Saga dotycząca nowego napastnika Rakowa Częstochowa dobiegła końca i to zgodnie z przewidywaniami. Już od kilku tygodni wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że będzie nim Portugalczyk Leonardo Rocha. Kibicom pozostało w zasadzie tylko wyczekiwać oficjalnej informacji na stronie klubu. Ostatecznie, dzisiaj doszło do potwierdzenia transferu gracza, który ma wyraźnie pomóc drużynie „Medalików” w walce o mistrzostwo Polski. Jakiego napastnika zyskuje drużyna Marka Papszuna? Dlaczego szkoleniowcowi tak bardzo zależało właśnie na Portugalczyku?
Przedłużająca się saga
O transferze Portugalczyka do klubu z Częstochowy mówiło się już od dłuższego czasu, zanim tak naprawdę runda jesienna dobiegła końca. Przypomnijmy zresztą, że sam Leonardo Rocha nie wystąpił w ostatnim spotkaniu Radomiaka ze Śląskiem we Wrocławiu, gdyż nie chciał ryzykować przyszłości transferu. Jego negocjacje z klubem Michała Świerczewskiego przestały być jakąkolwiek tajemnicą. Mało tego, sama drużyna z Radomia zdawała się być już pogodzona z odejściem Portugalczyka i wyczekiwała środków finansowych z transferu.
🚨 Leonardo Rocha ODMÓWIŁ wyjazdu do Wrocławia ‼️🔥
Słyszę, że Radomiak (sztab, zarząd, zawodnicy) ze wszystkich sił próbowali przekonać go do gry ze Śląskiem Wrocław, tymczasem to sam Portugalczyk kategorycznie odmówił!
Dla mnie absolutnie niepoważne.#Ekstraklasa #Radom pic.twitter.com/MtyPVG8L1A
— Kacper Czerwonka (@kczerwonka_) December 13, 2024
Rocha dość szybko osiągnął porozumienie z częstochowianami i zaczął czekać na decydujący ruch ze strony „Medalików”. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, aż tu nagle… sprawa zaczęła się delikatnie przeciągać. W mediach pojawiły się zaś informacje o zainteresowaniu Rakowa innym zawodnikiem, Imadem Rondiciem z Widzewa. Trudno powiedzieć, na ile były to zdecydowane działania klubu, ale fakty są takie, że w środowisku Portugalczyka pojawił się pewien niepokój dotyczący przyszłości transferu.
Marek Papszun od dłuższego czasu był jednak na tyle mocnym orędownikiem portugalskiego napastnika, że sprawa została ostatecznie przypieczętowana, a transfer sfinalizowany. Tym samym Raków przeprowadził transfer, który może okazać się istotnym ruchem w walce o tytuł mistrzowski. Dlaczego ten zakup może mieć tak duże znaczenie?
Inny profil napastnika
Raków nie sprowadza do klubu kota w worku czy zawodnika, którego dopiero trzeba szlifować piłkarsko i uczyć gry na poziomie PKO Ekstraklasy. Nie jest to też gracz, który profilem przypomina typowego „papszunowego” napastnika. Od lat szkoleniowiec Rakowa stawiał bardziej na rosłych graczy, którzy musieli przede wszystkim mądrze biegać, intensywnie pracować i rozpychać się łokciami z przeciwnikiem. Sama kwestia zdobywania bramek schodziła bardziej na drugi plan.
Jeszcze latem wydawało się zresztą, że Marek Papszun nie zmienił swojej filozofii, czego dowodem miało być sprowadzenie do klubu Patryka Makucha, gracza wręcz modelowo wpisującego się w profil trenera. Ostatnia runda udowodniła jednak po raz kolejny, że Raków wciąż potrzebuje napastnika, który zajmie się przede wszystkim wykończeniem sytuacji. Jesienią klub z Częstochowy miał bardzo duże problemy szczególnie z drużynami, które głęboko zamykały się we własnym polu karnym i zmuszały ekipę „Medalików” do gry bardziej atakiem pozycyjnym. Raków wielokrotnie bił głową w mur i wyraźnie się męczył, dlatego do klubu postanowiono sprowadzić napastnika, który ma lepiej poradzić sobie w takim stylu.
Co takiego Leonardo Rocha może dać drużynie z Częstochowy?
Po pierwsze, snajper
Przede wszystkim, gole. Portugalczyk udowodnił już na poziomie PKO Ekstraklasy, że potrafi dochodzić do sytuacji strzeleckich i je wykorzystywać. Co ważne, nie potrzebuje do tego wyłącznie sytuacji stuprocentowych. Rocha umie także odnaleźć się w trudniejszej pozycji i posłać groźny strzał z okazji, które statystyki goli oczekiwanych nie zaklasyfikowałyby do grona tych najgroźniejszych.
Szybki rzut oka na statystyki. W tym sezonie były napastnik Radomiaka oddał 56 strzałów i zdobył już 11 goli, a jego współczynnik goli xG wyniósł 8,11. Widzimy zatem, że Portugalczyk potrafił wycisnąć znacznie więcej, niż oferowały mu to wykreowane sytuacje. To bardzo ważne dla Rakowa, który musi się nastawić, że w rundzie wiosennej rywale w dalszym ciągu będą się starali głęboko cofać i uprzykrzać życie ofensywie „Medalików”. Tym razem będą musieli zmierzyć się z graczem, który robi na przykład coś takiego:
CO ZA GOL! JAK ONI STRZELAJĄ W TEJ @_Ekstraklasa_! 😍
Panie i Panowie, Leonardo Rocha! ⚽🔥
📺 Mecz możecie oglądać w CANAL+ SPORT i CANAL+ online: https://t.co/Dacm2GZGSl pic.twitter.com/HmqtnZsGkZ
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 8, 2024
Dodatkowo, nowy napastnik Rakowa potrafi grać głową, którą zdobył już cztery bramki spośród swoich 11 trafień. Potrafi zatem przestawiać przeciwników i wygrywać pojedynki w powietrzu. Zalicza również dużo kontaktów w polu karnym rywali. Ekipa Marka Papszuna zyskuje zatem piłkarza, który z pewnością może się przydać przy stałych fragmentach gry. Jeśli tylko zawodnicy Rakowa dostarczą Rochy odpowiedni serwis, Portugalczyk z pewnością nie zaprzepaści szansy.
Pytanie brzmi, na ile Marek Papszun pozwoli swojemu zawodnikowi spokojnie wyczekiwać sobie na nadarzające się okazje w polu karnym. Rocha nie jest tak ruchliwym napastnikiem, który będzie nękał przeciwników. Wydaje się jednak, że jego ofensywne walory mogą wynagrodzić defensywne braki.
Niekończąca się historia napastników
Napastnik Rakowa Częstochowa to zresztą epopeja, która nie zaczęła się w tym roku, lecz trwa tak naprawdę… od awansu klubu do PKO Ekstraklasy. „Medaliki” do najwyższej klasy rozgrywkowej powrócili w 2019 roku. W premierowym sezonie drużyny za atak odpowiadali głównie Sebastian Musiolik i Felicio Brown Forbes. Trzeba oddać Kostarykaninowi, że jako jedyny z napastników Rakowa na przestrzeni ostatnich lat zdołał przekroczyć w lidze dwucyfrową liczbę goli (10 trafień w sezonie 2019/2020). W Częstochowie uznano jednak, że nie jest to gracz, którzy pozwoli Rakowi wskoczyć w przyszłości na wyższy poziom.
W trakcie następnych sezonów klub testował na pozycji napastnika kolejnych kandydatów, lecz żaden z nich nie okazał się idealnie pasującym elementem układanki. Sebastian Musiolik wyraźnie nie nadawał się na klasyczną „dziewiątkę” i w 139 spotkaniach trafił zaledwie 18 razy. Znacznie lepiej na jego tle poradził sobie Vladislavs Gutkovskis, który dla Rakowa rozegrał 119 spotkań, w których zdobył 34 gole. Łotysz miewał swoje momenty, jak cztery trafienia z Wisłą Płock w sezonie 2022/2023, ale znacznie częściej borykał się z nieskutecznością i nie gwarantował regularności.
Listę napastników ekipy spod Jasnej Góry tworzyli też tacy piłkarze, jak: Jakub Arak, Fabian Piasecki, Oskar Zawada, Łukasz Zwoliński, a nawet Illa Szkuryn, który zupełnie odbił się od klubu. Lata mijały, Raków szukał dalej napastnika, a ciężar zdobywania goli zaczął spoczywać głównie na ofensywnych pomocnikach drużyny, takich jak m.in. Ivi Lopez, Bartosz Nowak, Vladyslav Kochergin czy Jean Carlos. Swoje trzy grosze dorzucali także obrońcy, którzy stanowili duże zagrożenie pod bramką rywali przy stałych fragmentach.
Transfer kompletny?
Na papierze Leonardo Rocha wydaje się zawodnikiem, który powinien w Częstochowie spokojnie odpalić i jeszcze w tym sezonie znacząco poprawić swój dorobek strzelecki. Portugalczyk jest zdeterminowany, by wraz z Rakowem wystąpić w europejskich pucharach i wydaje się być gotowy do walki. Musimy mieć jednak na uwadze, że wielu już zawodników nie poradziło sobie w zespole „Medalików”, choć w teorii wyglądali na kandydatów idealnie dopasowanych. Wszystko zależy od tego, czy uda się Markowi Papszunowi odpowiednio wykorzystać walory portugalskiego gracza.
Nie zmienia to jednak faktu, że Raków wykonał wyraźny krok i postanowił sprowadzić zawodnika, który potwierdził swoje umiejętności w PKO Ekstraklasie, bronią go liczby (21 bramek w 59 meczach w Radomiaku) i od razu może wzmocnić skład. Jest po prostu klasyczną „dziewiątką”, jakiej klub od dawna potrzebował. Cieszyć może również fakt, że Raków sięga po gracza z rynku wewnętrznego. Jeśli tylko odpali, może stać się najważniejszym ruchem transferowym tej zimy.