Ligowy Bigos #36: Polskie drużyny mają szansę na walkę w Europie?


Sprawdzamy i analizujemy, kto jest w stanie godnie reprezentować PKO Ekstraklasę w europejskich pucharach

3 lipca 2020 Ligowy Bigos #36: Polskie drużyny mają szansę na walkę w Europie?
Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Od kilku lat polskie drużyny kompromitują się w eliminacjach do europejskich pucharów. Ich próby dostania się do faz grupowych można nazwać istną katastrofą. Wystarczy tylko dodać, że ostatni raz polska drużyna awansowała do fazy grupowej w sezonie 2016/2017. Od tamtego czasu musieliśmy znosić porażki z drużynami, które pochodzą z piłkarskiego trzeciego świata. Nie przystoi nam, żeby mieć tak silną reprezentację, a w rozgrywkach klubowych przegrywać z Łotyszami, Mołdawianami czy Luksemburczykami. 


Udostępnij na Udostępnij na

„Ligowy Bigos” to seria felietonów, w których skupiamy się na najważniejszych wydarzeniach minionej serii gier. Dzisiaj, używając analogii kulinarnej, zobaczymy, kto ugotował bigos, który można podać gościom – wysłać ich do Europy, a kto musi jeszcze go dosolić, dopieprzyć i odleżeć rok, aby został podany do konsumpcji. 

Czy Legia wykorzysta swój potencjał?

Przegląd wojsk zaczynamy od mistrza Polski – jeszcze nie, ale jest to kwestią czasu. Do przypieczętowania tytułu brakuje Legii zaledwie punktu. Od momentu, gdy w PKO Ekstraklasie panuje format ESA37, żadna drużyna nie osiągnęła takiej przewagi nad rywalami. To jest naprawdę wyczyn przy polskich realiach. Niestety Legia w ostatnich latach nie reprezentuje godnie naszego kraju w Europie. Obecnie jednak nie ma kto jej zastąpić. 

„Wojskowi” wyglądają jak dobrze naoliwiona maszyna, wszystkie zębatki pracują dobrze. Problem pojawi się dopiero po sezonie, gdy po niektóre części przyjdą bogatsi i lepsi. Mowa tutaj o Radosławie Majeckim i Michale Karbowniku. Najtrudniejszym zadaniem będzie ich zastąpienie i – co ważne – nie będzie czasu na próbowanie nowych ustawień. Pierwsze wzmocnienia warszawska Legia już ogłosiła, a wygląda na to, że szykują się następne. Wszystko musi zatrybić od razu. Dariusz Mioduski musi się też postarać, aby inni wyróżniający zawodnicy nie zmienili otoczenia. 

2019/2020 – baraże o LE (przegrana z Rangers)

2018/2019 – II runda kwalifikacji do LM (przegrana ze Spartakiem Trnava), III runda kwalifikacji do LE (przegrana z Dudelange)

2017/2018 – III runda kwalifikacji do LM (przegrana z Astaną), IV runda kwalifikacji do LE (przegrana z Sheriffem Tyraspol)

2016/2017 – faza grupowa LM, 1/16 finału LE (przegrana z Ajaksem)

Gdy przegrywamy z drużynami pokroju Dudelange, to jest to po prostu hańba. Nadzieję mógł zrobić ostatni występ Legii w europejskich pucharach, który był przyzwoity. Dwumecze z Atromitosem czy KuPS Kuopio nie zachwyciły, ale chociaż udało się ich pokonać, a to nie było oczywistością w ostatnich latach. Przegraną z Rangersami można wybaczyć, bo tam mało brakowało do awansu. Nie ma co się już pastwić. W tym sezonie jednak Legia musi awansować, chociaż do fazy grupowej Ligi Europy, bo kiedy, jak nie teraz? W kwalifikacjach do Ligi Mistrzów może przeszkodzić ranking UEFA, przez co Legia trafi na mocniejszych rywali. 

Poznańska młodzież do Europy

W tej chwili drugą siłą polskiej ekstraklasy jest Lech Poznań, ale walka z Piastem, Lechią i Śląskiem może toczyć się do samego końca. Przed sezonem w Poznaniu mówili, że nie mają celów na ten sezon. Jak się okazało, do ostatniej kolejki będą walczyć o wicemistrzostwo – przed sezonem braliby to w ciemno. Dobrą grę zawdzięczają przede wszystkim młodzieży, która kapitalnie wkomponowała się w zespół. Gdy ktoś ma słabszy okres, jak teraz Kamil Jóźwiak, to grę Lecha na barki biorą Jakub Moder i Jakub Kamiński. Ze swoją efektowną grą wstydu by w Europie nie przynieśli, ale w poprzednich latach bywało różnie.

2018/2019 – III runda kwalifikacji do LE (przegrana z KRC Genk)

2017/2018 – III runda kwalifikacji do LE (przegrana z Utrechtem)

2015/2016 – faza grupowa LE

Gdy myślimy Lech Poznań i europejskie puchary, to od razu do głowy przychodzi nam rok 2010 i mecze z Manchesterem City i Juventusem. Później „Kolejorz” lansował się na punktach zdobytych w tamtym okresie. Trafiał na słabszych rywali, ale nie potrafił z nimi wygrywać. Idealny przykład to mecz z Żalgirisem Wilno i słynny baner kibiców. W ostatnich latach jednak Lech przegrywał z teoretycznie lepszymi rywalami. Jeśli lechici uporają się z rywalami w PKO Ekstraklasie, to kluczowe będzie, kto odejdzie. W tym momencie pewne są odejścia tylko Kamila Jóźwiaka i Christiana Gytkjaera, ale w klubie z Poznania jest jeszcze kilka perełek do wyciągnięcia. Jakby zarządowi udało się zatrzymać najzdolniejszych zawodników z akademii, to nie widzę przeciwwskazań, aby powalczyć o fazę grupową.

„Waldek King” sprawdza się w kraju, ale czy w Europie?

Niespodziewany mistrz Polski sprzed roku w tym sezonie też prezentuje się bardzo dobrze. Wielka w tym zasługa Waldemara Fornalika. Wydaje się, że sukcesem w obecnej kampanii będzie awans po raz kolejny do europejskich pucharów. Pomimo odejścia Joela Valencii, Patryka Dziczka i Aleksandara Sedlara „Piastunki” wciąż trzymają się krajowej czołówki. Na wielkie słowa pochwały zasługuje Jakub Czerwiński, ale dobrą pracę na boisku wykonuje też wicelider klasyfikacji strzelców Joao Felix.

2019/2020 – I runda kwalifikacji do LM (przegrana z BATE Borysów), II runda kwalifikacji do LE (przegrana z Riga FC)

2016/2017 – II runda kwalifikacji do LE (przegrana IFK Goteborg)

Na swoim podwórku Piast prezentuje się bardzo dobrze, ale w Europie jest beznadziejny. Gliwiczanie nigdy nie wygrali dwumeczu w europejskich pucharach, a wygrany mecz z Rygą był dopiero pierwszym wygranym spotkaniem w międzynarodowych rozgrywkach. Brutalne statystyki. Żeby nie było, że piszemy same negatywne rzeczy o Piaście, to podkreślamy, że „Czerwono-niebiescy” zaliczyli niezły mecz z BATE, a o odpadnięciu z rozgrywek zadecydowały błędy indywidualne.

Kończąc temat obecnego – jeszcze – mistrza Polski, nie przewiduję, żeby Piast Gliwice podbił europejskie boiska, ale może udałoby się w końcu przejść chociaż rundę. 

Gwarancja jakości – Śląsk Wrocław

Po słabym ostatnim sezonie nikt nie spodziewał się Śląska walczącego o przepustkę do europejskich pucharów, a jednak zawodnicy z Dolnego Śląska powalczą do samego końca o Ligę Europy. Drużynę odmienił Vitezslav Lavicka. Czech, przejmując w styczniu drużynę, miał za zadanie utrzymać Śląsk w PKO Ekstraklasie. W tym sezonie wrocławianie prezentują ofensywny styl gry i trzeba przyznać, że ich mecze ogląda się z przyjemnością.

2015/2016 – II runda kwalifikacji do LE (przegrana z IFK Goterborg)

2013/2014 – baraż do LE (przegrana z Sevillą)

2012/2013 – III runda kwalifikacji do LM (przegrana z Helsingborg), baraż do LE (przegrana z Hannoverem)

Jak widać, Śląsk nie przyniósł hańby, ale też nie osiągnął nic wielkiego. Zawsze walczy, lecz zawsze czegoś brakowało do zagrania w fazie grupowej. Dla Lavicki awans do pucharów nie będzie debiutem w rozgrywkach europejskich. Wcześniej jako trener Sparty Praga awansował z nią do fazy grupowej Ligi Europy. Co do szans Śląska, to można określić je słowami: jest gwarancją jakości, ale nie spodziewajmy się fajerwerków. 

Z problemami finansowym też można grać w europejskich pucharach

Gdańszczanie nie rozgrywają dobrego sezonu, jednak poniżej pewnego poziomu nie schodzą. Piotr Stokowiec wyciąga maksa z drużyny. Po raz kolejny klub ma problemy z wypłacalnością, jednak sportowo wciąż się broni. Walczy o europejskie puchary oraz jest w półfinale Pucharu Polski. Uwagę zwraca duża liczba bramek straconych. Warto przypomnieć, że Lechia ma serię trzech zwycięstw z rzędu, a do strefy europejskich pucharów brakuje dwóch punktów.

2019/2020 – II runda kwalifikacji LE (przegrana z Broendby)

Oprócz tego dwumeczu z Duńczykami lechiści mieli jeszcze epizod w Pucharze Zdobywców Pucharu. Jakkolwiek patrzeć, jest to drużyna niedoświadczona w walce o europejskie puchary. Rok temu niewiele zabrakło do pokonania Broendby – przegrana po dogrywce. Zwróćmy uwagę, że Lechia posiada bardzo ciekawą kadrę. Oczywiście Filip Mladenović odchodzi, ale w drużynie jest kilku ciekawych zawodników, jak: Ze Gomes, Karol Fila, Tomasz Makowski, Kristers Tobers czy Kenny Saief (zobaczymy, jak potoczy się jego sytuacja). Trudno więc oczekiwać, aby Lechia awansowała do fazy grupowej, ale wstydu nie powinna nam przynieść. Realny cel to baraże do Ligi Europy.

Studium przypadku

Ze względu na pandemię koronawirusa UEFA zdecydowała, że mecze kwalifikacyjne do faz grupowych europejskich pucharów odbędą się bez meczów rewanżowych. Gospodarz jedynego spotkania zostanie wybrany w drodze losowania. Wyjątkiem będzie IV runda kwalifikacji do Ligi Mistrzów, czyli baraż. 

Działa to na korzyść polskich drużyn, gdyż żeby awansować do fazy grupowej Ligi Europy, wystarczy wygrać trzy mecze. Jak wiadomo, spotkania polskich drużyn w europejskich pucharach to loteria. Często wyjazdy do krajów byłego ZSRR czy Bałkanów były bardzo trudne. Teraz będzie można tego uniknąć, ale tylko dzięki dobremu losowaniu. Działa to też w drugą stronę. Na korzyść polskich klubów przemawia to, że jako nieliczni gramy z kibicami na trybunach. Dlatego bardziej niż zwykle będziemy patrzeć na wybór gospodarza.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze