jeśli nie gorszym) nastroju do tego spotkania przystąpi drużyna ze Szwajcarii, która w lidze uległa 1:2 FC Sankt Gallen. Na kogo Basel liczy najbardziej, jeśli chodzi o odrabianie strat? Oczywiście na parę Marco Streller – Alexander Frei. Pierwszy z nich zdobył cztery bramki, drugi połowę tej liczby. W Rumunii liczą na Portugalczyków: młodego obrońcę Ivo Pinto i bramkarza Mario Felgueirasa. – Oczekiwania naszych kibiców są ogromne, ale to nie jest tylko mecz Cluj. To mecz dla całej Rumunii. Zwycięstwo 2:1 było dużym krokiem w przód, ale nie jesteśmy faworytami – powiedział Ioan Andone, trener Cluj. – Musimy narzucić naszą grę, bo spodziewam się obrony ze strony Cluj, jak to miało miejsce w Bazylei – odpowiada Heiko Vogel. Obaj trenerzy mają problemy z kontuzjami. W Cluj nie zagrają Ronny, Vass, Deac, Maftei i Felice. Z drugiej strony nie wystąpi Salah, a problemy z urazami mają też Streller i Cabral. Kto lepiej poradzi sobie z tymi osłabieniami?
Halo panie redaktorze albo się dyscypliny pomyliły
albo mamy nowy klub. Jak Zenit to St. Petersburg
chyba, że chodziło Rubin.
Już nie mogę się doczekać kolejnej LM :) Co roku
czekam z niecierpliwością...
I MESSIEGO!
Piszą o FC Basel a ja tam widzę zdjęcie Barcelony!
Ech ten profesjonalizm igol-a:/
ja nie mogę się doczekać kart champions legeue
2012/13