Do trzech razy sztuka! ŁKS w końcu zrównał się punktami z liderem Fortuna 1. Ligi. W poniedziałek łodzianie już po raz trzeci w tym sezonie atakowali szczyt ligowej tabeli. Dwie poprzednie próby zakończyły się jednak niepowodzeniem. Ełkaesiacy w kluczowych momentach przegrali ze Stalą Rzeszów i Chojniczanką i nadal musieli gonić czołówkę. Po wygranej z Górnikiem Łęczna podopieczni Kazimierza Moskala nareszcie mają taką samą liczbę punktów jak liderujący Ruch Chorzów i z optymizmem mogą patrzeć w przyszłość.
Udany rewanż ŁKS-u za przegrany baraż
Poniedziałkowe spotkanie miało dodatkowy smaczek. Ełkaesiacy zmierzyli się z Górnikiem Łęczna po raz pierwszy od barażowego spotkania o grę w PKO Ekstraklasie w czerwcu 2021 roku. Ówczesna porażka łodzian z drużyną z Lubelszczyzny (0:1) zapoczątkowała finansowe problemy klubu z al. Unii Lubelskiej 2. ŁKS teraz powoli staje na nogi, ale nieudana batalia o powrót do krajowej elity fanom łódzkiego klubu ciągle śni się po nocach.
Wszystko albo nic. ŁKS nie remisuje
Drużyna Moskala jest w tym sezonie bezkompromisowa. W trwającej kampanii jeszcze żadne ze spotkań z udziałem łodzian nie zakończyło się podziałem punktów. Ełkaesiacy szczególnie dobrze prezentują się u siebie. Po porażce na inaugurację z GKS-em Katowice w czterech kolejnych meczach na własnym stadionie zdobyli komplet punktów. To może cieszyć zwłaszcza włodarzy klubu, którym zależy na tym, by nowo otwarty pełny obiekt przy al. Unii Lubelskiej 2 przyciągał jak największe rzesze kibiców.
Na razie frekwencja jest jedną z najwyższych na tym poziomie rozgrywkowym, ale już na tle lokalnego rywala wygląda mocno średnio. Kolejne zwycięstwa podopiecznych Kazimierza Moskala na własnym boisku mogą mieć zatem znaczenie nie tylko w ligowej tabeli. Powinny również pomóc w budowie „mody na ŁKS” i zwiększeniu zainteresowania klubem.
W ostatnich pięciu latach do krajowej elity za każdym razem awansowała co najmniej jedna drużyna, która po 9. kolejce zajmowała miejsce na podium w ligowej tabeli.
Liderów dwóch
Dobry początek sezonu ŁKS zawdzięcza przede wszystkim doskonałej postawie dwójki swoich pomocników. Pirulo i Mateusz Kowalczyk zdobyli łącznie dziewięć z 13 bramek dla łódzkiego zespołu. Liczby to jedno, ale obaj zawodnicy po prostu na boisku „robią różnicę”. Kibice przyzwyczajeni są do solidnej gry Pirulo, który już trzeci sezon z rzędu ma najlepsze liczby w drużynie i „ciągnie” ją do przodu. W poniedziałek Hiszpan pokazał też, że ma silną psychikę. W samej końcówce spotkania podszedł do wykonania „jedenastki”, mimo że w minioną środę dwukrotnie spudłował „z wapna” podczas serii rzutów karnych w meczu Pucharu Polski ze Stalą Mielec (pierwszy strzał został wówczas powtórzony w wyniku decyzji sędziego).
88' 𝗚𝗢𝗢𝗢𝗟! Tym razem się nie pomylił 😊
𝟯 #ŁKSGKŁ 𝟮 pic.twitter.com/GFALJucpk9
— ŁKS Łódź (@LKS_Lodz) September 5, 2022
Kowalczyk z kolei to zawodnik, który jest największym odkryciem początku sezonu. 18-latek trafił do ŁKS-u w czerwcu 2021, najpierw do trzecioligowych rezerw. Aklimatyzacja piłkarza przebiegała jednak na tyle dobrze, że po pół roku został włączony do pierwszoligowej kadry, a od lata jest kluczową postacią środka pola. Potwierdzenie dobrej postawy pomocnika stanowi powołanie do kadry U-19.
Docenienie zawodnika przez selekcjonera wpłynęło mobilizująco na Kowalczyka. Kilka godzin po ogłoszeniu nominacji „Kowal” atomowym uderzeniem pokonał Gostomskiego, a w końcówce meczu z Górnikiem wywalczył kluczową dla losów meczu „jedenastkę”. Jeśli ten piłkarz będzie się rozwijał w takim tempie, już wkrótce do łódzkiego klubu mogą wpłynąć oferty transferowe na zakup utalentowanego pomocnika.
Historia sprzyja ŁKS-owi
Za nami połowa jesiennych spotkań w Fortuna 1. Lidze. Do końca kalendarzowego roku zaplanowano 18 ligowych kolejek. Po dziewięciu z nich ŁKS ma na swoim koncie 18 punktów, czyli dokładnie tyle co liderujący Ruch Chorzów. Łodzianie wprawdzie pokonali beniaminka ze Śląska 2:0, ale na tym etapie rozgrywek nie bierze się jeszcze pod uwagę bilansu bezpośrednich meczów. Czy aktualny dorobek punktowy pozwala ełkaesiakom na poważnie zacząć myśleć o powrocie do PKO Ekstraklasy?
Klubowi działacze, na czele z właścicielem klubu Tomaszem Salskim, zarzekają się, że przed trenerem Moskalem postawiono dwuletni cel. Dopiero po upływie tego czasu szkoleniowiec ma zostać rozliczony ze swojej pracy. Z drugiej strony nie jest tajemnicą, że szybsza promocja pozwoliłaby na nowo uporządkować finanse klubu i wydatnie pomóc w jego rozwoju. Spójrzmy zatem z perspektywy historycznej, jak na tym etapie punktowały zespoły, które w ostatnich latach wywalczyły awans do krajowej elity.
Jak widać z powyższego zestawienia, aktualny dorobek punktowy łodzian nie odbiega od dokonań najlepszych drużyn z minionych sezonów. Oczywiście rozgrywek nie można porównywać rok do roku. Bywały lata, w których mieliśmy zdecydowanych liderów w ligowej stawce albo rywalizacja była bardziej wyrównana. Przykłady? Po dziewięciu kolejkach sezonu 2020/2021 Nieciecza miała na swoim koncie 24 na 27 możliwych punktów, a i tak była druga w tabeli!
Z drugiej strony, w sezonie 2017/2018 Zagłębie Sosnowiec na tym etapie rozgrywek było 15. i zgromadziło tylko dziesięć punktów. A na koniec sezonu i tak drużyna z Sosnowca zdołała wywalczyć awans. W pierwszoligowych zmaganiach co roku powtarza się jednak jedno. W ostatnich pięciu latach do krajowej elity za każdym razem awansowała co najmniej jedna drużyna, która po 9. kolejce zajmowała miejsce na podium w ligowej tabeli. To dobry omen dla podopiecznych Kazimierza Moskala. Historia to jednak nie wszystko, a faktyczną siłę łodzian i tak zweryfikuje boisko.