Nie była to genialna kolejka, delikatnie mówiąc. Po przynajmniej połowie spotkań tej serii w zasadzie spokojnie moglibyśmy wykupić miesięczny karnet u dentysty. Już w piątek myśleliśmy, że nasze zęby nie wytrzymają takiej dawki. Przeciętną sobotę potraktowaliśmy jako rodzaj znieczulenia. Niestety potem nadeszła niedziela, w trakcie której zaczęliśmy się rozglądać za atrakcyjnymi cenami protez.
Jezus Maria, co to był za weekend. Dziewięć goli. DZIEWIĘĆ GOLI. To jeszcze gorzej niż w drugiej lidze francuskiej. Chyba największym dla nas ciosem jest to, że w tym tygodniu takie spotkania uświadczyliśmy m.in. w Białymstoku czy Krakowie, czyli miejscach, gdzie są zawodnicy potrafiący grać efektownie. Co się stało? Czy to już pierwsze syndromy zmęczenia?
A może coś innego? Zmiana pewnej tendencji?
Bezbramkowe remisy odnotowano również we Wrocławiu i Niecieczy, a to już wielkie zaskoczenie nie jest. Mariusz Rumak zanotował kolejny już w tym sezonie bezbramkowy remis. Dokonał on również rzeczy niemożliwej, tworząc prawdopodobnie aż trzy spektakle, które spokojnie załapałyby się do TOP 5 najnudniejszych meczów tego sezonu…
– I co z tego? Punkty są? Ano są. Proszę nadmienić jeszcze, że straciliśmy tylko dwa gole – zwrócił uwagę szkoleniowiec Śląska.
No właśnie, tego Rumakowi odmówić nie można. Śląsk może i gra futbol skuteczniejszy na sen od silnych tabletek, lecz konsekwentnie ciuła przy tym punkty. Z podobnego założenia wychodzi również Czesław Michniewicz, tyle że on przynajmniej wymaga jeszcze od czasu do czasu bramek od swojej ekipy. Pytanie tylko, czy widząc skuteczność takiej metody, w ślad za trenerami Śląska i Bruk-Betu nie pójdą następni? Jeśli tak, to właśnie w ten weekend mieliśmy przedsmak „nowego trendu”.
Jedenastka asów
W bramce po raz pierwszy nagradzamy Sergiusza Prusaka, który swoje spotkanie powinien nagrać, wypalić na DVD i zostawić na czasy, gdy będzie mógł wnukom opowiadać przy kominku opowieści o swojej zawodowej karierze. Używając hipsterskiej nomenklatury, „kapitalny wykon”, „epicki występ”. Zwracamy również uwagę na całkiem obiecujący występ Podleśnego w drużynie Piotra Nowaka oraz Pilarza w barwach Bruk-Betu.
Świetnie tym razem spisali się wszyscy trzej przedstawiciele Pomorza. Wprawdzie Lechia w dość wyrachowany sposób wywiozła z Białegostoku trzy punkty, lecz Pogoń i Arka na boiskach dwóch najlepszych ekip poprzedniego sezonu zaprezentowały się już bardzo dobrze. Niedziwne więc, że to właśnie zawodnicy tych dwóch zespołów zdominowali jedenastkę asów.
Kazimierz Moskal jeszcze trzy tygodnie temu był przez większość mediów (w tym i nas) wskazywany jako murowany kandydat do zwolnienia. Tymczasem w trzech ostatnich kolejkach jego Pogoń oglada się z dużą przyjemnością. W tej maszynie gra coraz więcej elementów. Świetnie wygląda młody Kitano, doskonały środek pola tworzą zaś Matras-Drygas-Murawski. Włączenie tego pierwszego do jedenastki automatycznie dało więcej swobody Drygasowi. Ten zaś radzi sobie w takich warunkach doskonale.
W Arce ponownie na plus Marcus da Silva, jednak dużą niespodzianką jest świetny mecz Adama Marciniaka. Kolejny raz zespół Grzegorza Nicińskiego popisał się przed nami dużą solidnością, tym razem już poza Gdynią.
W naszej jedenastce zwracamy jeszcze uwagę na Jakuba Araka. Niewykluczone, że w Chorzowie nie będą długo rozpaczać po Stępińskim.
Trener kolejki: Grzegorz Niciński
Jedenastka ogórków
Po piątkowych spotkaniach myśleliśmy, że trudno będzie wskazać kandydatów z tej całej mizerii. Aż nadszedł mecz Legii. Nie będziemy się znęcać nad piłkarzami Hasiego, niektórzy już wystarczająco oberwali. Jasne, w jedenastce umieściliśmy kilku zawodników, lecz za wyjątkiem Malarza niemal każdy z grających w sobotę legionistów mógłby się w niej zmieścić.
Mistrz Polski się skompromitował. To może lepiej sobie poradził wicemistrz? Nic bardziej mylnego. Piłkarze Piasta istnieli tylko teoretycznie. Podobnie jak Bartosz Śpiączka, który życzliwie postanowił nie szkodzić Zagłębiu.
Statystyczna dogrywka
- Śląsk na własnym obiekcie nie przegrał już od ośmiu spotkań.
- Ostatni raz Lech wygrał na wyjeździe 9 kwietnia w Łęcznej.
Śląsk właśnie pobity klubowy rekord minut bez strzelonego gola u siebie od początku sezonu ekstraklasy. Poprzedni z 2011 r. to 224 minuty.
— Śląsknet (@Slasknet) August 19, 2016
- Trzy mecze we Wrocławiu, wynik 0:0, wymowne?
- Trener Fornalik po raz pierwszy zremisował z Cracovią.
- Dopiero drugi raz w historii ESA Kazimierz Moskal wygrał dwa mecze z rzędu. Ostatni raz na przełomie listopada i grudnia 2011 roku.
- Po raz pierwszy w historii Arka strzeliła Legii na wyjeździe trzy gole.
- Po raz pierwszy w XXI wieku Lechia Gdańsk jest samodzielnym liderem.
Dogrywka
Platynowy koneser… (-)
…dla Mariusza Rumaka. Jesteśmy pod wrażeniem tego, jak nudno może grać Śląsk Wrocław w tym sezonie.
Druga kolejka bez rzeźników (+)
Większość się uspokoiła, od dwóch tygodni nie musimy nikomu przyznawać Złotego Tosika!
Świetny występ Marcina Kaczmarka w Lidze+ Extra (+)
Dwa mecze z rzędu wygrane przez Kazimierza Moskala (+)
Probierz zaczepiający Stolarskiego (-)
Napięcie na meczu Jagiellonia – Lechia (-)