Wszyscy jesteśmy spragnieni wielkiej piłki. Wszyscy z niecierpliwością wyczekujemy wznowienia rozgrywek piłkarskich. Niektórzy zapaleńcy musieli się w trakcie obecnej pandemii posiłkować ligami dla nas dość egzotycznymi. Jedynym krajem europejskim, w którym liga gra i ma się całkiem dobrze, jest Białoruś. Jednakże trudno tamtejsze rozgrywki nazwać wielką piłką. Ta dopiero nadejdzie. Przynajmniej za kilkanaście godzin. A za dwa tygodnie wraca liga, na którą wszyscy czekają!
Jeszcze tylko w dwóch wydaniach będziemy musieli się skupiać na tematach nie za bardzo związanych z tematami na czasie. Nie da się ukryć, że brakuje nam tematów ligowych, o których napisanie tysiąca słów nie byłoby żadnym problemem. Piękne gole, kontrowersje, zaskakujące rezultaty… Na to jeszcze będziemy musieli chwilkę poczekać. Ale jak to mówią – cierpliwy to i kamień ugotuje!
Dlatego też w dzisiejszym wydaniu podejmiemy temat całkiem przyjemny. Można by rzec, iż jest to praca naukowa, w której można udowodnić za pomocą słów, opinii i rzetelnych danych coś niesamowicie zaskakującego. Chociaż prawda jest taka, że werdykt tej pracy jest już i tak znany, i niezbyt zaskakujący. Czy PKO BP Ekstraklasa jest lepsza od Bundesligi? Tak. Dlaczego? O tym w dalszej części najnowszego wydania Ligowego Bigosu.
Zupełnie inne tempo gry, inne zachowania…
Mecze w polskiej ekstraklasie są znacznie wolniejsze niż u naszych sąsiadów z zachodu. Zwrócił na to uwagę jeden z naszych redaktorów, Claudio Mutka. Jak przekonuje, tempo gry wzorowane na wyścigu żółwi jest wyłącznie zaletą. – Ponieważ grają wolniej, można lepiej dostrzec wszystkie detale. A w Bundeslidze to wszystko tak rach, pach i koniec. Nawet nie zdąży człowiek zrozumieć, co właśnie zobaczył – tłumaczy.
I nie da się ukryć, że tak właśnie jest. O ile w polskiej ekstraklasie piłkarz po przyjęciu piłki ma kilka sekund na reakcje, o tyle w Niemczech po tych kilku sekundach nie wiedziałby tak naprawdę, gdzie się podziała piłka. A czy piłka nożna to gra w chowanego? Pamiętając o tym, że będziemy świadkami meczów, w których nie doświadczymy obecności chłopców od podawania piłek, niestety takie zachowania mogą być opłakane w skutkach.
Jutro wraca #Bundesliga. Za dwa tygodnie wraca #Ekstraklasa. Jestem ciekawy, co czuliście przez ten okres bez piłki nożnej? W czasach gry na okrągło dla jednych to był okres odpoczynku od piłki. Dla innych zapaleńców, pojawiła się jeszcze większa tęsknota. Dla was to był czas:
— Michał Krzeszowski (@Krzeszov) May 15, 2020
Z drugiej zaś strony polska liga nie jest ligą techniczną. Czy to wada? Skądże. Kiedy na niemieckich boiskach możemy dostrzec miliony sposobów na zdobycie bramki, od szybkiej kontry, gry krótkimi podaniami, po gegenpressing i inne schematy rozegrania akcji, w Polsce mamy najczęściej stosowany jeden. I to nie byle jaki – wzorujący się na pierwszych latach gry w piłkę. Po raz pierwszy sławetną lagę do przodu zastosowano na Wyspach Brytyjskich. Dzisiaj to Polacy opanowali tę sztukę do perfekcji. Poza tym inne zagrania także są dość zaskakujące. Poza Polską z pewnością rzadko spotykane. – Ekstraklasa jest lepsza od Bundesligi także dlatego, że nie sztuką jest celnie dośrodkować. Sztuką jest dośrodkować na aut albo rzut rożny – mówi z dumą Mutka.
Nieprzewidywalność kluczem do sukcesu
Kibice Bundesligi mają również wiele problemów ze snem. Nie da się ukryć, że po wieczornym meczu, załóżmy Der Klassiker – Borussia Dortmund przeciwko Bayernowi Monachium – trudno jest zasnąć. Trudno jest w ogóle oderwać na chwilę wzrok od telewizora podczas transmisji, a co dopiero ruszyć zaraz po meczu do łóżka. Nawet jak naprawdę musimy położyć się wcześnie spać. Problemów z zasypianiem nie mają fani naszej rodzimej ligi. Bowiem oni mogą bez problemu zasnąć przed telewizorem. – Kiedy nie mogę zasnąć, lubię sobie popatrzeć chwilę na jakikolwiek mecz polskiej ligi. Nie trzeba długo, moment i sen już przychodzi – stwierdza inny nasz redaktor, Sławomir Tomczyk.
Innym bardzo ciekawym i niejednokrotnie poruszanym przez nas elementem, który świadczy o tym, że PKO BP Ekstraklasa jest lepsza od Bundesligi, jest element nieprzewidywalności. – Dlaczego ekstraklasa jest lepsza od Bundesligi? Bo jest nieprzewidywalna. Kogo interesują rozgrywki, w ktorych wiadomo, że jakiś Lewandowski czy Werner strzelą min. 20 bramek? Albo że Bayern wygra mistrzostwo? – dziwi się nasz redaktor, Kamil Warzocha. – W ekstraklasie królem strzelców może być Paweł Brożek, Sebastian Musiolik czy Erik Exposito. A mistrzem nawet pół ligi! To druga najlepsza liga w Europie po Premier League pod kątem emocji do samego końca, a w obecnym sezonie nawet najlepsza – dodaje z uśmiechem na ustach.
***
Jest też jeden element łączący naszą rodzimą ligę z niemiecką. Otóż obie te ligi składają się z rzekomo niedziałającego, przestarzałego, bo z XIX wieku, systemu ligowego! Tak, system każdy z każdym jest jednym z elementów łączących PKO BP Ekstraklasę z Bundesligą!
Żeby istniała piłka musi być działający system oceny a jak wiadomo system KzK nie działa. Na zdjęciu ładnie to widać. Arce wylosowali tych samych przeciwników co Zagłębiu! Ten system to Kompromitacja!!!!!!!
Czy istniałaby lekkoatletyka gdyby linia startowa i mety były krzywe?! pic.twitter.com/clWQmW72Sk
— John Gordon (@Gordon2014John) May 15, 2020
A tak już całkiem na poważnie… Jak można zauważyć, dzisiejsze wydanie nie było zbytnio merytoryczne. Jednakże warto czasami trochę się pośmiać. W szczególności w czasach, kiedy nie jest zbyt wesoło. Na pewno będzie weselej już jutro, kiedy wreszcie wszyscy staniemy się „Bundesligowcami”, by za dwa tygodnie przekształcić się w „Ekstraklasowiczów”. Potem wróci Premier League, Serie A oraz kto wie – być może również europejskie puchary!