Liga Mistrzów wybrzmiała na dobre! Tak możemy wykrzyczeć po tym, co działo się w fazie play-off. Nie brakowało emocji oraz zaskakujących rozstrzygnięć. W całym szaleństwie znalazło się miejsce dla polskich piłkarzy. Jak oni wypadli? Co możemy powiedzieć o naszych rodakach grających w klubach, które biły się o udział w tych elitarnych zmaganiach?
Bez cudu, ale z minutami
Sturm Graz nie dokonał niemożliwego. Po poniesionej klęsce w Norwegii w najbardziej odrealnionym scenariuszu ciężko było sobie wyobrazić „remontadę” mistrza Austrii. Zwłaszcza po bramce Mathiasa Jorgensena kiedy widniał rezultat 0:6 w dwumeczu z perspektywy gospodarzy. Ekipa Filipa Rózgi zwyciężyła 2:1 z FK Bodø/Glimt, ale to gracze ze Skandynawii awansowali do Ligi Mistrzów po wiktorii 5:0 na własnym boisku.
Filip Rózga dostał swoją szansę w przeciwieństwie do meczu z poprzedniego tygodnia. Młody Polak wszedł na plac gry w 58. minucie i zanotował dobry występ. Chwilę po pojawieniu się na boisku oddał celny strzał na bramkę Nikity Haikina, lecz piłka została skierowana wprost w koszyczek rosyjskiego bramkarza. Uderzenie było ładnie dokręcane lewą nogą jednak zabrakło precyzji aby zaskoczyć bramkarza. Mogliśmy zauważyć, że rzut rożny wykonywał sprowadzony w tym okienku zawodnik, co jest czymś obiecującym na przyszłość. Były zawodnik Cracovii uczestniczył aktywnie w grze defensywnej swojego zespołu. Czuć było, że zależy dziewiętnastolatkowi na jak najlepszym wykorzystaniu swojej szansy. Często doskakiwał do rywala i intensywnie próbował zaliczać kolejne odbiory. Polak dał znać swojemu trenerowi, że jest głodny gry.
Było gorąco, ale skończyło się awansem
Liga Mistrzów przywitała w fazie ligowej Qarabağ FK. Ich rywalizacja z Ferencvárosi TC trzymała w napięciu do samego końca. W teorii wszystko wydawało się proste i przyjemne. Na własnym stadionie obronić dwubramkową zaliczkę. Mistrz Węgier rozpoczął strzelanie tak samo jak przed tygodniem. Tak samo jak na Węgrzech ekipa z Azerbejdżanu wyszła na prowadzenie 2:1. W dwumeczu było 5:2. Piłkarze Robbiego Keana grali do końca i ostatecznie batalię o Ligę Mistrzów przegrali 5:4.
Mateusz Kochalski trzy razy wyciągał piłkę z siatki. Przy pierwszych dwóch golach nie miał nic do powiedzenia. Lenny Joseph wykończył świetną zespołową akcję gości i z bliskiej odlegości wpakował piłkę do bramki. Barnabas Varga przechytrzył po raz drugi polskiego bramkarza. Trzydziestolatek wykorzystał bardzo pewnie rzut karny. Trzecia bramka to błysk Alexa Totha i wkręcenie wszystkich graczy na boisku. Dziewiętnastolatek, który wszedł z ławki, wykonywał rzut z wolny z dalszej odległości. Wszyscy wraz z Mateuszem Kochalskim oczekiwali dośrodkowania, a Węgier wsadził piłkę za kołnierz naszemu bramkarzowi. Węgier wlał nadzieję swoim kolegom w sposób spektakularny.
Mateusz Kochalski rozegrał dobre zawody. Przez całe spotkanie był pewny przy łapaniu piłek i wychodzeniu z pola bramkowego. Pokazał także umiejętność efektywnego wychodzenia za pole karne w celu powstrzymywania rywala. Nie możemy ominąć sytuacji, w której Polak czuje się najlepiej. Genialną interwencją popisał się na linii dwudziestopięciolatek po strzale głową w osiemdziesiątej siódmej minucie. Była to kluczowa interwencja tej rywalizacji. Pomimo straconych trzech bramek nie można mieć pretensji do Mateusza Kochalskiego.
Bez błysku jak cały zespół
„The Special One” leciał do Lizbony po bezbramkowym remisie przed własną publicznością. Pierwszy mecz nie zachwycił i podobnie było w rewanżu. Benfica Lizbona próbowała i za swój trud została wynagrodzona. Liga Mistrzów została osiągnięta po zdobyciu złotej bramki. Kerem Aktürkoğlu pozbawił marzeń Fenerbahçe SK o awansie.
Sebastian Szymański zaprezentował się tak jak cały zespół. Najkrócej mówiąc, nie był to występ na miarę Ligi Mistrzów. Drużyny z Turcji nie tworzyła sobie sytuacji oraz miała problem z oddawanie celnych strzałów na bramkę. Zespół José Mourinho nie zmusił do obrony Anatoliego Trubina, więc ciężko komplementować występ polskiego pomocnika, który odpowiada za atakowanie. Lepiej wyglądał reprezentant Polski kiedy w drugiej połowie częściej widzieliśmy go z boku boiska. Jednak nie ujrzeliśmy żadnych konkretów, o których moglibyśmy rozpisywać się dłużej.
— SL Benfica (@SLBenfica) August 27, 2025
Oni muszą jeszcze poczekać
Michał Skóraś i Dominik Sarapata muszą poczekać i uzbroić się w cierpliwość. Ten pierwszy nie znalazł się w kadrze meczowej Club Brugge. Trzeba zauważyć, że ciężko będzie wbić się na stałe do wyjściowego składu wicemistrzów Belgii. Linia ofensywa wygląda świetnie i chętnie ogląda się ten zespół. Przekonamy się ile szans otrzyma były gracz Lecha Poznań, kiedy wróci do pełni sił.
Dominik Sarapata jak przed tygodniem oglądał z ławki rezerwowych mecz FC Kopenhagi z FC Basel. Na Parken Stadium pękli mistrzowie Szwajcarii i to Duńczycy będą grać w Lidze Mistrzów. Nie pozostaje nic innego jak mieć nadzieję, że rozwój tego nastolatka będzie przebiegał prawidłowo i już nie długo ujrzymy tego chłopaka nie w kadrze meczowej, a na boisku.

Kolorowa przyszłość
Liga Mistrzów czeka na Mateusz Kochalskiego. Okno wystawowe na świat rozszerza się tak szeroko jak tylko jest to możliwe. Nie mamy wątpliwości, że jeszcze przed losowaniem możemy stwierdzić, że Polak będzie miał kilka szans, aby wykazać się swoim kunsztem. Najbardziej szkoda Sebastiana Szymańskiego ponieważ temu piłkarzowi pomógłby udział w najbardziej elitarnych rozgrywkach w rozwoju kariery. Oby Michał Skóraś, Filip Rózga i Dominik Sarapata nabijali tyle minut, ile ma gracz Fenerbahçe SK. Niech granie na kilku frontach pomoże naszym rodakom w regularnej grze i stawaniu się coraz ważniejszymi elementami układanek w swoich klubach.