Leicester City idzie za ciosem i pewnie pokonuje Chelsea 2:0


Leicester City pewnie pokonało Chelsea i zanotowało trzecie zwycięstwo z rzędu w Premier League w nowym roku

19 stycznia 2021 Leicester City idzie za ciosem i pewnie pokonuje Chelsea 2:0
www.numberofthings.com

Leicester City w meczu z Chelsea pokazało, że nie znajduje się w samym czubie tabeli przez przypadek. Podopieczni Brendana Rodgersa pewnie pokonali „The Blues” i przynajmniej na kilkadziesiąt godzin wskoczyli na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Na King Power Stadium na razie nikt nie mówi o mistrzowskich aspiracjach, ale jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kto wie, czy „Lisy” nie staną się czarnym koniem w walce o tytuł.


Udostępnij na Udostępnij na

Wtorkowe starcie między Leicester City a Chelsea zapowiadało się na hit 18. kolejki Premier League. Oba zespoły chcą na koniec sezonu znaleźć się w najlepszej czwórce ligi. Przed meczem było więc pewne, że motywacji piłkarzom nie zabraknie. Wszyscy wiedzieli, o co toczy się gra. Mimo że jesteśmy dopiero na półmetku sezonu, zwycięstwo w takim spotkaniu dla jednych i drugich byłoby na wagę złota. Wygrana pozwoliłaby bowiem na oddalenie bądź zbliżenie się do przeciwników.

Przeciwległe bieguny

Oba zespoły przystępowały do wtorkowego starcia z zupełnie innego miejsca. Dla Leicester City wygrana z Chelsea oznaczałaby awans na pozycję lidera przynajmniej na kilkadziesiąt godzin. To z pewnością byłby świetny punkt wyjściowy dla podopiecznych Brendana Rodgersa. Po zeszłorocznym niepowodzeniu w końcówce sezonu, kiedy nie udało się awansować do Ligi Mistrzów, nikt nie chce na King Power Stadium dopuścić do podobnej sytuacji.

Na King Power Stadium cel jest jeden – zrobić kolejny krok naprzód i zająć miejsce w pierwszej czwórce. O kontynuacji, ciągłym rozwoju i obecnym sezonie wypowiedział się zresztą Brendan Rodgers. – Zawodnicy spisują się jak na razie bardzo dobrze. Kontynuujemy naszą pracę z zeszłego sezonu. Latem powiedziałem, że drużyna ma potencjał, ale potrzebuje czasu i konsekwencji. Pokazujemy to wszystko na naprawdę wysokim poziomie w obecnych rozgrywkach. Poradziliśmy sobie z urazami przy jednoczesnym zachowaniu naszego sposobu pracy i stylu – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej trener Leicester City.

Zupełnie w innym miejscu znajduje się natomiast Chelsea. Frank Lampard wciąż nie może być spokojny o swoją przyszłość. Jego zespół w sobotę co prawda pokonał Fulham, ale nie było to przekonujące zwycięstwo. Dla „The Blues” wtorkowe starcie miało więc ogromną wagę. Wygrana z Leicester City dałaby chwilę na złapanie oddechu. Ponadto poprawiłaby również nastroje w szatni i wśród kibiców. Na takim zwycięstwie można byłoby już budować  fundamenty pod pozostałą część sezonu.

Porażka natomiast oznaczałaby kolejną stratę punktów i zwiększenie dystansu do czołówki, co nie zostałoby dobrze przyjęte na Stamford Brigde. Frank Lampard zdawał sobie sprawę, że spotkanie z Leicester City może być bardzo ważne, a nawet i kluczowe dla dalszej części sezonu i jego przyszłości. – Jeśli chcemy dostać się tam, gdzie chcemy, musimy pokonywać zespoły znajdujące się na szczycie. Mamy okazję to zrobić przeciwko Leicester City, które się na nim znajduje nie bez powodu w tym roku. To bardzo dobry zespół – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej.

Dominacja Leicester City

Od samego początku spotkania było widać, że obaj rywale darzą się ogromnym szacunkiem. Ani gospodarze, ani goście nie zdecydowali się na agresywny pressing na połowie przeciwnika. Jednak już w 6. minucie padła pierwsza bramka. Rzut rożny krótko rozegrali piłkarze Leicester City. Piłka została wstrzelona w pole karne. Najpierw skiksował Barnes, ale za jego plecami czekał Ndidi. Futbolówka trafiła wprost pod nogi Nigeryjczyka, a ten precyzyjnym strzałem zewnętrzną częścią stopy umieścił piłkę w siatce i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. „Lisy” świetnie weszły w spotkanie i narzuciły swoje warunki.

Z upływem minut Chelsea zaczęła dochodzić do głosu. Podopieczni Brendana Rodgersa oddali inicjatywę gościom. Po dobrym pierwszym kwadransie delikatnie się cofnęli i pozwolili przyjezdnym na rozgrywanie piłki. Przewaga piłkarzy Franka Lamparda była jednak tylko optyczna. W żaden sposób nie przekładała się ona na sytuacje pod bramką Schmeichela. Na dobrą sprawę oprócz jednego przeciętnego strzału Jamesa Chelsea ani trochę nie zagroziła Leicester City. Brakowało współpracy między ofensywnymi piłkarzami przyjezdnych. „Lisy” natomiast były świetnie zorganizowane, a „The Blues” rozgrywali piłkę powoli, przez co kreowanie sytuacji przychodziło im z wielkim trudem.

Leicester City z każdą kolejną minutą realizowało swój plan. Gospodarze nastawili się przede wszystkim na kontrataki. Po jednym takim prawie padła bramka. Świetnie z prawej strony w 34. minucie urwał się Vardy. Anglik stanął niemalże oko w oko z Mendym. 34-latek chciał umieścić piłkę w siatce podcinką, ale bramkarz Chelsea świetnie spisał się w tej sytuacji. Kilka minut później to mogło się zemścić. Evans sfaulował Mounta i w pierwszym momencie sędzia wskazał na jedenasty metr. Po interwencji systemu VAR nastąpiła jednak zmiana decyzji. Faul miał miejsce przed polem karnym, więc skończyło się tylko na rzucie wolnym.

Przed przerwą Leicester City wyszło na dwubramkowe prowadzenie. W 41. minucie Albrighton zebrał piłkę w środkowej strefie i posłał długie podanie w pole karne. Ruediger źle obliczył tor lotu piłki. Ta trafiła do wbiegającego za plecami Niemca Maddisona, a ten pewnym uderzeniem wpakował piłkę do siatki. „Lisy” mimo że miały mniejsze posiadanie piłki, w pełni kontrolowały przebieg gry i zasłużenie prowadziły po pierwszej połowie.

Druga połowa również pod dyktando gospodarzy

Leicester City bardzo dobrze weszło również w drugą połowę. Już po upływie kilku minut mogło być 3:0 dla gospodarzy. „Lisy” świetnie rozprowadziły piłkę w środkowej strefie boiska. Następnie środkowi pomocnicy przerzucili futbolówkę na prawą flankę. Tam piłkę w pole karne na głowę Justina dograł Albrighton, ale Anglik minimalnie spudłował. Było to kolejne ostrzeżenie dla Chelsea. Podopieczni Franka Lamparda nie wyciągnęli żadnych wniosków z pierwszej połowy. Cały czas popełniali te same błędy, a w grze Leicester City pojawił się luz, z którym piłkarze Chelsea nie mogli sobie poradzić.

W dalszej części spotkania obraz gry nie uległ zmianie. Był on w zasadzie identyczny jak w pierwszej połowie. Chelsea utrzymywała się przy piłce, ale nic z tego nie wychodziło. Podopieczni Franka Lamparda nie stworzyli sobie nawet cienia szansy. Nic nie wychodziło przyjezdnym, a lekarstwem na to miało być wprowadzenie Wernera i Ziyecha. Leicester City natomiast ciągle było bardzo dobrze zorganizowane w obronie i szukało swoich szans po kontratakach.

Ostatni kwadrans również niczego nie zmienił. Chelsea mogła złapać kontakt, ale gol Wernera nie został uznany, ponieważ Niemiec znajdował się na pozycji spalonej w momencie oddania strzału. Leicester City natomiast ciągle świetnie broniło i nie dopuszczało rywali do swojego pola karnego. „Lisy” również nie atakowały za wszelką cenę. Podopieczni Brendana Rodgersa przede wszystkim nie chcieli stracić bramki i nie wyprowadzali już tak często kontr. Nie ma im się co dziwić. Mieli przecież świetny wynik i to nie oni potrzebowali kolejnych trafień. Do końca spotkania nie padły już gole. Mecz zakończył się wynikiem 2:0, a Leicester City wskoczyło na pierwsze miejsce w tabeli co najmniej do jutra.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze