Liga Europejska, jak powszechnie wiadomo, miała zastąpić Puchar UEFA. Miało to sprawić, że drugie po Lidze Mistrzów rozgrywki europejskie miały mieć większy prestiż. W tym miała jeszcze bardziej pomóc możliwość kwalifikacji do Ligi Mistrzów przez zwycięstwo w finale Ligi Europy. Włodarze UEFA tłumaczyli się tym, że największe europejskie ligi, szczególnie angielska, niepotrzebnie odpuszczają nie mniej ciekawe rozgrywki. Wydaje się jednak, że możliwość awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów przez rozgrywki dla teoretycznie słabszych niespecjalnie trafiła w gusta największych klubów.
Co sprawia, że Liga Europejska jest traktowana przez wielu po macoszemu? Jako coś, co jest złem koniecznym? Czy da się zmienić ten niechlubny stan rzeczy?
Liga Europejska według Anglików
Rozgrywki o dawny Puchar UEFA od początku nie były na rękę angielskim klubom. Widać było w Premier League przeświadczenie, że są to zawody wręcz niepotrzebne. Głównym powodem takiego stosunku drużyn z ligi angielskiej do Ligi Europy jest to, że daje ona za mało pieniędzy klubom. W końcu jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi głównie o pieniądze. Anglicy również tłumaczą się tym, że Liga Europejska nie daje wystarczającego prestiżu. W końcu wielkie kluby celują w rozgrywki dla najlepszych.
Z drugiej jednak strony dla klubów z Premier League świetnym przykładem na to, że warto uczestniczyć w rozgrywkach Ligi Europy, jest postawa Manchesteru United. Klub prowadzony przez Jose Mourinho był zmuszony do gry w podrzędnym według Anglików turnieju UEFA. Mimo to „Czerwone Diabły” postanowiły pokazać swoim rodakom, że bardzo chętnie podejmą rękawicę w Lidze Europy na poważnie. Skończyło się to tym, że Manchester po zwycięstwie nad Ajaxem w finale w Solnej pod Sztokholmem wygrał Ligę Europejską.
Patrząc jednak na trwający sezon i to, jak radzą sobie angielskie drużyny, trudno mieć jako kibic Evertonu czy innego angielskiego zespołu jakieś pozytywne spojrzenie na przyszłość w tych rozgrywkach. Szczególnie widać to po Evertonie. Nie dość, że fatalnie radzi sobie w Premier League, to na dodatek arogancko traktuje europejskie puchary. Kluby angielskie zdają sobie sprawę, że nie rzadko więcej pieniędzy dostaną z racji gry w Premier League i często uczestnictwo w Lidze Europy jest dla nich po prostu czymś bezużytecznym.
Czy Niemcy olewają te rozgrywki?
Wszystko wskazuje na to, że kluby z Bundesligi również odpuszczają sobie Ligę Europy. Kibice i eksperci w Niemczech zastanawiają się nad tym, co jest powodem słabej dyspozycji Herthy czy Hoffenheimu w europejskich pucharach, ale to nie jest typowa słabsza forma fizyczna. O ile Hertha rzeczywiście prezentuje kiepską dyspozycję w trwającym sezonie zarówno w pucharach, jak i lidze, o tyle już zespół z Sinsheim ewidentnie odpuszcza sobie grę w Europie. Liga Europejska traktowana jest przez zespół trenera Nagelsmanna jako zło konieczne.
Brak awansu do Ligi Mistrzów dla Hoffenheim był bardzo bolesnym przeżyciem. Ewidentnie te boleści Nagelsmann i jego piłkarze przełożyli na Europa League. Trzeba jednak zapytać, ile można przeżywać coś, co wydarzyło się ponad dwa miesiące temu? Może warto byłoby jednak spiąć się i przynajmniej wyjść z grupy? W końcu Liga Europejska, podobnie jak Champions League, daje punkty do rankingu UEFA, które są bezcenne dla przyszłych losów klubów z wielkich lig, zwłaszcza dla tych mniejszych.
Teorię o odpuszczaniu Ligi Europejskiej nieco obaliło Schalke 04 Gelsenkirchen w sezonie 2016/2017. Podopieczni trenera Markusa Weinzierla mimo kiepskiej wówczas formy w Bundeslidze postanowili wytoczyć największe działa na Europa League. To okazało się znakomitym pomysłem, ponieważ Schalke pokazało niemieckim klubom, że Liga Europejska nie jest złem koniecznym, lecz naprawdę ciekawą przygodą. Gra Schalke wówczas zachwycała, ale niestety dla kibiców „Die Königsblauen” ta historia skończyła się na ćwierćfinale.
Komu jeszcze nie zależy na Lidze Europejskiej?
Brak zaangażowania w rozgrywkach Ligi Europy śmiało można zarzucić klubom włoskim. Od momentu powstania tego turnieju w miejsce Pucharu UEFA w 2009 roku ledwie trzy drużyny zbliżyły się do półfinału. Były to Fiorentina, Juventus i Napoli. Bardzo bolesnym ciosem zarówno dla włoskiej piłki, jak i samego Juventusu było ich uczestnictwo w Lidze Europy w sezonie 2013/2014. Wtedy bowiem finał był rozgrywany na stadionie mistrza Włoch. Niestety dla kibiców „Starej Damy” marzenia o zwycięstwie na swoim stadionie prysły po porażce z Benficą.
Czy czeskim klubom też nie zależy na Lidze Europy? Patrząc na aktualną edycję tych rozgrywek, nie sposób nie powiedzieć, że tak, olewają Ligę Europy. O ile debiutanta, zespół Fastav Zlin można zrozumieć, ponieważ nie znają oni jeszcze realiów, jakie rządzą w europejskich pucharach, to już Viktoria Pilzno, etatowy uczestnik rozgrywek UEFA, powinna prezentować poziom godny swojego doświadczenia.
Co ostatecznie sprawia, że kluby tak a nie inaczej traktują rozgrywki o dawny Puchar UEFA? Nie jest to raczej kwestia pieniędzy, ponieważ od 2015 roku stawki za grę w Lidze Europy zwiększyły się mniej więcej dwukrotnie. Za zwycięstwo w Europa League kluby dostają aktualnie 6,5 miliona euro, co jest naprawdę dobrą stawką. Prestiż? Też nie jest powodem, ponieważ Liga Europy od dwóch sezonów daje bezpośredni awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. No więc co jest powodem odpuszczania Ligi Europejskiej? Wydaje się, że głównym i jedynym powodem jest frustracja spowodowana brakiem gry w Champions League, jak choćby w przypadku zespołu Hoffenheim.
Jest wielce prawdopodobne, że używacie nazwy niepoprawnej. Rozgrywki te nie nazywają się Liga Europejska (użyte 11 razy w tekście). To jest UEFA Europa League czyli UEFA Liga Europy (użyte 12 razy w tekście). Jeśli Liga Europy, to nie Liga Europejska i vive versa. To tak jakby w języku polskim rzeczownik był jednocześnie przymiotnikiem. Wydaje mi się "ajgolu", że powinno się trzymać zasad z miłości do futbolu 😉