„The Reds” ten sezon ligowy zaczęli fatalnie. Tak słabego początku nie mieli od 1911 roku! Dlatego też dobry start w Lidze Europy był dla nich tak istotny. Pierwszym przeciwnikiem Liverpoolu w tej edycji Ligi Europy było Young Boys Berno. Piłkarze obu ekip stworzyli znakomite widowisko, ostatecznie zakończone zwycięstwem „The Reds” 5:3.
Liverpool do meczu z Young Boys podszedł nieco lekceważąco. W kadrze angielskiego zespołu zabrakło m.in. Stevena Gerrarda, Luisa Suareza czy Martina Skrtela. Brendan Rodgers zdecydował się dać odpocząć swym podstawowym zawodnikom, gdyż już w niedzielę „The Reds” grają ligowy mecz z Manchesterem United. Szansę na zaprezentowanie swych umiejętności otrzymała więc młoda gwardia, czyli np. Assaidi czy Suso.

Mecz idealnie rozpoczął się dla piłkarzy Liverpoolu. Kuriozalne trafienie samobójcze zaliczył Ojala, który właściwe został trafiony w głowę piłką przez swojego kolegę z obrony. Odbicie to było na tyle zaskakujące dla golkipera Young Boys, iż nie zdążył nawet zareagować. 1:0 dla Liverpoolu już w 4. minucie. Gospodarze minutę później mieli idealną okazję do wyrównania, lecz strzał Bobadilli świetnie obronił Jones.
W 12. minucie w polu karnym gości starli się Carragher i Farnerud. Zawodnik Young Boys upadł na murawę, jednak sędzia nie dopatrzył się faulu i nie podyktował rzutu karnego. Dziesięć minut później niebezpiecznie zza pola karnego uderzył Assaidi, ale obrońca Young Boys minimalnie zmienił tor lotu piłki i poleciała ona obok lewego słupka bramki. W odpowiedzi ładny strzał oddał Zarate, lecz i jemu zabrakło precyzji.
W 38. minucie gospodarzom udało się wyrównać, fatalnie w polu karnym zachował się Enrique, który właściwie wyłożył piłkę Nuzzolo. Pomocnik klubu z Berna uderzył precyzyjnie z około jedenastu metrów i zdobył wyrównującą bramkę.
Goście odpowiedzieli niemal natychmiast, najwyżej do wrzutki wyskoczył Wisdom, uderzył mocno i precyzyjnie, nie dając szans golkiperowi. W 40. minucie było więc 2:1 dla Liverpoolu. Piłkarze Young Boys nie załamali się i poszli na wymianę ciosów. Farnerud uderzył fantastycznie, lecz trafił jedynie w słupek.
Pierwsze 45 minut meczu w Bernie było niezwykle emocjonujące. Piłkarze Young Boys nie przestraszyli się rywala i widać było, że łatwo w tym pojedynku się nie poddadzą.
Gospodarze wyszli niezwykle zmotywowani na drugą część gry i już w 53. minucie doprowadzili do remisu. Bobadilla dośrodkował z lewej strony boiska, Ojala znakomicie złożył się do strzału, wygrał pojedynek główkowy z dwoma obrońcami i skierował piłkę do siatki. Grę Young Boys napędzał Bobadilla, który świetnie poddawał, dryblował i nieustannie sprawiał problemy obrońcom „The Reds”.
Piłkarze z Berna w 63. minucie wyszli na prowadzenie! Pokazali, jak się powinno wyprowadzać kontratak. Wspomniany już parokrotnie Bobadilla znakomicie zastawił się i wyłożył piłkę Zaracie, który miał przed sobą jedynie bramkarza. Zarate zachował zimną krew i cudownie przerzucił piłkę nad Wolflim.
Jednak gospodarze nie cieszyli się zbyt długo z prowadzenia, gdyż już w 66. minucie stan rywalizacji wyrównał strzałem głową Sebastian Coates. Dla „The Reds” remis to wciąż było za mało. W 76. minucie Shelvey wykończył świetną drużynową akcję i zmienił wynik na 4:3 dla Liverpoolu. Pięć minut później ładnie z około 20 metrów uderzał Farnerud, lecz Jones był na posterunku i sparował ten strzał.
W 87. minucie ostatecznie rozstrzygnęły się losy tego spotkania, wprowadzony po przerwie Shelvey zdobył swoją drugą bramkę. Pomocnik Liverpoolu świetnie urwał się obrońcy i uderzył nie do obrony. 5:3 dla „The Reds”.
Mecz na Stade de Suisse był toczony w bardzo szybkim tempie. Obie drużyny zaprezentowały otwarty, ofensywny futbol. Gospodarze, mimo że przegrali, mogą być dumni z tego, jak się zaprezentowali, i ze spokojem mogą oczekiwać następnych spotkań w Lidze Europy, gdyż widać, że są naprawdę solidnym zespołem. Liverpool zapisał pierwsze trzy punkty na swoim koncie. Trener Brendan Rodgers pokazał, iż ma w drużynie wielu utalentowanych, młodych piłkarzy, którzy w niedalekiej przyszłości mogą dużo wnieść do gry „The Reds”.
Liverpool