Po dwóch dniach emocji z Ligą Mistrzów dziś czeka nas wieczór z drugim z europejskich pucharów. I będzie to wieczór pełen emocji. Dla wielu nawet większych niż w hitowym spotkaniu Chelsea – PSG. Już dawno los nie był tak przewrotny i nie skojarzył w Lidze Europy tak ciekawych par. Konia z rzędem temu, kto przewidzi poprawnie komplet dzisiejszych rozstrzygnięć. Liga Europy zaprasza.
Żeby nie być sztampowym, nie zaczniemy trzęsieniem ziemi, po którym napięcie będzie rosło. W pierwszej serii spotkań o godzinie 19 odbędą się cztery mecze.
Szachtar Donieck – Anderlecht RSC
Szachtar wprawdzie nie poradził sobie w Lidze Mistrzów, ale w Lidze Europy pokazał Schalke 04, że mimo kryzysu nadal jest mocną drużyną. Co prawda to już nie ten zespół, którego przed kilkoma laty bały się największe potęgi, a gracze z górniczego klubu znajdowali się na listach życzeń potentatów europejskiego futbolu, ale wciąż pokazuje, że nie powinno się go lekceważyć. Ukraińsko-brazylijska drużyna jest w stanie poradzić sobie z Belgami. Jeśli mamy szukać faworyta w tym dwumeczu, to zdecydowanie będzie to ekipa prowadzona przez Mircea Lucescu. Anderlecht wprawdzie wyszedł z mocnej grupy LE, zostawiając w pokonanym polu Monaco, ale na ofensywną siłę zespołu z Doniecka może nie znaleźć odpowiedzi.
FC Basel – Sevilla
Zwycięzca Ligi Europy kontra szwajcarski potentat. Ci, którzy od razu stawiają na drużynę z Grzegorzem Krychowiakiem w składzie, powinni się przez chwilę zastanowić. Może i FC Basel skompromitował się w tym roku, odpadając w eliminacjach Ligi Mistrzów z Maccabi Tel-Aviv, ale podniósł się z kolan. Wprawdzie w poprzedniej rundzie Ligi Europy przeciwnik nie był z najwyższej półki, ale udało się wyeliminować Saint-Etienne. Drużyna z Hiszpanii ma swoje problemy i dużo może zależeć właśnie od pierwszego meczu. Zawodnicy Sevilli mają w tym sezonie ogromne kłopoty z grą poza własnym stadionem i w tym swojej szansy mogą upatrywać piłkarze z Bazylei.
Fenerbahce – Sporting Braga
Na papierze to chyba najsłabsza z par tegorocznych rozgrywek 1/8 finału. Przynajmniej dla tych, którzy nie zajrzeli do składów. Nazwiska piłkarzy tureckiego klubu i rozmach, z jakim grają, każe ich stawiać w roli faworyta tego spotkania. Przekonał się o tym w poprzedniej rundzie Lokomotiw Moskwa. Sporting, rozpaczliwie broniąc wyniku w drugim meczu z FC Sion, wprawdzie zdołał wyeliminować Szwajcarów, ale wydaje się, że na tym etapie skończy się ich tegoroczna przygoda z europejskimi pucharami.
Borussia Dortmund – Tottenham Hotspur
Na koniec mecz, który o godzinie 19 skupi największą uwagę kibiców. Dla wielu osób przedwczesny finał tegorocznych rozgrywek. Dwie wschodzące gwiazdy na ławkach trenerskich, na boisku będzie ich jeszcze więcej. Można tylko żałować, że jedna z tych drużyn odpadnie, stając się jednocześnie wielkim przegranym. Do lidera w lidze strata trudna do odrobienia, więc puchar Ligi Europy przydałby się jednym i drugim. W innym wypadku może się okazać, że świetny sezon skończy się bez żadnego trofeum. Kto wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko?
Po chwili oddechu czeka na nas druga seria spotkań. Nie liczcie, że będzie spokojniej. Czasy meczów o nic i odstawiania nogi z myślą o lidze nie będą miały miejsca w tym roku.
Sparta Praga – Lazio
Ostatni z reprezentantów Serie A w tegorocznych rozgrywkach Ligi Europy nie może narzekać na szczęście w losowaniu. W poprzedniej rundzie grający słaby sezon Galatasaray, a teraz reprezentant naszych południowych sąsiadów. Mistrz Czech przekonująco pokonał w poprzedniej rundzie Rosjan z Krasnodaru, ale drużyna ze stolicy Włoch postawi zdecydowanie wyższe wymagania. Jeśli Lazio chce osiągnąć coś w tym roku, musi wygrać ten dwumecz.
Athletic Bilbao – Valencia
Jeden z dwóch bratobójczych pojedynków dziś, choć zawodnicy z Bilbao mogliby uznać, że jednak baskijsko-hiszpański. Jeszcze kilka tygodni temu faworyt byłby jeden. Valencia była na dnie. Garry Neville był wrogiem numer jeden wśród kibiców klubu i nic nie wskazywało na pojawienie się choćby iskierki nadziei. Wszystko zmieniło się po pierwszym meczu w 1/16 finału Ligi Europy. Valencia po rozbiciu Rapidu u siebie 6:0 dołożyła w Wiedniu kolejne cztery bramki i w zasłużonym hiszpańskim klubie zaświeciło słońce. Athletic miał trochę trudniejszego rywala i w spotkaniu z Olympique Marsylia nie był faworytem. Baskowie nie złożą broni, choć wydaje się, że mają zdecydowanie gorszy skład od Valencii, dla której Liga Europy jest jedyną szansą na zamazanie fatalnego sezonu.
Villarreal – Bayer Leverkusen
Trzeci z hiszpańskich klubów Villarreal skazywany był na pożarcie w dwumeczu z Napoli. Odprawił faworytów z kwitkiem i z nadzieją spogląda na rywalizację z „Aptekarzami”. Nie jest to wprawdzie drużyna tak mocna jak ta z Neapolu, ale zbagatelizowanie ich skończy się dla graczy „Żółtej Łodzi Podwodnej” blamażem. Przekonali się o tym zawodnicy Sportingu Lizbona. Mimo że żaden z tych zespołów nie był stawiany w gronie faworytów do wygrania Ligi Europy, zwycięzca tego dwumeczu ma dużą szansę na wyjazd do Bazylei.
Liverpool – Manchester United
Na koniec to, na co czeka dziś cały świat. Mecz, którego nie powstydziłyby się żadne rozgrywki na świecie. „Święta Wojna” tym razem w ramach Ligi Europy. Jeszcze przed chwilą „Czerwone Diabły” były przedmiotem szyderstw i nieomal zostały wyeliminowane przez Midtjylland. Dziś próbują się z powrotem wedrzeć do pierwszej czwórki Premier League, a ich kibice podnieśli głowy. Liverpool coraz bardziej przypomina drużynę, na której odciśnięte jest piętno Juergena Kloppa. Czego możemy się spodziewać? Świetnego spotkania i emocji do ostatniego gwizdka.
Wybaczcie więc dziś obowiązki, zapomnijcie o nas wieczorem żony i dziewczyny, dziś święto futbolu. Jutro wracamy. Przynajmniej istnieje taka opcja.