Ekstraklasa jest nieprzewidywalna. Wiadomo to nie od dzisiaj. Jednakże po 32 kolejkach chyba tej nieprzewidywalności już nie doświadczymy. A co za tym idzie – jest ryzyko, że emocji na finiszu rozgrywek będzie nieco mniej. Przyszłego mistrza Polski prawdopodobnie już znamy. Pierwszego spadkowicza również. Drugi ledwo zipie, ale jakkolwiek by patrzeć, wciąż ma szansę na utrzymanie. Małą, ale ma…
Ligowy Bigos to seria felietonów, w których skupiamy się na najważniejszych wydarzeniach minionej serii gier. Po 32. kolejce wiemy już, że szansę na zdobycie mistrzostwa Polski definitywnie straciły Cracovia, Jagiellonia i Lechia. O najwyższe cele wciąż obok Legii walczą Lech, Piast i Śląsk, choć i tak prawdopodobieństwo zdobycia przez nich tytułu mistrzowskiego jest już tylko iluzoryczne.
Zupełnie inny sezon
W minionych rozgrywkach o mistrzostwo niemalże do samego końca walczyły trzy ekipy. Najpierw długi czas na czele tabeli spędzili podopieczni Piotra Stokowca, którzy w fazie finałowej oddali fotel lidera Legii Warszawa. Wydawało się, że o tytuł powalczą wyłącznie owe dwie drużyny. Natomiast wedle przysłowia „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” show skradła inna ekipa. Tą trzecią drużyną był oczywiście Piast Gliwice.
Ligowy Bigos #34: Polscy trenerzy nie są tacy źli, jak nam się wydaje
Obecni mistrzowie Polski z Gliwic niestety po dwóch porażkach w fazie finałowej – 0:2 z Lechem i 0:1 z Lechią – mogą już powoli szykować się do walki co najwyżej o wicemistrzostwo. Co by nie mówić, to i tak całkiem przyzwoity wynik. Mało kto dawał szansę Piastowi na obronę tytułu. Ten zaś przynajmniej do końca fazy zasadniczej walczył na całego. I warto tutaj tylko przypomnieć, że rok temu po 30. serii gier Legia miała tyle samo punktów przewagi nad Piastem co w obecnych rozgrywkach. Z tą różnicą, że Piast ma na dzień dzisiejszy nieco gorszą ekipę, a Legia wręcz przeciwnie. Warszawianie mimo ostatniego remisu z Jagiellonią czy mimo porażki z Górnikiem wydają się drużyną gotową do walki o europejskie puchary. Miejmy nadzieję, że z powodzeniem!
Jeśli Piast ulegnie w sobotę Legii, a Lech straci punkty ze Śląskiem, wtedy Legia już definitywnie zdobędzie mistrzostwo Polski. W tym momencie Legia jest mistrzem, ale nie oficjalnym, tylko prawdopodobnym…
Co nas może jeszcze emocjonować w górnej połowie tabeli? Przede wszystkim wspomniane wyżej europejskie puchary, a w zasadzie walka o nie. Mimo że ciągle trwa bój o Puchar Polski, którego zdobycie także gwarantuje udział w pucharach na arenie międzynarodowej. Nawet Cracovia, która obecnie znajduje się na siódmym miejscu w tabeli, może reprezentować nasz kraj w eliminacjach do europejskich pucharów. Przy założeniu, że Puchar Polski zdobędzie ekipa plasująca się na podium PKO BP Ekstraklasy, w Europie zagra czwarta drużyna. A zatem Pogoń, która do czwartego Śląska traci sześć „oczek”, ma jeszcze o co walczyć.
W dole (nie) ciekawiej?
Po ostatniej kolejce wiadomo już, że ŁKS Łódź może powoli myśleć o powrocie na zaplecze ekstraklasy. Tą najwyższą klasą rozgrywkową nacieszy się bowiem tylko przez najbliższe pięć kolejek. Na ponowne spotkanie w ekstraklasie łodzianie będą musieli poczekać co najmniej rok. Teraz już bez żadnej presji będą mogli cieszyć się radosnym futbolem, z którego pod wodzą Wojciecha Stawowego słyną. Przynajmniej do straty pierwszego gola…
Ryzyko spadku z ESA. 🧮🧐
ŁKS – 100%
Korona – 98,7%
Arka – 90,5%
Wisła – 8,7%
Wisła Płock – 2,0%
Zagłębie – 0,1%
Raków i Górnik – około 0%— Paweł Mogielnicki (@mogiel90) June 23, 2020
Korona Kielce po ostatniej porażce z Rakowem nieco utrudniła sobie sprawę. Dodatkowo należy wspomnieć, że swój mecz wygrała Wisła Kraków, która tym samym powiększyła przewagę nad kielczanami do ośmiu punktów. Kielczanie na domiar złego po zwycięstwie Arki nad Zagłębiem wylądowali na przedostatnim miejscu w tabeli. Powiedzieć, że sytuacja koroniarzy nie jest kolorowa, to jak nic nie powiedzieć. Ale nadzieja umiera ostatnia. A mecze z Arką i Wisłą dopiero przed kielczanami.
Jak kogoś nie interesuje walka o utrzymanie, która już jest niemal jasna, w dolnej połowie tabeli może spoglądać na zawsze ciekawy Raków. Częstochowianie są już niemal pewni pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej. I jak przekonywał ich szkoleniowiec po triumfie nad Wisłą Kraków – mogą teraz poprawić bilans bramkowy. A konstruować ciekawe akcje i zdobywać ładne gole umieją! W podobnej sytuacji są Zagłębie Lubin i Górnik Zabrze, którzy podobnie jak „Medaliki” mogą już bez presji rozgrywać kolejne spotkania, przygotowując się powoli do kolejnego sezonu…