Leszek Ojrzyński – czy uratuje Wisłę Płock?


Ojrzyński ma szansę uratować „Nafciarzy” kosztem swojego byłego pracodawcy

5 kwietnia 2019 Leszek Ojrzyński – czy uratuje Wisłę Płock?
Rafał Oleksiewicz / PressFocus

W środę z funkcji trenera Wisły Płock zwolniony został Kibu Vicuna. Zespół prowadzony przez Hiszpana zajmuje obecnie przedostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy. Na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej Wisła traci trzy punkty do będącej miejsce wyżej Arki. Tyle samo punktów co „Nafciarze” ma ostatnia drużyna tego sezonu – Zagłębie Sosnowiec. Ci złapali jednak wiatr w żagle i nie wykluczone, że zdołają się utrzymać. Czy Ojrzyński będzie w stanie poprowadzić Wisłę Płock na właściwe tory i utrzymać zespół w ekstraklasie? Dziś przyjrzymy się jego postaci.


Udostępnij na Udostępnij na

Na przełomie kilku ostatnich dni zwolnionych zostało aż czterech trenerów ekstraklasy. Jednym z nich jest Kibu Vicuna, były szkoleniowiec Wisły Płock. Jego miejsce zajmie dobrze znany w Polsce Leszek Ojrzyński. Przymierzany do Widzewa trener sądzi, że byłby w stanie poprowadzić Legię Warszawa, odrzucił ofertę z Azerbejdżanu, by teraz ratować kolejny zespół przed spadkiem z ekstraklasy.

Druga szansa

Dwanaście lat temu Leszek Ojrzyński jako młody trener otrzymał szansę od Wisły Płock. Występujący ówcześnie w drugiej lidze (dziś 1. liga) „Nafciarze” z usług trenera zrezygnowali zaledwie sześć miesięcy później. Trener pożegnał się z klubem wraz z zakończeniem sezonu 2007/2008. Prowadził zespół w dziewięciu spotkaniach, z czego drużyna wygrała trzy, przegrała pięć, a jeden zakończył się remisem.

Po wielu latach, znów obejmuje Wisłę, znów dziewięć meczów przed końcem sezonu. Tym razem w roli doświadczonego trenera z osiągnięciami na koncie. Trenera, który ma sprawić, że zespół z Płocka w następnym sezonie zagra w ekstraklasie, a nie poziom niżej. Trudno uwierzyć, że drużyna, która jeszcze rok temu biła się o występ w europejskich pucharach znajduje się teraz niemal na dnie tabeli. Tylko czy o Ojrzyńskim można myśleć jako o nadziei dla Wisły? Trener, mimo że doświadczony, obok sukcesów ma też na swoim koncie wtopy, takie jak ta, kiedy prowadził Górnika Zabrze w sezonie 2015/2016.

Ojrzyński – pogrążony przez własny sukces

Ojrzyński po raz pierwszy na stadionie ekstraklasy w roli trenera pojawił się jako szkoleniowiec Korony Kielce. W pierwszym sezonie Korona Ojrzyńskiego zajęła wysokie, piąte miejsce. Tylko pięć punktów zabrakło, aby w Kielcach kibice mogli cieszyć się z miejsca w pucharach. Trener, który wcześniej nie mógł zagrzać miejsca w klubie na dłużej niż rok dostał od Korony szansę zaistnienia w ekstraklasie i wykorzystał ją. Problem w tym, że był to jedynie jeden dobry sezon Korony pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego. Rok później Korona zakończyła rywalizację na 11 miejscu. Zarząd klubu wymagał  od Ojrzyńskiego lepszych wyników i kiedy na starcie sezonu 2013/2014 zespół z Kielc w trzech meczach zdobył tylko jeden punkt przeciwko teoretycznie słabszym rywalom, postanowiono zwolnić trenera.

Ojrzyński zaliczył dobry okres w Podbeskidziu Bielsko-Biała. W październiku 2013 roku przejął drużynę, która spośród dwunastu meczów zdołała wygrać zaledwie jeden… z Koroną Kielce. Ojrzyński znalazł się więc w podobnej sytuacji co dziś – zatrudniony po to, aby zrobić co tylko się da, aby utrzymać drużynę w Ekstraklasie. I o ile dzisiejsza sytuacja Wisły Płock jest nieco zaskakująca, bo kto by pomyślał, że „Nafciarze” będą w tym roku ocierać się o dno , tak Podbeskidzie od początku sezonu typowane było jako kandydat do spadku. Mimo to, Leszek Ojrzyński zdołał wywalczyć z drużyną dziesiąte miejsce w tabeli. Pracę w Bielsku Ojrzyński zakończył w kwietniu 2015 roku po, wydawałoby się, dobrej jak na Podbeskidzie rundzie zasadniczej. Zarządowi klubu śniło się jednak miejsce w pierwszej ósemce i podjęto decyzję o zwolnieniu trenera.

W kolejnym sezonie Ojrzyński prowadził ekipę Górnika Zabrze, gdzie zupełnie się nie sprawdził. Zwolniony po 25. kolejce znów musiał szukać nowego klubu. Na Ojrzyńskiego postawił klub z Gdyni…

Ostatnia deska ratunku

Tam w zaledwie kilka miesięcy stał się najbardziej utytułowanym trenerem w historii Arki. Wraz z drużyną w 2016 roku sięgał po Puchar Polski (drugi w historii klubu) i pierwszy dla gdynian Superpuchar Polski. Ojrzyński przez lata w ekstraklasie stał się ofiarą własnych sukcesów – nie wiedzieć czemu po niespodziewanych, nieoczekiwanych sukcesach od Ojrzyńskiego oczekiwano zbyt wiele, niż mógł wyciągnąć z prowadzonej drużyny. Nie inaczej było w Arce – Ojrzyński nie obronił Pucharu Polski, nie wygrał Ligi Europy ani ekstraklasy, gdzie Arka zajęła zaledwie 12 miejsce. Nieco sarkastycznie, ale czego oczekiwano od Ojrzyńskiego w Gdyni? Chyba nigdy się nie dowiemy.

Ojrzyński od dawna mówi o tym, że chciałby kiedyś pracować w Legii. Ba, uważa nawet, że jest na to gotowy! Po niedawnym zwolnieniu Ricardo Sa Pinto wymieniano jego nazwisko w gronie kandydatów na zastąpienie Portugalczyka. Ostatecznie Ojrzyński trafił na Mazowsze, ale do Płocka. Wisła Płock ma być kolejnym klubem, który Leszek Ojrzyński ma odmienić, ocalić, uratować, a potem poprowadzić do triumfu. Utrzymać Wisłę może kosztem Arki. Ta po odejściu Ojrzyńskiego boryka się z podobnymi problemami co Wisła – dzień przed zwolnieniem Vicuny, Arka pożegnała trenera Zbigniewa Smółkę.

Leszek Ojrzyński pokazał w Arce, że potrafi z przeciętnych zawodników zrobić zgrany zespół. Zdobycie Pucharu i Superpucharu Polski to, jak na Arkę, znakomite osiągnięcie. Niestety, trener wielokrotnie przekonał się, że w polskich klubach szybko nabierają apetytu na więcej, a jeszcze szybciej zwalniają trenerów.

Niesamowitym można uznać to, że Ojrzyński jest kolejny raz zatrudniony w roli trenera uzdrowiciela. Można go porównać do silnie uzależniającego leku. Klub – pacjent, znajduje się  w stanie krytycznym, czyli na dnie tabeli, i wtedy zjawia się on, Leszek Ojrzyński. Wyciąga zespół ze strefy spadkowej, ciągnie do góry, osiąga solidny wynik, często nieoczekiwany. Zarząd jest zadowolony z jego działania. Kuracja zakończona, ale pacjentowi to nie wystarcza. Być może zaczyna dostrzegać pewne skutki uboczne, a może lek nie działa już tak, jak działał na początku.

Co teraz z Wisłą Płock?

Pytanie, czy w Wiśle Ojrzyńskiemu zaufają bardziej, niż inni? Póki co obowiązuje go kontrakt do końca sezonu, z możliwością przedłużenia na kolejny rok. Jeśli tylko w Płocku uda się wywalczyć utrzymanie, trener powinien liczyć na zaufanie ze strony zarządu. Powinien, bo na nie zasłuży. Wisła, w odróżnieniu od poprzednich zespołów prowadzonych przez Ojrzyńskiego ma ambicje na wyższe lokaty niż obecna. Nie mówimy o miejscu w pierwszej ósemce ekstraklasy, ale Wisła Płock ma potencjał, aby o tę ósemkę walczyć, a nie drżeć o utrzymanie.

Teraz tylko czas pokaże, czy Leszek Ojrzyński ma plan na Wisłę Płock. Zadanie nie należy do łatwych – nawet jeśli uda się wyprzedzić Arkę, „Nafciarzom” po piętach depcze Zagłębie Sosnowiec, które nie zamierza się poddać i również będzie walczyć o utrzymanie. Poza Arką, Wisłą i Zagłębiem o utrzymanie walczą Górnik Zabrze i Miedź Legnica. Śląsk Wrocław, który odskoczył na siedem punktów też nie może spać spokojnie.

Załóżmy, że Wisła jednak się utrzyma. Co wtedy? Historia lubi się powtarzać – Ojrzyński po dobrym sezonie z Wisłą nie sprosta oczekiwaniom i znów będzie musiał zrobić sobie przymusowe wolne. A może Wisła drugi sezon z rzędu walczyć będzie o utrzymanie? Jedno jest pewne, jeśli w Płocku w przyszłym roku zagrają w ekstraklasie Ojrzyński powinien zostać obdarzony szczególnym zaufaniem, bo na pewno jest to jeden z bardziej niedocenianych trenerów naszej ligi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze