Sposób eliminacji do najważniejszych kontynentalnych rozgrywek w Oceanii jest absolutnie nietypowy. Siedem krajów ma odgórnie przypisane miejsce w fazie grupowej dla swojego przedstawiciela. O ósmą lokatę biją się mistrzowie pozostałych krajów i terytoriów. Tym razem było ich tylko trzech, dzięki czemu gospodarze zdążyli się raz zbłaźnić i raz błysnąć. Nie było nic pomiędzy. Liga Mistrzów OFC będzie na przełomie marca i kwietnia gościć drużynę z Wysp Cooka.
Oceania promuje kobiety
Pierwszy raz od 2016 roku Wyspy Cooka były gospodarzem jakiejkolwiek imprezy pod patronatem OFC. Kwalifikacje nie są najbardziej medialną częścią Ligi Mistrzów, aczkolwiek dla takiego małego terytorium zorganizowanie ich to i tak wyróżnienie. Szczególnie że edycja ta była wyjątkowa jeszcze pod innym względem. Pierwszy raz w historii turniej OFC był prowadzony w stu procentach przez same kobiety. Co prawda składał się on tylko z trzech meczów, ale patrząc przez pryzmat wszystkich męskich kontynentalnych Lig Mistrzów, najprawdopodobniej jest to też ewenement na skalę światową.
Mała liczba spotkań wynika z tego, że do kwalifikacji przystąpiły jedynie drużyny z Wysp Cooka, Samoa oraz Samoa Amerykańskiego. Swojego przedstawiciela nie zgłosiła chociażby federacja Tonga, co było sporym zaskoczeniem. Szanse na awans miałby on marginalne, aczkolwiek brak chęci dania sobie jakiejkolwiek możliwości jest najbardziej łamiący.
Rozgrywki rozpoczęły się od bratobójczego pojedynku samoańskiej Vaipuny z Royal Pumą z Samoa Amerykańskiego. Faworyt był oczywisty i przeniósł on swoją przewagę z papieru na boisko. Vaipuna wygrała 4:0, a ozdobą spotkania było trafienie młodziutkiego Timoteo Lesatale.
Miała być druga bramka i to jest prawdziwa perełka.
Co tu dużo mówić – Timoteo Lesatele z 🇼🇸 Vaipuny poczarował 🧙♂️🪄 pic.twitter.com/kY0xTjcCkP— Futbol na peryferiach (@Futbolnaperyf) February 10, 2025
Z rzeczy naturalnie ważniejszych niż rezultat – ni stąd ni zowąd ponownie przypomniał o sobie Nicky Salapu. Był on bramkarzem reprezentacji Samoa Amerykańskiego podczas legendarnej porażki 0:31 z Australią w 2001 roku. Jak widać, 44 lata to nie za dużo, by walczyć z klubem z jednej z najsłabszych lig świata o awans do kontynentalnych rozgrywek.
Dwa ekstrema w trzy dni
Niestety – Nicku Salapu w drugim meczu nie zaczął w podstawowym składzie. Stety – niespodziewanie wszedł między słupki po zmianie stron i pomógł swojej drużynie w absolutnie sensacyjnym dokonaniu. Pierwszy raz od 2018 roku drużyna z Samoa Amerykańskiego nie przegrała spotkania w kwalifikacjach Ligi Mistrzów! Sensacyjny remis 3:3 jednych wyniósł pod niebiosa, a łopatki drugich przyparł do ściany.
Ogromna sensacja w kwalifikacjach Ligi Mistrzów OFC!🔥
Pierwszy raz od 2018 roku zespół z 🇦🇸Samoa Amerykańskiego NIE PRZEGRAŁ meczu!
🇦🇸Royal Puma zremisowało 3:3 z 🇨🇰Tupapa Maraerengą, która jest gospodarzem turnieju kwalifikacyjnego.
Bramka na 1:1 to kwintesencja OFC.👇#MCLQ pic.twitter.com/9FL8gtesTb
— Adam Zmudziński (@Adam_Zmudzinski) February 12, 2025
Jak widać na nagraniu – w szokującym rezultacie nie zabrakło szczęścia. Ale takie filmy w pełni oddają piłkarską specyfikę regionu. Piękna sceneria pozaboiskowa, padające na piłkarzy promienie słoneczne i rekreacyjny poziom sportowy.
Przed rozpoczęciem kwalifikacji było niemal pewnym, że wszystko rozstrzygnie się w ostatnim meczu, w którym Tupapa Maraerenga miała się zmierzyć z Vaipuną. Realnie nie zmienił tego nawet wspomniany remis. Mimo niego, drużyna z Wysp Cooka i tak miała szansę na awans do turnieju głównego. Po prostu bardzo ją sobie zniwelowała, bo musiała koniecznie wygrać, a rywalom wystarczał remis.
Samoańczycy już w pierwszej połowie powinni mieć na swoim koncie spokojnie 2-3 bramki. A mieli jedną. Tupapa za to stworzyła sobie jedną sytuację i… strzeliła dwa gole. Pierwszy z nich trudno zakwalifikować jako wypracowaną akcję – jak to w Oceanii bywa, bramkarz rywali podarował spory prezent.
Wynik 2:1 utrzymał się do samego końca i mistrz Wysp Cooka, mimo blamażu z Royal Pumą i przegrywaniu po kilku pierwszych minutach z Vaipuną, awansował dalej. Liga Mistrzów OFC z pewnością będzie wielkim przeżyciem, które – miejmy nadzieję – pozwoli zatrzeć fatalne wspomnienie z ostatniego udziału Tupapy w fazie grupowej. W 2019 roku w trzech meczach wykręciła ona bilans bramkowy 2:35.
Fajny felieton , wielkie dzięki za niego i informacje z nieoczywistych kierunków
😁⚽️
z góry też przepraszam ale nie mogę sobie darować... cytując klasyka
,,...Esto es fútbol , Papá' !..." 😉
Powodzenia dla Tupapy 👊