Liga Mistrzów: Oni się skompromitowali – United i kto dalej?


10 grudnia 2015 Liga Mistrzów: Oni się skompromitowali – United i kto dalej?

To koniec fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jedynie hiszpańscy dominatorzy, Real Madryt i FC Barcelona, nie ulegli w żadnym ze spotkań, remisując kolejno jedno i drugie spotkanie. Wyjątkowo dobrze szło również Zenitowi Sankt Petersburg oraz standardowo Bayernowi Monachium. Pytanie jednak brzmi: kto najbardziej zawiódł?


Udostępnij na Udostępnij na

Nie będziemy zaczynać od najmniejszych, ale od tych, którzy rozczarowali swoich kibiców najbardziej. Na tyle silnie, że wielu fanów żąda głowy holenderskiego trenera. My nikogo szokować nie mamy zamiaru. Chodzi oczywiście o Manchester United, który po rocznej przerwie wrócił do elitarnego grona najlepszych drużyn w Europie. I po sześciu spotkaniach postanowił z tego zestawienia wypaść. Nie może być zbyt dobrze! Trudno mówić o jakimś dużym kryzysie. Podopieczni Louisa van Gaala grają po prostu przeciętnie i temu stwierdzeniu obecnie nie da się zaprzeczyć. Pasma zwycięstw są co rusz przerywane przez kolejne głupie wpadki w postaci remisów lub porażek. Liczby nie kłamią i mówią same za siebie – United remisują co trzecie ligowe spotkanie. Nieco w ponad połowie udało im się triumfować. To wystarcza na czwartą lokatę w lidze. Eksperci nie zamierzają pozostawić na piłkarzach suchej nitki. Szczególnie że z Old Trafford pożegnała się w ostatnim okienku solidna reprezentacja piłkarzy.

Paul Scholes powiedział na łamach „The Guardian”: – Manchester United stał się przeciętną drużyną, a takie drużyny osiągają przeciętne rezultaty.

Wtórował mu na Twitterze Peter Schmeichel: – To był tak przeciętny występ, jak tylko było to możliwe.

Jak można grać aż tak przeciętnie, mając tak dobrą drużynę? To pytanie zadają sobie wszyscy kibice w Europie, choć najgłośniej pytają o to fani „Czerwonych Diabłów”, które wylądowały w fatalnej sytuacji w piekle. W piekle przeciętnej otchłani. W grupie United straciło punkty z każdą drużyną – z CSKA Moskwa, z Wolfsburgiem, z PSV Eindhoven. Dwa zwycięstwa i dwa remisy pozwolą im jednak zagrać w Lidze Europy – osiem oczek wystarczy nawet na rozstawienie w play-offach Ligi Europy. Pytanie, czy nawet najlepsza gra w mało elitarnych rozgrywkach wystarczy na odbudowanie zaufania kibiców?

W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć drużyny z trzeciego miejsca grupy „H” – Valencii CF. Ósma drużyna hiszpańskiej Primera Division do ostatniego tchu walczyła z belgijskim Gent o awans do fazy play-off Ligi Mistrzów, jednak fanom „Nietoperzy” pozostanie tylko zachwycanie się walką o wyjazd na finał Bazylei (tam odbędzie się w tym roku ostatni mecz Ligi Europy). Nadzieję powinni wiązać przede wszystkim z przyjściem nowego trenera, którego efekty pracy są już widoczne.

Po pierwsze, w oczy rzucała się duża wola walki,  już w pierwszych minutach piłka odbiła się od słupka, chwilę później wylądowała w siatce. Wysoki pressing poskutkował niestety dużymi lukami między formacjami. Organizacja gry obronnej Valencii nie wyglądała tak, jak powinna wyglądać, co oczywiście Francuzi skutecznie wykorzystywali. Gra posypała się trochę, kiedy plac gry musiał opuścić Enzo Perez i w 37. minucie gola na 1:0 strzelił Cornet. Gdyby utrzymano system z meczu z Barceloną, trzy oczka mogły zostać na Mestalla – tak się jednak nie wydarzyło, a mecz zakończył się porażką gospodarzy 2:0.

Efekty „nowej miotły” są już widoczne dość wyraźnie – na rezultaty musimy jednak trochę poczekać. Potencjał piłkarski na wyniki jest bardzo duży. Lecz, czy zostanie dobrze spożytkowany? Tu pojawiają się wątpliwości, jednak nie ma sensu wyrokować już na początku pracy Anglika z Bury.

Dobrą formą nie zgrzeszył również niemiecki zespół Bayer Leverkusen, któremu poszło trochę gorzej niż wyżej wymienionym wyspiarzom. „Aptekarze” dokładnie wypunktowali w pierwszej kolejce BATE Borysow… i tyle z popisów piłkarzy z BayArena. Wybaczyć można tylko przez wzgląd na to, że B04 za rywali miało najlepszą w tym sezonie drużynę z Europy – FC Barcelonę, solidne AS Roma i nieobliczalnych Białorusinów. Natomiast w składzie brakuje wielkich nazwisk, a gdy takowe zostają wychowane, to od razu są kupowane przez inne kluby.

Na nic zda się też płacz, że przecież Leverkusen było czwartą najskuteczniejszą drużyną (13 goli ex aequo z Chelsea i Zenitem), ustępując Realowi Madryt, „Barcy” i Bayernowi Monachium. Za znakomitym napadem musiałaby pójść również defensywa. Ta się jednak nie starała zbyt mocno i tak po drugiej stronie bilansu widzimy aż dwanaście straconych goli. Bayer nie wygrał pięciu spotkań z rzędu i pechowo (gorszy bilans w dwumeczu z rzymską ekipą) musi pożegnać się z najważniejszymi europejskimi rozgrywkami. Mimo tego, rzutem na taśmę udało im się trafić do grona zespołów rozstawionych w Lidze Europy.

Wielka w tym zasługa Javiera „Chicharito” Hernandeza. Meksykanin ma dużo do udowodnienia swojemu byłemu pracodawcy. Kto wie – może w 1/8 rozgrywek uda mu się zmierzyć z „Czerwonymi Diabłami”? Tylko czy będzie on lekiem, który uleczy klub z Old Trafford na dwumeczu?

https://pbs.twimg.com/media/CVz7CUoUAAAjolF.png

Na czwartym miejscu miał wylądować Arsenal Londyn, ale podopieczni Wengera szczęśliwie uchronili się tym razem przed szyderą. Ostatnie miejsce w naszym dzisiejszym zestawieniu zajmą rodacy londyńskiego szkoleniowca – Olympique Lyon. Wszyscy doskonale pamiętamy czasy, gdy Francuzi mieli patent na wygrywanie z „Galaktycznym” Realem Madryt. To jednak przeminęło, a dzisiejsze wyniki pokazują, jakie przemiany i regres spotkał większość ówcześnie świetnych drużyn. „Dzieciaki” w tej edycji rzeczywiście zagrały jak niemowlęta.

W konfrontacji z teoretycznie najsłabszym Gent zgarnęli „aż” jedno oczko. Nic więc dziwnego, że przez dłuższy czas typowani byli do miana najgorzej grającej drużyny LM tej edycji.

Plamę na honorze udało im się zmazać (minimalnie) w ostatniej kolejce. Francuzi postanowili popsuć debiut Garego Neville’a i spuścić łomot Valencii. Dla ostatniej drużyny w tabeli grupy „H” było to spotkanie na osłodzenie hucznej eliminacji z Champions League – bramki strzelone przez Corneta i Lacazette padły przy niewielkiej widowni i nie miały już żadnego znaczenia. Lyon teraz musi się skupić na krajowych rozgrywkach. Może to odpadnięcie ma większy sens?

Olympique musi przegonić drugie Angers i trzeci Caen, by wciąż myśleć o grze w europejskich pucharach w przyszłym roku. Strata do ligowego hegemona PSG wynosi już siedemnaście oczek, więc klub ze stolicy jest poza zasięgiem jakichkolwiek rywali. Dużo łatwiej będzie nadrobić cztery punkty, które dzielą sensacyjnego wicelidera od byłej potęgi. Odbudowanie silnej drużyny, będzie już bardzo trudne. Kibice liczą jednak na to, że za rok uda uniknąć się kompromitacji jak w tym roku.

Komentarze
Znawca (gość) - 8 lat temu

Fajny tekst,ale uważaj na proste błędy,np "Nietoperzów" zamiast "Nietoperzy" i nie rób z OL BELGIJSKIEJ drużyny :)

Odpowiedz
Mateusz Sobiecki (gość) - 8 lat temu

Cieszę, że tekst się podobał i dziękuję za czujność. Poprawione, a piłkarzy OL uroczyście przepraszam za Belgów ;)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze