Na ten dzień fani w Łodzi czekali długie lata. W piątek przy okazji pierwszoligowego meczu z Chrobrym Głogów miała miejsce inauguracja pełnego obiektu przy al. Unii Lubelskiej 2. Powstanie stadionu ŁKS-u poprzedziła długa walka kibiców o dokończenie inwestycji, ale i sukcesywny rozwój klubu.
Chyba każdy, kto porusza się w przestrzeni internetowej, kojarzy żarty dotyczące dotychczasowej trybuny użytkowanej przez ŁKS. Szydercze określenia jak amfiteatr czy wiata. Internetowe memy zestawiające obiekt łódzkiego klubu z ciągle niedokończonym stadionem Górnika Zabrze („razem możemy zrobić coś wielkiego”). Złośliwości nawiązujące do sąsiedztwa z pobliskim dworcem kolejowym i komunikatów dla podróżnych emitowanych w odpowiedzi na okrzyki fanów łódzkiego klubu. Nie ma co ukrywać, że okrojony stadion ŁKS-u spędzał sen z powiek nie tylko kibicom „Biało-czerwono-białych”. Ciążył również włodarzom miasta, którym trudno było się chwalić taką inwestycją. Mimo to od inauguracji jednotrybunowego obiektu w sierpniu 2015 roku do pełnego ukończenia jego budowy minęło niemal siedem lat. Jak długi był to czas, niech świadczy fakt, że kiedy otwierano okrojony stadion przy al. Unii 2, ostatnie dni swojej prezydenckiej kadencji sprawował Bronisław Komorowski, RB Lipsk występował na zapleczu niemieckiej Bundesligi, a świat nie słyszał jeszcze o TikToku, który powstał dopiero rok później.
No siema @sirtimon90, to jak, robimy zgodę na wieki?
ŁKS i Górnik, to sie nie może nie udać :P pic.twitter.com/4fIn0M1cRi— sprzykoskal (@sprzyku) September 15, 2017
Polityczne rozgrywki
ŁKS w tym czasie zdołał pokonać drogę z czwartego poziomu rozgrywkowego do ekstraklasy, by po rocznej przygodzie w krajowej elicie powrócić na dłużej na pierwszoligowe boiska. Decyzje polityczne nie współgrały jednak z rozwojem klubu. Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska zapewniała, że coroczne awanse trzecioligowego wówczas klubu oznaczać będą dobudowanie kolejnych trybun. Przez długi czas deklaracje te nie znajdowały jednak pokrycia w czynach. Dopiero kampania wyborcza w 2018 roku okazała się dobrym pretekstem, by powrócić do wcześniejszych obietnic.
Drodzy kibice Łódzkiego Klubu Sportowego, awans już jest, teraz czas na stadion. Taka była umowa, a ja zawsze dotrzymuję słowa. Pierwszy mecz na nowym obiekcie piłkarze rozegrają jesienią 2020 roku i trzymam mocno kciuki, aby było to spotkanie w ekstraklasie. Hanna Zdanowska w swojej ulotce wyborczej w czerwcu 2018 roku
Dotychczasowa prezydent Łodzi ostatecznie uzyskała reelekcję, jednak ogłoszenie i rozstrzygnięcie przetargu na rozbudowę stadionu zostało po raz kolejny przesunięte w czasie. Chociaż ŁKS awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej, to spotkania nadal rozgrywał przy jednej dostępnej trybunie. Magistrat kwestie przetargowe zakończył dopiero w maju 2019 roku. Zwłoka urzędników skutkowała potrzebą dołożenia dodatkowych milionów na pokrycie różnicy między zakładaną a faktyczną ceną dokończenia inwestycji (kwota wzrosła z 95 do 129 milionów złotych).
🚧 Rada Miejska w Łodzi przegłosowała dofinansowanie środków na rozbudowę stadionu ŁKS-u. Oznacza to, iż za około 36 miesięcy od podpisania umowy z wykonawcą, przy al. Unii 2 stanie obiekt na minimum 18 tysięcy miejsc. 👉 https://t.co/9IIFsIX02z pic.twitter.com/mSFW7NtVRk
— ŁKS Łódź (@LKS_Lodz) May 8, 2019
Długo trwało, ale jest. Stadion ŁKS-u robi wrażenie
Sama rozbudowa przebiegała w bardzo dobrym tempie. Dość powiedzieć, że główny wykonawca – firma Mirbud – sfinalizował swoje prace przed czasem, dzięki czemu zezwolenie na użytkowanie obiektu uzyskano na dwa miesiące przed zapisanym w kontrakcie zakończeniem inwestycji. Stadion może pomieścić 18 029 osób i jest tym samym największy w Fortuna 1. Lidze, przewyższając pojemnością obiekt lokalnego rywala o… 11 miejsc. Najbardziej charakterystycznym elementem stadionowej infrastruktury jest umieszczona na elewacji południowej trybuny ogromna przeplatanka – herb klubu. Oprócz tego w bryłę obiektu wkomponowany został biurowiec. Wynajem udostępnionych w nim przestrzeni ma pomóc w utrzymaniu stadionu i przynajmniej w części pokryć koszty na jego bieżące użytkowanie.
Inauguracja pełnego obiektu sprawiła, że kibicom przypomnieli się bohaterowie z minionych lat. Na murawie pojawili się m.in. mistrzowie Polski z 1998 roku oraz inne legendy klubu, m.in. Jacek Ziober, Juliusz Kruszankin czy Ryszard Robakiewicz. Przed meczem zaprezentowały się też liczne sekcje łódzkiego klubu, zawodnicy akademii piłkarskiej i klubów partnerskich. Fani mogli również wysłuchać występów artystycznych – dla widowni zaśpiewali Margaret oraz znany baryton Zbigniew Macias.
Stadion ŁKS-u z rekordową (?) frekwencją
Przed meczem zastanawiano się, czy przy al. Unii Lubelskiej 2 pojawi się komplet publiczności. Wszak w trakcie sezonu bywały spotkania, na których nie brakowało wolnych miejsc na jednej dostępnej trybunie. Magia nowego stadionu i wzrost komfortu związany z oddaniem do użytku pełnego obiektu podziałały na ełkaesiaków mobilizująco. Stadion zapełnił się w piątek niemal do ostatniego krzesełka. Oficjalna frekwencja podana przez organizatorów to 18 008 widzów. ŁKS ustanowił tym samym rekord publiczności na meczu piłkarskim w województwie łódzkim, dystansując dotychczasowe osiągnięcie Widzewa o 31 osób. Jak to jednak możliwe, skoro gołym okiem było widać, że na obiekcie było więcej wolnych miejsc niż deklarowane wolne 21 krzesełek względem pełnej pojemności obiektu? ŁKS podał frekwencję z uwzględnieniem wypełnienia lóż biznesowych (tzw. skyboxów) i obłożenia trybuny prasowej. Danych tych z reguły nie wlicza się do oficjalnej liczby widzów, ale dzięki takiemu zabiegowi ŁKS przebił lokalnego rywala i mógł ogłosić rekordowe obłożenie.
🎩🎩🎩 x 18 tys. Dla Was! 👏 pic.twitter.com/JjA685zPqY
— ŁKS Łódź (@LKS_Lodz) April 23, 2022
Z rekordem czy też nie, taka frekwencja na drugim poziomie rozgrywkowym zasługuje na uznanie. Pozostaje wierzyć, że kibice „Biało-czerwono-białych” będą wypełniać obiekt równie licznie w kolejnych spotkaniach.
Bitwa przegrana, ale walka nadal trwa
Otoczka towarzysząca otwarciu pełnego stadionu sprawiła, że większość osób skupiła się na gorącej atmosferze panującej na trybunach i wydarzeniach towarzyszących inauguracji obiektu. W kontekście sytuacji w ligowej tabeli nie należy jednak zapominać o tym, co działo się na boisku. Przed meczem z Chrobrym trener Marcin Pogorzała wspominał, że liczy na rozpoczęcie serii zwycięskich meczów na Stadionie Króla (nazwa obiektu została nadana na cześć Władysława Króla – wybitnego piłkarza, trenera i… hokeisty ŁKS-u). Wygrana pozwoliłaby na poprawienie dotychczasowego kiepskiego dorobku punktowego drużyny w spotkaniach rozgrywanych w roli gospodarza. Zapowiadana twierdza została jednak zdobyta przez rywala już w pierwszym meczu (Chrobry wygrał 1:0 po bramce Kolenca w 87. minucie).
Wynik meczu stawia łodzian w trudnym położeniu przed końcówką sezonu. Ważna bitwa została przegrana, ale cały czas trwa walka o miejsce, które umożliwiłoby ełkaesiakom udział w barażach o grę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jeśli jednak w dwóch najbliższych starciach z Arką i Widzewem ŁKS nie zdobędzie co najmniej trzech punktów, łodzianom pozostanie wywiesić białą flagę i skupić się na wymianie armii, która umożliwi przeprowadzenie skutecznego szturmu na PKO Ekstraklasę dopiero w kolejnym sezonie.
Super tesla. Więcej takich igol