Szczęśliwa wygrana mistrza Portugalii i ogromna sensacja na Anfield Road – tak w skrócie można opisać drugą serię spotkań w grupie A, w której sytuacja robi się coraz bardziej interesująca, bowiem liderem klasyfikacji został niedoceniany Olympique Marsylia.
Sensacyjna wygrana Olympique
Kto by się spodziewał, że finalista poprzedniej edycji Ligi Mistrzów straci punkty na własnym boisku z drużyną, która powróciła do tych elitarnych rozgrywek po kilku latach tułaczki w Pucharze UEFA. Taki scenariusz sprawdził się wczoraj na Anfield Road. Przy obecności ponad sześćdziesięciu tysięcy kibiców piłkarze Liverpoolu sensacyjnie przegrali z niżej notowanym Olympique Marsylia. Wygrana przyjezdnych z Francji nie była wcale przypadkowa. Goście przez całe spotkanie perfekcyjnie realizowali przedmeczowe założenia taktyczne swojego szkoleniowca. Znakomicie spisywała się przede wszystkim linia defensywna Marsylczyków. Tym samym „The Reds” mieli ogromne trudności ze skonstruowaniem składnej akcji, która mogłaby zakończyć się bramką. O ile w pierwszej połowie lekką przewagę posiadali gospodarze, o tyle w drugiej części inicjatywę w wielu przypadkach przejmowali przyjezdni. Bramkarz Liverpoolu – Jose Reina kilka razy popisał się dobrymi interwencjami, lecz przy strzale Valbueny z 80. minuty był bez najmniejszych szans na skuteczną obronę. Zawodnik Olympique Marsylia uderzył niezwykle precyzyjnie z dwudziestego metra, o czym może świadczyć fakt, że piłka przez wpadnięciem do siatki odbiła się jeszcze od poprzeczki. Jedynym słowem – strzał marzenie, który można podziwiać godzinami. Po stracie gola podopieczni Rafaela Beniteza próbowali uratować choćby remis, jednak w doliczonym czasie gry gospodarzom zabrakło szczęścia, bowiem Fernando Torres trafił w słupek. Dokładnie o 22.35 sensacja na Anfield Road stała się faktem. Niedoceniani wicemistrzowie Francji „utarli nosa” niedowiarkom i wywieźli z Liverpoolu komplet punktów. Olympique Marsylia powoli wyrasta na rewelację obecnej edycji piłkarskiej Ligi Mistrzów. Francuski klub z dwoma zwycięstwami przewodzi w tabeli grupy A.
Szczęście Portugalczyków
Przed konfrontacją Besiktasu z FC Porto bardzo trudno było wskazać faworyta. Turecki klub posiadał bowiem atut własnego boiska, natomiast piłkarze z Portugalii na przestrzeni ostatnich tygodni prezentowali się w znacznie lepszy sposób. Niestety, po raz kolejny w barwach zespołu z Porto nie zagrał polski pomocnik – Przemysław Kazimierczak. Pierwsze minuty wczorajszego meczu pokazały, że gospodarze w starciu ze „Smokami” zamierzają zgarnąć całą pulę. Tureccy piłkarze raz po raz próbowali pokonać goalkeepera przyjezdnych, który kilka razy uratował swój zespół od utraty bramki. Goście z Porto „obudzili się” dopiero w drugiej połowie. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, w doliczonym czasie gry bramkę dla gości zdobył Ricardo Quaresma. Reprezentant Portugalii skutecznym strzałem zakończył wspaniałą akcję swojej drużyny. Dzięki wczorajszej wygranej piłkarze FC Porto awansowali na drugą pozycję w tabeli grupy A, natomiast Besiktas, zgodnie z zapowiedziami, plasuje się na końcu klasyfikacji.
Liverpool FC – Olympique Marsylia 0:1
Valbuena (80)
Besiktas Stambuł – FC Porto 0:1
Quaresma (90+)