Nikt nie jest w stanie w tym momencie przewidzieć, jak Liverpool zakończy ten sezon. W najbardziej optymistycznym scenariuszu „The Reds” mogą zdobyć cztery trofea: mistrzostwo Premier League, puchar Anglii, puchar ligi oraz Ligę Mistrzów. Oczywiście nie wszystkie z tych rozgrywek są tak samo prestiżowe. Największy szacunek wzbudza zdobycie mistrzostwa oraz Champions League.
Przed drużyną seria spotkań, które zdefiniują dla niej ten sezon. Mecze, w których można zaprzepaścić cały wcześniejszy trud i wysiłek, ale także takie, które pokażą, na co stać ten zespół. Być może w pewnym momencie Jürgen Klopp będzie musiał określić priorytet dla swoich zawodników.
Liga Mistrzów na horyzoncie
Z pewnością zdobycie Ligi Mistrzów jest marzeniem wielu piłkarzy. To najbardziej elitarne rozgrywki w europejskiej piłce. Liverpool sięgnął po to trofeum po raz ostatni w 2019 roku, a więc stosunkowo niedawno. Rok później w 1/8 finału musiał uznać wyższość Atletico Madryt. W kolejnej edycji „The Reds” zostali ponownie wyeliminowani przez zespół z Madrytu, tym razem jednak pogromcą w ćwierćfinale okazał się Real.
Piłkarze z miasta Beatlesów są jednym z faworytów całych rozgrywek. Duże wrażenie zrobiła ich gra w fazie grupowej. Komplet 18 punktów w sześciu meczach, bilans bramkowy 17:6. Nie można powiedzieć o ich rywalach, że byli słabi. AC Milan, Atletico Madryt i FC Porto to bardzo dobre zespoły o uznanej renomie.
Świetnie w tej edycji Champions League prezentuje się Mohamed Salah. Egipcjanin zdobył w niej już siedem bramek. Na uwagę zasługuje również forma Trenta Alexandra-Arnolda, który ma na koncie trzy asysty. W drużynie nie brakuje gwiazd, ale zespół świetnie funkcjonuje również jako całość.
#UCL focus 💯 pic.twitter.com/JIRQsJK0H3
— Liverpool FC (@LFC) February 15, 2022
W lidze pogoń za City
Manchester City pewnie prowadzi w Premier League, Liverpool traci do niego dziewięć punktów. „Obywatele” mają jednak jeden mecz rozegrany więcej. Nie zmienia to faktu, że jest to solidna zaliczka, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że grą lidera można się zachwycać. Pep Guardiola odcisnął bardzo wyraźne piętno na grze drużyny. O mistrzostwo na Anfield będzie bardzo trudno.
Po 15. serii gier strata to „The Citizens” wynosiła zaledwie punkt. Remis z Tottenhamem i porażka z Leicester mocno skomplikowały sytuację Liverpoolu w ligowej tabeli. Można było przypuszczać, że niemiecki szkoleniowiec skupi się na Lidze Mistrzów. Wszystko wskazuje na to, że nie zamierza on spisywać ligi na straty. Świadczy o tym skład wystawiony w spotkaniu z Burnley, rozgrywanym trzy dni przed arcyważną rywalizacją z Interem.
⭐ 𝑻𝑬𝑨𝑴 𝑵𝑬𝑾𝑺 ⭐
Here’s how we line up for #BURLIV this afternoon 👊
— Liverpool FC (@LFC) February 13, 2022
Klopp musi bardzo mocno wierzyć w dobre przygotowanie swoich piłkarzy. Najbliższe mecze zweryfikują zasadność tej wiary. Były trener Borussii być może ulgowo potraktuje krajowe puchary, ale nie odpuści Ligi Mistrzów i ligi angielskiej, nawet jeśli twierdzi, że kwestia mistrzostwa jest już rozstrzygnięta. Dwaj jego kluczowi zawodnicy wrócili niedawno z Pucharu Narodów Afryki, w którym grali do samego końca. Salah zakończył turniej porażką, Mane wraca jako triumfator. Obaj mają pełne prawo odczuwać zmęczenie.
Pechowe losowanie w Lidze Mistrzów
Zespół, który wygrywa swoją grupę w Champions League, ma podstawy, by oczekiwać trochę łatwiejszego rywala w kolejnej fazie. Drużyny z pierwszych miejsc mierzą się z tymi, którzy zajęli miejsca drugie. Niemal w każdej edycji futbolowi giganci wpadają na siebie już w 1/8 finału. Nie inaczej jest tym razem.
Real Madryt zmierzy się z PSG, Atletico z Manchesterem United, a Liverpool z Interem Mediolan. Włoski zespół przed tym sezonem poważnie się osłabił. Z powodu problemów finansowych „Nerazzurich” odszedł Romelu Lukaku. Opuścić San Siro zdecydował się także Antonio Conte. Wiele wskazywało na to, że to będzie sezon przejściowy dla drużyny. Ta spisuje się jednak nadspodziewanie dobrze i będzie dla Liverpoolu trudnym przeciwnikiem. W Serie A zawodnicy Simone Inzaghiego zajmują 2. miejsce, z jednym meczem rozegranym mniej. Jeszcze niedawno to oni byli liderami stawki.
Bardzo dużym osłabieniem dla Włochów będzie brak Nicolo Barelli, który pauzuje za kartki. Nie ukrywał tego szkoleniowiec „The Reds” na przedmeczowej konferencji prasowej:
– To, że Barella nie może zagrać, nie jest dla nas złą informacją. To bardzo dobry piłkarz, który mi się podoba. Ma wszystko, czego oczekujesz od pomocnika. Jest agresywny, dobry technicznie i bardzo wybiegany. To zawodnik najwyższej klasy. Nie jestem w stu procentach pewny, ale zamiast niego może zagrać Arturo Vidal, prawda? To doświadczony zawodnik, który grał na najwyższym poziomie i myślę, że jest zmotywowany na takie mecze. Dlatego nie wiem, czy to dla nas przewaga, że zagra on zamiast Barelli.
– W takich momentach lubię jednak mówić, że nieważne jest to, kto gra na boisku. Ważniejsze jest to, jak wygląda zespół. To ma znaczenie dla nas, ale także dla innych drużyn. Chodzi o to, jaki nastrój możesz wytworzyć na boisku i z jaką mentalnością podejdziesz do meczu. Chodzi o to, co możesz pokazać. Oczywiście zależy to od piłkarzy, ale jeszcze bardziej od zespołu. Dlatego też będzie bardzo ciekawie. To jeden z tych meczów, który z pewnością bym obejrzał, gdybym nie był w niego zaangażowany.
🗣 | Inter Milan manager Simone Inzaghi:
“Liverpool were top of my list of teams to avoid.”
— The Anfield Buzz (@TheAnfieldBuzz) February 15, 2022
Dwumecz z Interem zdefiniuje sezon
W razie odpadnięcia w 1/8 finału Liverpool będzie miał jasne priorytety. Wszystkie swoje siły „The Reds” rzucą na ligowe rozgrywki. W przypadku awansu z uwagą będzie można śledzić to, jak swoją jedenastką będzie rotował Klopp. Choć zdaje się on nie przywiązywać wielkiej wagi do wyjściowego składu, co również podkreślił na przywołanej wyżej konferencji:
– Nie wiem jednak, jak często muszę powtarzać, że ważniejsze jest, jak gramy, a nie kto gra. Tak to wygląda. Oczywiście to pomaga, gdy mamy rozwiązania na różne problemy w różnych sytuacjach. Staramy się to wykorzystać. Potrzebujemy świeżości w tym meczu, ale o wiele ważniejsze jest to, że możemy dokonać pięciu zmian w meczu. To ogromne wsparcie dla futbolu w tak trudnym okresie w sezonie. Dobrze mieć tylu chłopaków, ale oni także muszą sobie z tym radzić.
– Jeśli mam okazję, aby wykonać więcej zmian, to oznacza to tylko tyle, że nie muszę ciągle grać tą samą jedenastką, tylko dlatego że wygraliśmy poprzedni mecz. Musimy się tego nauczyć, ponieważ nigdy wcześniej nie byliśmy w takiej sytuacji. To całkiem ekscytujące.
Dla kibiców klubu z Anfield nadchodzi bardzo emocjonujący okres. Zespół ma bardzo dużo do wygrania i równie wiele do stracenia. Pierwszym poważnym testem będzie dwumecz z Interem, który nie ma wyraźnego faworyta. Nie obowiązuje już zasada bramek zdobytych na wyjeździe. Zapowiada się kapitalna rywalizacja.