Jednobramkowa wyjazdowa zaliczka – pewniak sukcesu?


Czy Legia może spać spokojniej przed rewanżem z Trenczynem?

3 sierpnia 2016 Jednobramkowa wyjazdowa zaliczka – pewniak sukcesu?
Grzegorz Rutkowski

Jeżeli dopiero co wstaliście, włączyliście komputer, dodatkowo jesteście fanami piłki nożnej, na pewno szukacie elementów, które mogą wprawić Was w pozytywny nastrój przed rewanżem Legii z Trenczynem. Dużą jego dawkę w pewnym sensie zaserwujemy Wam już teraz.


Udostępnij na Udostępnij na

Ale nie będziemy spekulować o składach, taktykach, scenariuszach na to spotkanie. Odwołamy się do statystyk, bo choć one na boisku nie grają, mogą nam wyjaśnić wiele kwestii, o których albo wcześniej nie wiedzieliśmy, albo co do których mieliśmy wątpliwości.

Jakie to więc będą statystyki? Pewnie nie możecie doczekać się odpowiedzi na to pytanie, więc już zaspokajamy Waszą ciekawość. Chodzi o liczby, które zobrazują nam, ile razy w dwumeczu pucharowym polski zespół wygrywał pierwsze spotkanie 1:0 na wyjeździe i w ilu przypadkach w końcowym rozrachunku okazywał się lepszy od rywala.

Aha, dodajmy jeszcze jedną bardzo ważną rzecz. Pod lupę wzięliśmy tylko dwumecze na zasadzie „przegrywający  odpada”. Z tego powodu do naszego podsumowania nie włączyliśmy spotkań m.in. Rapidu Bukareszt z Legią (1:0 w Bukareszcie dla warszawian i 3:1 u siebie) z fazy grupowej Ligi Europy w sezonie 2011/2012.

100% skuteczności

Skoro już wyjaśniliśmy pewne kwestie, przejdźmy do meritum. Do tej pory założona wyżej sytuacja zdarzyła się 16-krotnie i co ciekawe, za każdym razem skromny wynik na wyjeździe pozwalał polskiemu zespołowi po meczu rewanżowym cieszyć się z awansu.

Do tej pory założona wyżej sytuacja zdarzyła się 16-krotnie i co ciekawe, za każdym razem skromny wynik na wyjeździe pozwalał polskiemu zespołowi po meczu rewanżowym cieszyć się z awansu.

Tutaj moglibyśmy zamknąć temat i postawić kropkę nad i, ale jeszcze tego nie zrobimy. Choćby z tego powodu, że niektóre z tych rywalizacji w pewien sposób raz na zawsze zapisały się do historii polskiego futbolu. Nie będziemy już wracać do zamierzchłych lat 70., kiedy Gwardia eliminowała węgierskie Ferencvarosi, a Stal Mielec (w składzie m.in. z Latą czy Kasperczakiem) duńskie Holbaek.

Pamiętne polskie mecze, które kończyły się wyjazdową zaliczką

Skupmy się na dziejach najnowszych i zaakcentujemy te wydarzenia, które w pewien sposób zmieniły mocniej bieg futbolowej historii w Polsce. Nie może w niej zabraknąć efektownego debiutu w Lechu Roberta Lewandowskiego, który w 2008 roku strzelił bramkę Chazarowi Lenkoran i zapewnił zwycięstwo 1:0 na gorącym terenie w Azerbejdżanie. Grzechem byłoby nie wspomnieć o dwumeczu, który mógł być wyjątkiem od reguły, a chodzi o rywalizację z Interem Baku dwa lata później, którą uratował Krzysztof Kotorowski. Pozwoliło to kilka tygodni później ograć mocne Dnipro Dniepropietrowsk (w składzie z m.in. Konoplyanką), a sukces na Ukrainie zapewnił Manuel Arboleda.

Jednobramkowe zaliczki Legii

Również dzisiejszy król wieczoru, a więc Legia Warszawa, miał spotkania, po których wracał z jednobramkową zaliczką. Mało kto z Was pamięta pewnie już spotkania z FC Tbilisi, Videotonem czy Hafnarfjordurem, ale na pewno na dłużej w głowie zostanie jeden dwumecz – ten z zeszłego roku z Zorią Ługańsk, w której pierwsze skrzypce grał obecny gracz Jagiellonii Dmytro Chomczenowskij. Mecz o tyle dramatyczny, że legioniści przypieczętowali awans dopiero w końcówce, a przez wiele minut losy tego, kto zagra w fazie grupowej Ligi Europy, były na ostrzu noża.

https://www.youtube.com/watch?v=Y-JsXUXg0Rk

Grecki wyjątek od reguły

Niemal tyle samo razy (bo 17) dochodziło do sytuacji, że po pierwszym meczu w Polsce to rywal miał przed rewanżem bramkę w zapasie. Co ciekawe, tutaj możemy znaleźć wyjątek od reguły, że zwycięstwo na wyjeździe 1:0 daje niemal pewny awans. Mowa o dwumeczu sprzed dekady – Wisła kontra Iraklis. W Krakowie Grecy wygrali 1:0, w Salonikach ulegli krakowianom 0:2 po dogrywce. Dla „Białej Gwiazdy” był to szalony okres m.in. z tego powodu, że po pierwszym meczu zdymisjonowano Dana Petrescu, którego miejsce na ławce zajął Dragomir Okuka.

Niemal tyle samo razy (bo 17) dochodziło do sytuacji, że po pierwszym meczu w Polsce to rywal miał przed rewanżem bramkę w zapasie. Co ciekawe, tutaj możemy znaleźć wyjątek od reguły, że zwycięstwo na wyjeździe 1:0 daje niemal pewny awans. Mowa o dwumeczu sprzed dekady – Wisła kontra Iraklis.

Analizując wyniki meczów w pucharach, można dojść do wniosku, że zwycięstwo 1:0 w większości przypadków pozwala cieszyć się z awansu do kolejnej rundy. Mimo że statystyki nie grają i każda passa jest po to, aby ją przełamać, dziś chyba nikt nie wyobraża innego scenariusza niż awans mistrzów Polski. Nie wymagamy może tak efektownego rozprawienia się z rywalem jak Jagiellonia rok temu z Kruoją, ale kolejna runda musi być dla podopiecznych Besnika Hasiego obowiązkiem. Tym bardziej że w IV rundzie mogą być rozstawieni i przy dobrych wiatrach trafić np. na irlandzki Dundalk.

Komentarze
k (gość) - 8 lat temu

Przewidzieliście.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze