Lille OSC – co się dzieje z drużyną Bielsy?


Czy podopieczni Marcelo Bielsy nawiążą do złotych czasów Lille?

17 października 2017 Lille OSC – co się dzieje z drużyną Bielsy?

Lille OSC – niegdyś jeden z mokrych snów fanów serii Football Manager, czterokrotny mistrz Francji, który swój ostatni triumf święcił stosunkowo niedawno, bo w sezonie 2010/2011. Co się więc stało, że obecnie klub ten niebezpiecznie pikuje i zaczyna szorować dno tabeli Ligue 1?


Udostępnij na Udostępnij na

Na wstępie wróćmy do wyżej wspomnianego złotego okresu Lille. Co to była za paka! Podopieczni Rudiego Garcii w lidze pozostawili rywalom plecy do oglądania, dystansując drugą Marsylię z bezpieczną przewagą ośmiu punktów. Cały wózek bezapelacyjnie ciągnął wówczas Senegalczyk Moussa Sow, który trafiał do bramki jak zaczarowany. Nikogo nie powinno to jednak dziwić, gdy za plecami piłki dostarczali mu tacy gracze jak Gervinho czy Eden Hazard. Co ciekawe, w tej wylęgarni talentów uchował się również nasz rodzynek – Ludovic Obraniak.

 

Lille równa się kopalnia talentów?

W ciągu tych kilku wspomnianych lat przez klub przewinęły się też takie nazwiska jak między innymi Pierre-Emerick Aubameyang, Dimitri Payet, Joe Cole, Yohan Cabaye, Salomon Kalou czy będący wówczas na topie, kolejny z naszych – Ireneusz Jeleń. Robi wrażenie, prawda?

Sukces nie zawsze zwiastuje słońce, a dla Lille był wręcz kataklizmem porównywalnym do burzy, tornada i trzęsienia ziemii jednocześnie. Po czołowych graczy zaczęły sięgać europejskie marki i tak Hazard przeniósł się do Chelsea, Gervinho wylądował w Arsenalu, Cabaye i Debuchy w Newcastle, a Obraniak przeszedł do Bordeaux.

Klub tracąc z roku na rok swoje organy w postaci najlepszych piłkarzy, a w sezonie 2013/2014 również serce i zarazem mózg drużyny, szkoleniowca Rudiego Garcię, zaczął tracić na jakości. I choć początkowo nic tego nie zapowiadało, nie był w stanie dotrzymać kroku pompowanym przez arabskie miliardy euro drużynom Paris Saint-Germain i Monaco.

Fakt, wspomniany duet zaczął odjeżdżać lidze, ale zarazem liga zaczęła również odjeżdżać zespołowi Lille. I choć początkowo klub wciąż zajmował miejsca promowane grą w europejskich pucharach, to czarę goryczy przelał ubiegły sezon, kiedy to na sam koniec uplasowali się na odległym, jedenastym miejscu. Nie pomogła żonglerka trenerami. Ani Antonetti, ani Collot, ani Passi nie zdołali nadać charakteru drużynie. Ten sezon miał być przełomowy. Zadanie odbudowy nie tak dawnej świetności otrzymał człowiek od zadań specjalnych – Marcelo Bielsa.

Zmiana warty

Argentyńczyk, który w swojej karierze opiekował się już takimi firmami jak Athletic Bilbao, Marsylia czy reprezentacje Argentyny i Chile, operować musi na bardzo młodym organiźmie – wszak średnia wieku zespołu to 22,5! Jak przystało na Lille, do dyspozycji ma naprawdę ciekawe nazwiska. Warto wspomnieć tu chociażby o holenderskim talencie wyciągniętym w zeszłym sezonie z Ajaxu – Anwarze El Ghazim, czy ściągniętym tego lata z Sao Paulo, 21-letnim Brazylijczyku Luizie Araujo. Na papierze wszystko wygląda więc obiecująco, jaka więc jest rzeczywistość?

Rzeczywistość weryfikuje ich brutalnie. Niech przemówią fakty – Lille po ośmiu rozegranych spotkaniach z sześcioma punktami melduje się na szesnastej lokacie w tabeli Ligue 1 z bilansem bramkowym 6:13! Mało tego, od 6 sierpnia, czyli meczu pierwszej kolejki, kiedy zwyciężyli w obiecującym stylu 3:0 z Nantes, nie potrafią zdobyć kompletu punktów.

Co prawda fatum w tym sezonie ich prześladuje. W zanadrzu mają zaległe wyjazdowe spotkanie ósmej kolejki z Amiens, które zostało przerwane z powodu pęknięcia barierki odgradzającej świętujących fanów po bramce Ballo-Toure dającej prowadzenie gościom.

Ostatnia kolejka była również dość pechowa, bo prowadząc 2:1, w 90. minucie czerwoną kartkę obejrzał Edgar Ie, a chwilę później gola z rzutu karnego na wagę remisu dla Troyes zdobył Adama Niane. Czy wszystko jednak można zwalić na pecha?

Jest model drużyny budowany od lat – młodzi, utalentowani zawodnicy, którzy poprzez Lille mogą utorować sobie autostradę do naprawdę wielkiego futbolu – co pokazała już przeszłość. Jest trener, który teoretycznie jest jedną z najbardziej odpowiednich osób, które mogłyby pozklejać te elementy układanki. Czego brakuje? Z pewnością tego, co winduje czołówkę Ligue 1 od dłuższego czasu – sponsora z wypchanymi kieszeniami, który wpompowałby gotówkę w klub. My, jako romantycy futbolu, wierzymy jednak, że potrzeba im jedynie czasu, aby powrócić na należyte tory.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze